Lekarze z PZ: Oszczędzanie na szczepionkach się nie opłaca

Data utworzenia:  31.03.2015
Aktualizacja: 18.05.2015
Porozumienie Zielonogórskie

- Polska jest pod względem wyszczepialności dzieci w europejskiej czołówce, mimo że Ministerstwo Zdrowia finansuje najbardziej prymitywne, a przez to uciążliwe dla pacjentów szczepionki – zauważyli lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego.

Teresa Dobrzańska-Pielichowska, Jacek Krajewski i Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego. Fot. Sławomir Kaminski / Agencja Gazeta

Szczepienie dzieci należy do obowiązków lekarzy rodzinnych. Statystyki wskazują, że wywiązują się z tego bardzo dobrze. - Wyszczepialność dzieci wynosi u nas od wielu lat 70 proc. – przypomina Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert PZ. – Tymczasem w wielu krajach Europy zachodniej w niektórych grupach wiekowych nie przekracza 30 proc. Dlatego nie możemy się zgodzić z głoszonymi ostatnio publicznie tezami, że w Polsce szczepienia kuleją wskutek działalności ruchów antyszczepionkowych, a nawet z winy lekarzy.

- Te ruchy oczywiście istnieją, ale mają marginalny wpływ, widać to w statystykach, które dotyczą szczepień obowiązkowych – podkreśla Zabielska-Cieciuch. – W pozostałych (np. przeciw grypie) istotnie sytuacja jest dramatyczna. Jeśli jednak nie finansuje się wielu potrzebnych szczepień ze środków publicznych i nie robi szeroko zakrojonej kampanii na rzecz tej formy profilaktyki, to trudno oczekiwać, że obywatele będą się masowo szczepić.

Lekarzy z PZ cieszy zapowiedziana przez resort zdrowia akcja pro-szczepionkowa. – Trochę przypomina to jednak wyważanie otwartych drzwi – uważa Wojciech Perekitko z PZ. – Czy nie byłoby lepiej, żeby minister zdrowia dokonał zmian w prawie dotyczącym samych szczepień, o które Porozumienie Zielonogórskie postuluje od wielu lat? Pozwoliłoby to lekarzom rodzinnym w jeszcze lepszy sposób propagować i wykonywać szczepienia ochronne, zarówno te obowiązkowe, jak i zalecane.

Zdaniem Jacka Krajewskiego, prezesa PZ, resort zdrowia oszczędza na szczepieniach głównie w taki sposób, że kupuje najtańsze preparaty. – W Europie standardem dla dzieci są szczepionki skojarzone: zamiast np. trzech aplikacji, robi się jedną. U nas lekarze muszą kłuć dzieci wielokrotnie. Chyba, że rodzice dodatkowo zapłacą. W dodatku niektóre szczepionki nie są finansowane, choć powinny – podkreśla Krajewski.

Do takich szczepionek należą te przeciw pneumokokom, o których finansowanie trwa już wieloletnia walka, oraz przeciwko rotawirusom. Jeśli rodzice chcą zapewnić dziecku standardowy komplet szczepień (szczepionka skojarzona + przeciw pneumokokom + przeciw rotawirusom), muszą wydać ok. 800 zł.

– Czy w cywilizowanym kraju rzeczywiście podstawowa profilaktyka dzieci powinna być dostępna tylko dla bogatych? – pyta Jacek Krajewski. – Tym bardziej, że oszczędności z punktu widzenia budżetu państwa są pozorne.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań