Od listopada dodatek przysługiwał pracownikom medycznym w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia covidowego, które spełniały łącznie trzy kryteria: wykonywały zawód medyczny, uczestniczyły w udzielaniu świadczeń zdrowotnych i miały bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem i z zakażeniem SARS-CoV-2.
Dodatek przysługiwał także osobom wykonującym zawód medyczny w SOR lub izbach przyjęć, zespołach ratownictwa medycznego, w tym lotniczych zespołach ratownictwa lub osobom wykonującym czynności diagnostyki laboratoryjnej w laboratoriach przy szpitalach I, II i III poziomu zabezpieczenia covidowego, z którymi NFZ podpisał umowę na wykonywanie testów w kierunku SARS-CoV-2.
Do tej pory NFZ wypłacił podmiotom ponad 5,4 mld zł, a dodatki otrzymało m.in. ponad 36,5 tysiąca lekarzy oraz niemal 54 tys. pielęgniarek.
W połowie maja posłowie Komisji Zdrowia, pracując nad propozycjami tematów kontroli dla NIK, zgłosili – wśród kilku innych związanych z pandemią COVID-19 – również temat dodatków covidowych. W co najmniej kilku aspektach, bo wątpliwości związane z dodatkami pogrupować można w kilka wątków. Po pierwsze, podstawa prawna – tylko niektórzy pracownicy medyczni dostawali je i dostają na podstawie ustawy, pozostali – na podstawie polecenia ministra zdrowia dla prezesa NFZ. Po drugie – wątpliwości, czy wszystkie podmioty lecznicze właściwie realizowały ducha regulacji, czyli czy wypłacały dodatki wszystkim uprawnionym pracownikom w należnej wysokości. I po trzecie – czy nie dochodziło do nadużyć, czyli pobierania przysłowiowych „15 tysięcy złotych za jeden dyżur” (bo takim argumentem zaczęła się posługiwać część polityków i publicystów). Jeśli zaś dochodziło, to w jakim zakresie obciąża to regulatora, który stworzył nieprecyzyjny i daleki od doskonałości (podstawa prawna!) system?
Zmiany w zasadach wypłacania dodatków covidowych, które dla wielu szpitali i pracowników medycznych oznaczają wprost koniec dodatków, niepokoją dyrektorów. Powód? – Lekarze, ale zwłaszcza pielęgniarki, przyzwyczaili się przez ostatnie pół roku do znacząco wyższych wynagrodzeń. Powrót do stanu z października, września, odczują bardzo boleśnie i z pewnością nie zrekompensuje im tego zmiana zasad ustalania najniższego wynagrodzenia od 1 lipca – mówi nam dyrektor jednego z dużych szpitali. Już usłyszał od związków zawodowych, że powinien wynagrodzenia wypłacać w takiej samej wysokości, ze środków własnych szpitala.