Rząd musi coś zrobić, bo zmierzamy w kierunku następnej katastrofy w szpitalach – ostrzegł na antenie TOK FM prof. Tyll Krüger z Katedry Automatyki, Mechatroniki i Systemów Sterowania Politechniki Wrocławskiej i przedstawiciel grupy MOCOS. Zauważył, że pewne działania, które mogłyby zahamować rozwój kolejnej fali, powinny być wprowadzane wcześniej, a teraz jest na nie zwyczajnie za późno.
– Inne kraje, które też miały problem z wyszczepialnością w różnych grupach wiekowych, o wiele wcześniej decydowały się na wprowadzenie mocnych restrykcji wobec osób nieszczepionych. To znacznie polepszyło sytuację tych państw – powiedział ekspert. – Chociażby we Włoszech bez szczepienia nie jest możliwa nawet regularna, normalna praca. Ale dzięki temu poziom wyszczepienia osiąga tam blisko 90 proc. – dodał.
Podał również przykład Niemiec, gdzie w rejonach z rosnącą liczbą zakażeń na bieżąco testuje się wszystkich uczniów w szkołach. – I takie działania mają konkretne efekty, ale do tego jest potrzebna logistyka, której nie da się zorganizować z dnia na dzień – powiedział gość Mikołaja Lizuta.
Jak informował gość TOK FM, szacuje się, że w szczycie czwartej fali liczba zajętych łóżek może przekroczyć 40 000. – To jest bardzo dużo. Nawet tyle nie mamy – zauważył prof. Krüger. – Efekt może być taki, że szpitale nie będą przyjmować nowych pacjentów, więc możemy obserwować nadmiarowe zgony osób, którym nie uda się znaleźć miejsca w szpitalu – alarmował.