Barometr epidemii (49)

13.03.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wprawdzie Ministerstwo Zdrowia nie publikuje danych dotyczących wieku śmiertelnych ofiar COVID-19, ale eksperci nie mają wątpliwości: rośnie liczba tych, u których COVID-19 jest wyłączną przyczyną zgonu. Umierają coraz młodsi pacjenci, bo coraz młodsi trafiają do szpitali. Na ogół w ciężkim stanie, bo stosunkowo długo, dłużej niż u pacjentów starszych, nie odczuwają niepokojących sygnałów.

Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Największy znak zapytania. Szpitale tymczasowe. Opozycja powinna przeprosić za to, że publicznie potępiała marnotrawstwo, czyli budowę szpitali tymczasowych – twierdzi premier Mateusz Morawiecki i minister Michał Dworczyk. Premier ubolewa przy tym, że kwestii pandemii i walki z pandemią nie udało się wyłączyć z bieżących sporów politycznych. Z winy, a jakże, opozycji.

Niewykluczone, że rzeczywiście opozycja w krytyce szpitali tymczasowych posuwała się niekiedy odrobinę – a nawet o jeden most – za daleko. Bo problemem nigdy nie było samo powoływanie czy nawet budowa szpitali tymczasowych – choć można się zastanawiać, czy przy polskich wskaźnikach liczby łóżek szpitalnych na liczbę mieszkańców naprawdę nie można było załatwić problemu łóżek covidowych inaczej, niż adaptując na potrzeby pacjentów z COVID-19 wielkie hale (słabo dostosowane, choćby pod względem warunków bytowych i dobrego samopoczucia pacjenta, do roli sal szpitalnych). Problemem było, używając sportowej nomenklatury, zagranie „nie w tempo”. Rząd nie zdążył z gotowością szpitali tymczasowych – praktycznie w żadnym mieście – na szczyt zakażeń w drugiej, jesiennej fali. Nie zdążył do tego stopnia, że nawet przyspieszone otwarcie Szpitala Narodowego nie pomogło – bo przez wiele tygodni teoretycznie czynny szpital mógł służyć wyłącznie jako listek figowy, atrapa, wydmuszka – najlepiej świadczyły o tym dokumenty, czyli kryteria przyjęcia pacjentów.

Oczywiście, rząd twierdził – wiedząc, że trzecia fala jest tylko kwestią czasu, a jedyną niewiadomą mogą być jej rozmiary – że szpitale tymczasowe to nasza polisa, czwarta linia obrony. Nie zmienia to faktu, że przez blisko trzy miesiące były one puste, a Szpital Narodowy stał się wręcz symbolem rozrzutności, a co najmniej wątpliwego wydawania publicznych środków.

Zamiast bić w opozycję i domagać się przeprosin (lista błędów, za które w obszarze walki z pandemią powinien przeprosić rząd jest znacząco dłuższa, poczynając choćby od zaniechania próby ograniczenia rozprzestrzeniania się brytyjskiego wariantu wirusa w Polsce), znacznie lepiej byłoby, gdyby decydenci zastosowali w tej sprawie radę: ciszej nad tymi szpitalami. Licząc (jakkolwiek strasznie to brzmi), że w tej chwili szpitale tymczasowe będą mogły udowodnić swoją przydatność. Bo to ciągle nie jest przesądzone. O ile nie ma wątpliwości, że te szpitale, które powstały tuż przy placówkach stacjonarnych w trzeciej fali spełnią pokładane w nich nadzieje, o tyle ciągle nie wiadomo, czy minusy kilkusetłóżkowych szpitali (stadiony, hale wystawowe etc.) nie przeważą nad ich plusami, czyli – dostępnymi łóżkami.

Jednak to nie szpitale tymczasowe lub ich brak zdecydują o dostępności leczenia szpitalnego dla pacjentów covidowych. Najlepiej świadczy o tym fakt wydania „miękkich rekomendacji” dotyczących odkładania zabiegów planowych. Jak zawsze problemem nie są łóżka, tylko kadra.

Największy błąd. Komunikacja w sprawie szczepionki AstraZeneca. Do listy już popełnionych błędów – poczynając od narracji, która przykleiła do szczepionki oxfordzkiej określenia „nauczycielska” (choć od niemal tygodnia trwają szczepienia tym preparatem kilkusettysięcznej grupy pracowników sektora ochrony zdrowia), dołączają nowe. Brak odpowiedniej i natychmiastowej reakcji na medialną panikę, związaną ze wstrzymaniem szczepień jedną serią szczepionki w niektórych krajach (europejskich, choć nie tylko) w związku z incydentalnymi przypadkami zgonów spowodowanych przez zdarzenia zatorowo-zakrzepowe już przynosi skutki, bo wiele osób rezygnuje ze szczepień lub domaga się od zespołów szczepiących daleko idących wyjaśnień, gwarancji bezpieczeństwa etc. Stanowisko prezesa Urzędu Rejestracji Leków i Produktów Leczniczych nic w tej sprawie nie zmienia, bo jest ono – ni mniej, ni więcej – powieleniem komunikatu Europejskiej Agencji Leków, a sam prezes (choć pełni ważną i odpowiedzialną funkcję) jest osobą dla większości społeczeństwa nierozpoznawalną i pozbawioną, tym samym, kapitału społecznego zaufania, w tej sprawie absolutnie kluczowego.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!