Barometr epidemii (68)

25.07.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Zegar tyka – przypomina minister zdrowia, odnosząc się do kolejnej fali pandemii, o której wiadomo tylko, że przyjdzie. Czy w tysiącach będziemy odliczać tylko liczbę dziennych zakażeń, czy też – liczbę hospitalizowanych, a w setkach, ponownie, zgony z powodu COVID-19? Patrząc na poziom zaszczepienia społeczeństwa, na stosunek do obostrzeń i na strategię testowania, a więc i wczesnej izolacji zakażonych, bardziej prawdopodobne wydają się czarne scenariusze.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Największe wyzwanie. Szczepienia. Francja, Grecja, Włochy – pierwsze kraje decydują się na rozszerzenie użyteczności certyfikatu covidowego na potrzeby rynku wewnętrznego, uzależniając możliwość korzystania z części usług od wykazania albo uodpornienia, albo – negatywnego wyniku testu w kierunku SARS-CoV-2. Decyzja przyniosła spektakularny przyrost liczby rejestracji na szczepienia – co tylko dowodzi, że przynajmniej część osób, które do tej pory się nie zaszczepiły, potrzebuje dodatkowego bodźca, by podjąć decyzję pozytywną. W niedzielę w ślady Francji, Włoch i Grecji poszła Słowacja – parlament uchwalił zmianę w przepisach, która pozwoli uzależnić możliwość korzystania z części usług od posiadania certyfikatu covidowego.

Ale jest i ciemna strona tej sytuacji, w postaci wielotysięcznych, gwałtownych protestów ulicznych, a nawet – co odnotowano we Francji – ataków na punkty szczepień. Przeciwnicy rozwiązań zmierzających do podwyższenia poziomu zaszczepienia zarzucają rządzącym pogwałcenie prawa wyboru, demonstrując pod hasłami obrony prawa do wolności.

Być może dlatego polskie władze dość sceptycznie podchodzą do pomysłu użycia certyfikatu covidowego jako narzędzia promocji szczepień. Gdy prezydent Macron ogłasza, że szczepienia są najlepszą przepustką do normalności i możliwości korzystania z pełni usług (choćby przysłowiowego croissanta i kawy), a ci, którzy myślą, że będą mogli na koszt podatnika co trzy dni robić testy, srodze się mylą, bo od jesieni testy PCR będą płatne, minister zdrowia Adam Niedzielski woli nęcić niechętnych szczepieniom Polaków (niechętnych, a może tylko słabo zmotywowanych) wizją płatnego szczepienia. Temu mają służyć deklaracje, że do końca września szczepienia pozostaną bezpłatne, a potem – się zobaczy, mogą przestać takie być. Czemu ma to służyć, nie do końca wiadomo (zwłaszcza, że jest raczej oczywiste, że płatna mogłaby być co najwyżej usługa szczepienia). Ale nie jest tak, że rządzący Polską całkowicie wykluczają wprowadzenie podobnych rozwiązań – wiceminister zdrowia zapowiada, że być może wstęp do szpitali będą mieć wyłącznie ci odwiedzający, którzy przedstawią nie tylko certyfikat covidowy, ale wręcz zaświadczenie o pełnym zaszczepieniu. Zresztą pierwszy krok już został poczyniony: Narodowy Instytut Onkologii kilka dni temu ogłosił właśnie przywrócenie opcji odwiedzin. Możliwość taką mają jednak jedynie w pełni zaszczepieni, a regulacja zyskała akceptację resortu zdrowia.

Protesty we Francji i Włoszech dotyczą też obowiązkowych szczepień dla personelu sektora ochrony zdrowia. Ten jest, przynajmniej tak wskazują dane wyjściowe, z połowy lipca, zaszczepiony przeciw COVID-19 w mniejszym stopniu niż polski – ale czy jest tak naprawdę, nie wiadomo. W Polsce bowiem ministerstwo posługuje się danymi dla zawodów medycznych (nie wszystkich, nie wiadomo dlaczego pominięto ratowników medycznych). Oczywiście, to dobrze wygląda, gdy widzi się, że pierwszą dawkę szczepienia przyjęło ponad 92 proc. lekarzy, a 90 proc. z nich jest już w pełni zaszczepiona – ale skądinąd wiadomo, że szpitale i przychodnie to nie tylko lekarze, nie tylko pielęgniarki (tu niezaszczepionych jest zresztą więcej, bo ok. 20 proc.), nie tylko diagności czy fizjoterapeuci.

Na razie i w tej sprawie rząd nie podejmuje decyzji, choć jednocześnie padają deklaracje, że takiego kroku nie można wykluczyć. O ile bowiem w przypadku wielu państw Europy Zachodniej poziom zaszczepienia społeczeństwa powoli zmierza do 70 proc. ogółu populacji (Dania, Norwegia, Wielka Brytania, Holandia, Belgia, Hiszpania już przekroczyły granicę 65 proc. zaszczepionych minimum jedną dawką), a maleńka Malta zaszczepiła ponad 88 proc. swoich obywateli, w Polsce możemy się „pochwalić” odsetkiem 47 proc. obywateli, którzy otrzymali przynajmniej jedną dawkę szczepionki – i na razie czarno na białym widać, że program szczepień zmierza – szybko – ku stagnacji. Jeśli zawiodą najnowsze środki zaradcze (system motywacji dla poradni POZ i nagrody dla kół gospodyń wiejskich), w połowie sierpnia szczepienia praktycznie staną, bo w tej chwili na drugą dawkę czeka niecałe 3 proc. populacji. Co gorsza, o czym pisaliśmy wielokrotnie – w przededniu wzrostów zakażeń, czyli kolejnej fali napędzanej przez wariant Delta, mamy fatalną strukturę demograficzną owej niespełna połowy zaszczepionych, z ogromnymi lukami wśród grup senioralnych.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!