Niedoszacowana liczba zakażeń wśród dzieci

01.12.2021
Zbigniew Wojtasiński

Wśród dzieci i młodzieży liczba zakażeń SARS-CoV-2 może być niedoszacowana wręcz dramatycznie – powiedział dr hab. n. med. Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.


Dr hab. n. med. Ernest Kuchar. Fot. gov.pl

Zbigniew Wojtasiński (PAP): W szpitalach coraz częściej przebywają dzieci z ciężką postacią COVID-19, są nawet pojedyncze przypadki zgonów. Co się zmieniło?

Dr hab. Ernest Kuchar: Na razie brak przesłanek, by podejrzewać, że wirus się zmienił – nie mamy takich danych. Nadal ponad 90 proc. zachorowań wywołuje u nas wariant Delta. Wśród dzieci jest zauważalnie więcej zachorowań na COVID-19, ale jedynie niewielki odsetek trafia do szpitala. W czwartej fali zachorowania wyraźnie przeniosły się na dzieci oraz młodych dorosłych i nie ma w tym nic zaskakującego. Podobnie było w innych krajach. W Izraelu, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych obserwowano to samo zjawisko.

Z czego to wynika?

Z tego, że te młodsza populacja w znacznej części jeszcze nie chorowała, nie jest szczepiona i pozostała wrażliwa na zakażenie koronawirusem. Osoby starsze i w wieku produkcyjnym w znacznym odsetku już przechorowały COVID-19 lub zostały zaszczepione, wirusowi pozostała zatem młodsza populacja. Dzieci były wcześniej przez nas chronione, pozostawały w domach, a szkoły i przedszkola były zamknięte, zatem dotychczas rzadko chorowały.

Wariant Delta wydaje się być bardziej zaraźliwy.

Tak, znacznie bardziej niż poprzedni wariant Alfa. Na dodatek szkoły i przedszkola są otwarte – nic zatem dziwnego, że dzieci zarażają się nagminnie. I z tego tylko względu, przy tym samym odsetku powikłań więcej z nich trafia do szpitala. U nas tak wielu pacjentów jeszcze nie było. Nie musi to jednak świadczyć o tym, że wirus jest bardziej zjadliwy, po prostu więcej dzieci choruje. Odsetek powikłań w tej grupie pozostaje taki sam.

Zakażeń jest więcej, niż wskazują na to oficjalne dane?

Tak sądzę. Moim zdaniem liczba zakażeń SARS-CoV-2 wśród dzieci i młodzieży jest wręcz dramatycznie niedoszacowana. W przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej zazwyczaj nie ma możliwości testowania, kiedy dziecko przychodzi na przykład z objawami przeziębieniowymi lub tylko z gorączką. Dzieci, które hospitalizujemy, (początkowo – PAP) rzadko kiedy były podejrzewane o COVID-19, leczono je z powodu kataru i przeziębienia lub zapalenia płuc. Dopiero jak nie było poprawy i przebieg choroby okazał się cięższy, niż oczekiwano, zrobiono test na SARS-CoV-2 i dziecko trafiło do szpitala, albo test wykonaliśmy dopiero w szpitalu. Gdy stan dziecka się poprawia, nikt testu już nie robi.

Na co rodzice powinni zwrócić uwagę?

Trzeba pamiętać, że to zakażenie może przebiegać jak zwykła infekcja dróg oddechowych, a czasem przewodu pokarmowego. To nie jest tak, że jak nie ma gorączki, to na pewno nie ma COVID-19. To bzdura. Dzieci na ogół chorują łagodnie – i całe szczęście, ale niektóre z nich mogą chorować równie ciężko, jak dorośli. Są dwie główne grupy pacjentów. Jedna to niemowlęta, drugą tworzą nastolatki od 12. roku życia, zwykle z otyłością, a zatem z klasycznym czynnikiem ryzyka.

Na wszelki wypadek lepiej wykonać test w kierunku COVID-19, nawet jak nie ma aż tak bardzo niepokojących objawów?

W obecnej sytuacji epidemicznej każdy objaw ze strony układu oddechowego może sugerować COVID-19. Wcale nie musi być upośledzenia węchu, zresztą niemowlak i małe dziecko o tym nie powie. Poza tym wariant Delta rzadziej powoduje zaburzenia węchowe niż wcześniejsze warianty.

Zwlekanie rodziców powoduje, że dzieci i nastolatki częściej trafiają do szpitala w cięższych stanach?

Po części tak, ale to normalne, tak zawsze było. Nie możemy przecież popaść w drugą skrajność i wysyłać do szpitala każde dziecko z katarem. Trzeba zachować w tym wszystkim zdrowy rozsadek. Decydujące znaczenie ma wywiad obciążony czynnikami ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19, a z badań możliwych do wykonania w domu raczej saturacja tlenem niż temperatura ciała. Bo dziecko może przechodzić COVID-19 łagodnie i nawet wysoko nie gorączkuje, ma jednak zajęte płuca, w RTG płuc wychodzi mleczna szyba, a saturacja ledwie przekracza 80 proc. Namawiam do szerszego używania pulsoksymetrów.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!