"Jedno rozproszone ognisko mutacji indyjskiej"

06.05.2021
Klaudia Torchała

W Polsce mamy obecnie do czynienia z jednym z trzech podwariantów wirusa indyjskiego z linii Pango B.1.617.2. Występują w nim dwie charakterystyczne mutacje w białku kolca (białko S) L452R i P681R - powiedział z-ca dyrektora NIZP-PZH prof. Rafał Gierczyński. Rozproszone ognisko zakażeń wykryto w dwóch lokalizacjach.

Ekspert z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny przyznał, że w Polsce tak naprawdę mamy w tej chwili do czynienia z jednym rozproszonym ogniskiem mutacji indyjskiej w dwóch lokalizacjach - w Katowicach oraz w Warszawie i okolicach (Zaborów w gminie Leszno).

"Tutaj tak naprawdę decydują kontakty między ludźmi z trzech różnych miejscowości. Od strony epidemiologicznej to jest jedno rozproszone ognisko" - przyznał.

Wyjaśnił dalej, że mamy dane epidemiologiczne i laboratoryjne dotyczące wirusa. "Te pierwsze zawsze w epidemii są ważniejsze, bo jeżeli sekwencjonujemy genom wirusa z pobranej próbki od jednej osoby i wykrywamy określony wariant wirusa, to przyjmujemy, że osoba z kontaktu również jest zakażona tym wariantem. Nie zawsze daje się dokładnie określić wariant u drugiej osoby. To pewne uproszczenie powszechnie stosowane w epidemiologii" - powiedział.

Równocześnie prof. Gierczyński zaznaczył, że w naszym kraju mamy do czynienia z jednym z trzech podwariantów wirusa indyjskiego. Według klasyfikacji wirusa jest to podwariant drugi oznaczany jako B.1.617.2.

"To specjalistyczne określenie. Ten numer pozwala wstępnie określić wariant genetyczny wirusa, bo same mutacje stanowią szczegółową, późniejszą informację o wariancie. W przypadku tzw. wariantu indyjskiego B.1.617+ wyróżniamy podtypy 1, 2 i 3, z których podtypy 1 i 3 posiadają trzy mutacje w białku S wirusa. Są to: L452R, E484Q, P681R. Wykryty w Polsce podtyp drugi wirusa nie ma mutacji E484Q, ale są dwie pozostałe" - wyjaśnił.

Dodał, że mutacje mogą przekładać się na szybszą internalizację, czyli wchłanianie wirusa do komórki, choć – jak zaznaczył - za wcześnie jest jednak, by stwierdzić, czy wariant indyjski wirusa jest tak groźny, by uznać go za stwarzający szczególne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Na to potrzeba więcej danych, zaś pełny obraz uzyskamy dopiero po kilku miesiącach. Wyjaśnił, że tak działo się z brytyjską, brazylijską i południowo-afrykańską odmianą wirusa.

Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) po pięciu miesiącach, czyli pod koniec kwietnia wydało dopiero opinię, że te trzy warianty SARS-CoV-2 stanowią większe zagrożenie, bo szybciej się szerzą i przede wszystkim powodują wyższe ryzyko ciężkiego przebiegu choroby mierzone hospitalizacjami i trafianiem pacjentów na OIOM. "Tyle mniej więcej czasu potrzeba, by mieć pewną wiedzę" - podsumował.

Jednak sytuacja epidemiczna w Indiach jest dość skomplikowana, bo nakłada się tam wiele czynników. Po pierwsze w marcu obchodzono święto radości i wiosny (Holi), co wiązało się z bliskimi kontaktami ludzi. Po drugie opieka medyczna, wskutek zwiększonej liczby zachorowań, jest skrajnie niewydolna.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!