Barometr epidemii (69)

31.07.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Południowe greckie wyspy na mapach ECDC barwią się już na najciemniejszy czerwony kolor, podobnie jak Cypr czy hiszpańskie wybrzeża, w tym najbardziej popularny wśród polskich turystów kierunek Costa Brava. Jest obawa, że wracając z wakacji – w znakomitych nastrojach, choć w miażdżącej części bez zachowania zasad bezpieczeństwa sanitarnego – Polacy przywiozą taki ładunek wariantu Delta, że Polska szybciej, niż można się spodziewać, zderzy się z czwartą falą.


Fot. Adobe Stock

Największa porażka. Polityka wobec antyszczepionkowców. Fałszywie pojmowania tolerancja wobec postaw antynaukowych i dopuszczanie ich do głównego nurtu dyskusji – również w mediach publicznych, ale też w mediach prywatnych, na innych frontach aktywnie wspierających Zjednoczoną Prawicę – finansowe przepływy do organizacji i środowisk aktywnie zwalczających szczepienia (nie tylko i nawet nie przede wszystkim szczepienia przeciw COVID-19) przyniosły efekt najpierw w postaci słownej agresji wobec środowiska medycznego (udział w depopulacji), a w konsekwencji – fizycznego ataku na jeden z punktów szczepień. Można byłoby powiedzieć, że to incydent, który nie powinien się zdarzyć, ale należy się cieszyć, że był odosobniony.

Jednak jakakolwiek radość nie ma żadnego uzasadnienia. Aktywiści ruchów antyszczepionkowych (nie chodzi o wahających się w sprawie szczepień!) wydają się być na fali wznoszącej, co zawdzięczają przede wszystkim brakowi zdecydowania ekipy rządowej, mającej nie lada dylemat. Dane dotyczące poziomu zaszczepienia poszczególnych gmin i powiatów ewidentnie wskazują korelację między poglądami politycznymi a gotowością do szczepień – i nie jest to korelacja dla Prawa i Sprawiedliwości korzystna. Symboliczny jest tu przykład podkarpackiej gminy, którą w mijającym tygodniu odwiedził minister zdrowia: jeden z najniższych wskaźników zaszczepienia i ponad 90-proc. poparcie dla prezydenta Andrzeja Dudy w ostatnich wyborach.

Realizuje się również to, o czym już pisaliśmy: w klubie Prawa i Sprawiedliwości jest grupa posłów (i bynajmniej nie jest ich kilku!), którzy aktywnie kwestionują politykę rządu w sprawie szczepień. Media wytropiły, że jedenastu z nich podpisało się pod projektem ustawy, za którym stoi Konfederacja, a którego sens sprowadza się do stwierdzenia, że szczepienia przeciw COVID-19 muszą pozostać prywatną sprawą jednostki. Łącznie z brakiem możliwości „nagabywania” obywateli przez instytucje publiczne (to nawiązanie choćby do kampanii prowadzonej przez infolinię NFZ), ale chodzi też o zablokowanie możliwości wprowadzenia obowiązku szczepień dla jakiejkolwiek grupy zawodowej, bo to miałby być – zdaniem podpisanych pod projektem posłów – wstęp do wprowadzenia powszechnej obowiązkowości szczepień.

Co więcej, w podobnym duchu – krótko po tym, jak możliwość wprowadzenia obowiązku szczepień dla pracowników sektora ochrony zdrowia najpierw potwierdził szef Rady Medycznej, prof. Andrzej Horban, a potem nie wykluczył jej minister Michał Dworczyk – głos zabrał prezydent Andrzej Duda. – Ja jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakiejkolwiek obowiązkowości, jeżeli chodzi o szczepienia. Wielokrotnie to deklarowałem. Sam się zaszczepiłem, bo uważam, że taka była konieczność związana też z wykonywaną przeze mnie funkcją. Czy mi się to podoba, czy nie. Natomiast jestem przeciwnikiem, żeby ludzi zmuszać do podejmowania takich decyzji, bo to jest kwestia wolnej woli człowieka. Jestem za tym, żeby mobilizować, żeby namawiać, żeby różnego rodzaju akcje promocyjne na tę okoliczność ustanawiać, żeby ułatwiać dostęp, żeby tłumaczyć. Ale jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakichkolwiek tutaj obowiązków – powiedział w piątek w rozmowie wyemitowanej w Polsat News.

Największy brak zaskoczenia. Definicja społeczeństwa obywatelskiego. „Będziemy budować społeczeństwo obywatelskie. Będą nagrody dla tych, którzy doniosą nam informacje o łamaniu obostrzeń covidowych podczas czwartej fali” – zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Słowa ministra powinny wzbudzić sensację, pochylić się powinni nad nimi socjologowie, politolodzy, ba – nawet historycy, znawcy dziejów nie całkiem współczesnych. Nic takiego chyba jednak nie miało miejsca. Zaskoczenia i sensacji brak.

Trudno się w sumie dziwić – polityków obozu rządzącego, może z niewielkimi wyjątkami, od dawna trudno podejrzewać, że wiedzą, czym jest społeczeństwo obywatelskie. I czym – na pewno – nie jest. Nie jest bowiem, z całą pewnością, budowaną odgórnie, za pomocą łapówek (zwanych dla niepoznaki nagrodami) grupą donosicieli, posłusznych władzy wtedy, gdy się to opłaca. A właśnie taką wizję najwyraźniej ma Adam Niedzielski. Wizję, która bardziej pasuje do lat 60. czy 70. ubiegłego stulecia, dusznego okresu PRL.

Społeczeństwo obywatelskie to rzeczywiście coś, czego Polsce w czasie walki z pandemią COVID-19 dramatycznie brakuje. Brakuje współodpowiedzialności za los innych, o której z podziwem i dumą opowiadają mieszkający na przykład w Irlandii czy Danii nasi rodacy, okrzepli w strukturach tamtych wspólnot. Brakuje poczucia wspólnoty, które każe zostać w domu z objawami, mogącymi świadczyć o zakażeniu SARS-CoV-2 – przynajmniej do momentu wykonania testu. Brakuje świadomości, że obostrzenia i zasady sanitarne nie są wprowadzane przez rządy dla zniewolenia społeczeństwa, ale dla zwiększenia bezpieczeństwa i dlatego choćby maski należy zakładać, a nie dlatego (a w każdym razie nie tylko dlatego), że za ich brak grozi dotkliwie wysoka grzywna. Brakuje poczucia, że suma indywidualnych decyzji nie tylko może wpłynąć, ale realnie wpływa na przebieg krzywej zakażeń, a co za tym idzie, i zgonów – decyzji dotyczących tak zachowywania dystansu czy zasłaniania nosa i ust, jak i szczepień.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!