Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje, że co najmniej 80 milionów niemowląt może być narażonych na zachorowanie na choroby, którym można zapobiegać poprzez szczepienia. Powód? Pandemia COVID-19 zakłóciła bieżącą realizację programów szczepień ochronnych – jak podkreśla WHO, zarówno w krajach biednych jak i rozwiniętych (p. COVID-19 przyczyną załamania realizacji szczepień przeciwko odrze). Również Polska znalazła się w gronie krajów, które na kilka tygodni ograniczyły realizację szczepień (p. Doprecyzowano zalecenia dotyczące realizacji szczepień ochronnych w czasie pandemii COVID-19).
WHO opublikowała nowe wytyczne dotyczące prowadzenia szczepień w czasie pandemii COVID-19. Dotyczą one przede wszystkim krajów, w których szczepienia realizowane są w ramach masowych kampanii (p. www.who.int/publications-detail). Ogromnym problemem, na który zwraca uwagę UNICEF, są opóźnienia w transporcie szczepionek oraz znacznie wyższe koszty ich dostaw – związane z ograniczeniami w transporcie lotniczym. – Nie możemy pozwolić, aby nasza walka z jedną chorobą odbywała się kosztem długoterminowego postępu w walce z innymi chorobami – mówiła w maju Henrietta Fore, dyrektor wykonawczy UNICEF. – Mamy skuteczne szczepionki przeciwko odrze, polio i cholerze. Szczepienia te muszą zostać wznowione tak szybko, jak to możliwe, bo inaczej ryzykujemy zamianę jednej śmiertelnej epidemii na drugą – ostrzegała.
W krajach rozwiniętych znacznie większym problemem niż braki w dostawach szczepionek czy sama organizacja szczepień, są dezinformacje i fake newsy. WHO apeluje – po raz kolejny – o skuteczną walkę z dezinformacją na temat szczepień, jaka przetacza się przez świat. – Pseudo-nauka podważa wysiłki służby zdrowia na całym świecie, ratujące miliony istnień – przekonuje WHO.
W Polsce bieżącą realizację szczepień ochronnych przywrócono w drugiej połowie kwietnia (p.Komunikat MZ i GIS w sprawie wykonywania szczepień ochronnych w czasie pandemii COVID-19). I już w pierwszych dniach media zwróciły uwagę, że równolegle aktywiści antyszczepionkowi zaczęli wykorzystywać pandemię do podważania w rodzicach przekonania o bezpieczeństwie szczepień w kontekście zagrożenia koronawirusem. „Czy istnieje jakiś przepis/rozporządzenie, na które można się powołać, aby uniknąć szczepień? Wiadomo ryzyko zarażenia koronawirusem jest duże. Jak to „ugryźć”, żeby wykorzystać, jak ktoś się „przyczepi”? Czy jednak lepiej zaszczepić?” – pyta na jednym z forów dla przeciwników szczepień Joanna. Przeciwnicy szczepień ślą rady. – Powiedz, że zaskarżysz przychodnię, bo chce sprowadzić niebezpieczeństwo zakażenia dla ciebie i dziecka. Przestraszą się i odpuszczą – radzi Monika” – pisała trójmiejska „Gazeta Wyborcza” w pierwszej połowie maja.
Trójmiasto i województwo pomorskie to region szczególnie podatny na argumenty antyszczepionkowców – od kilku lat liczba uchyleń od obowiązkowych szczepień należy tam do największych w kraju. Zapytaliśmy lekarzy rodzinnych z innych części Polski, jak wygląda sytuacja w ich poradniach.
– Nie ma kłopotów. Rodzice są zdyscyplinowani i punktualni. Wydaje mi się, że traktują powrót do szczepień jako powrót do normalności – ocenia Małgorzata Stokowska-Wojda, lekarka rodzinna z województwa lubelskiego. Tomasz Zieliński, również z województwa lubelskiego, potwierdza, że nie ma problemów i że rodzice chętnie zgadzają się na szczepienia. – Jak są sytuacje niepewne to szczepienie przekładamy na później. (…) szczepimy dziennie tyle ile możemy, aby szybko nadrobić zaległości – podkreśla.
– Widać lekki opór. Część szczepi i przychodzi chętnie. Chcą szybko zaszczepić. Natomiast jest pewna grupa, która się boi, nie chce przychodzić do przychodni ze względu na epidemię. Boją się nie samego szczepienia, tylko wizyty w poradni. Staramy się ich uspokajać i przekonywać. U większości się udaje – opisuje sytuację w swojej przychodni Joanna Szeląg z Białegostoku, dodając, że osoby, które już wcześniej były bardzo sceptyczne wobec szczepień podtrzymują swoją postawę, choć takich pacjentów ma pod swoją opieką niewielu. Włodzimierz Bołturczuk, również z województwa podlaskiego, raportuje, że rodzice przychodzą chętnie. – Nawet ci, którzy wcześniej przesuwali i nie pamiętali o terminach i trzeba było kilkukrotnie przypominać, teraz się zdyscyplinowali. Poza tymi, którzy zdecydowanie szczepić nie chcą.
Agata Sławin, lekarka rodzinna z Wrocławia ocenia, że większość rodziców na wizytę szczepienną przychodzi chętnie. – Nawet sami dzwonią. Co więcej, rodzice, którzy rozdzielali szczepienia na dwie lub trzy wizyty, żeby „nie przeciążać układu odpornościowego”, teraz chcą wszystko od razu i jeszcze pytają o dodatkowe zalecane szczepienia – mówi. To, co się nie zmieniło, to twarda postawa osób negatywnie nastawionych do szczepień.
Efekty działania przeciwników szczepień, wykorzystujących teraz dodatkowo obawy rodziców przed wizytą w poradni, będzie można ocenić dopiero po drugim kwartale br. Sprawozdanie z obiegu kart szczepień w pierwszym kwartale 2020 roku odwołano decyzją Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, również sprawozdanie ze zużycia szczepionek zostało przesunięte.