Dlaczego niektórzy Polacy nie chcą się szczepić?

27.04.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Kolejki „staczy”, czekających na wolne dawki pod punktami szczepień i błyskawiczne zapełnianie slotów w systemie rejestracji nie powinno przesłaniać faktu, że w społeczeństwie jest całkiem duża grupa osób, które albo ciągle nie mogą się zdecydować w sprawie szczepień, albo już podjęły decyzję – negatywną. W poniedziałek opublikowano dwa badania, których wyniki powinny dać decydentom, odpowiedzialnym za Narodowy Program Zdrowia, naprawdę wiele w tej sprawie do myślenia.

Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta

Pierwsze, to raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) „Od szczepionek do szczepień. Jak skutecznie włączać społeczeństwo w walkę z pandemią?”, przygotowany przez zespół ekonomistów behawioralnych. Badanie, na podstawie którego przygotowano raport – wraz z rekomendacjami – ma jedną, zasadniczą, wadę: przeprowadzono je pod koniec lutego, można się więc zastanawiać, na ile oddaje aktualną rzeczywistość. Ma jednak również, w porównaniu z innymi, prowadzonymi na bieżąco, a więc bardziej aktualnymi sondażami mocne strony – przede wszystkim naukowcy sformułowali szereg pogłębionych pytań. Rozkład uzyskanych odpowiedzi pozwala wyrobić sobie bardziej dokładny – nawet jeśli trzeba go opatrzeć zastrzeżeniem co do aktualności – obraz postaw Polaków wobec szczepień przeciwko COVID-19.

Pod koniec lutego na szczepienie przeciwko COVID-19 ciągle mogli się rejestrować nieliczni – oprócz grupy 0 byli to najstarsi seniorzy (po 70. rż.) oraz nauczyciele, choć z badania wynika, że status osoby zaszczepionej lub zarejestrowanej na szczepienie zadeklarowała ponad jedna trzecia badanych (35 proc.), a powyżej 65. roku życia – niemal dwie trzecie (62 proc.). To oczywiście, nawet biorąc pod uwagę tylko rejestrację, niemożliwe, zapewne uwzględniano również jako taką odpowiedź fakt zapisania się na szczepienie – czy to w „zeszycie” poradni POZ, czy też w systemie internetowym, jako akt woli.

Autorzy badania zadali pytanie osobom niezaszczepionym i niezarejestrowanym, czy planują się zaszczepić. Tylko 16 proc. ogółu ankietowanych odpowiedziało, że zdecydowanie chce się zaszczepić, kolejne 20 proc. – że raczej tego chce. „Trudno powiedzieć” stwierdziło 19 proc., że raczej się nie zaszczepi – 18 proc. Największa grupa – 27 proc. odpowiedziała, że na pewno tego nie zrobi. To, jeśli chodzi o ogół społeczeństwa. Trzy grupy (od „raczej zdecydowanych na szczepienie” po „raczej zdecydowanych na nieszczepienie”) autorzy badania zsumowali wskazując 57 proc. Polaków, niepewnych swojej decyzji, jako właściwy cel do wszelkiego rodzaju kampanii informacyjnych lub zwiększających frekwencję. Dla każdej z tych grup należałoby przygotować osobny przekaz – tych, którzy rozważają szczepienie, ale nie są pewni decyzji należy wzmacniać, tych, którzy raczej są skłonni się nie szczepić – trzeba przekonać do zmiany zdania.

Wiadomo też więcej o tym, kto chce się szczepić – główną determinantą jest tu wiek, bardziej chętni do szczepień są też mężczyźni i mieszkańcy większych miast. Argumentem za przyjęciem szczepionki jest m.in. „zmęczenie pandemią” lub „poczucie odpowiedzialności za innych”.

Najwięcej przeciwników szczepień jest wśród najmłodszych – wśród kobiet i mieszkańców mniejszych miejscowości.

Autorzy raportu wskazują, że skłonność do szczepień jest wyraźnie większa u osób, które w swoim otoczeniu zetknęły się z COVID-19, zwłaszcza, jeśli chorujący znajomi lub krewni wymagali hospitalizacji – wśród nich 26 proc. jest przekonanych, że powinni się zaszczepić. Właśnie ta okoliczność najmocniej rzutuje na aktualność danych raportu (a więc również, w pewnym stopniu, też i wniosków): w marcu i kwietniu przetaczała się przez kraj trzecia, dramatyczna fala pandemii, znacznie więcej osób w swoim otoczeniu doświadczyło choroby albo wręcz zgonu z powodu COVID-19, najprawdopodobniej więc rozkład postaw wobec szczepień, ze szczególnym uwzględnieniem sceptycyzmu, uległ zmianie.

Niezdecydowani wskazują na nieznane konsekwencje zdrowotne szczepienia (niemal połowa obawia się „powikłań”, również tych odległych), rekordowo szybkie opracowanie szczepionek (domyślnie – niebudzące zaufania) i potencjalny brak skuteczności. Autorzy raportu podkreślają, że nie są to argumenty osób zdecydowanych na nieszczepienie, a niepewnych swojej decyzji.

Przekonanie nieprzekonanych nie będzie proste, bo ponad połowa niezdecydowanych i dwie trzecie przeciwników szczepień rzadko lub wcale nie śledzi doniesień na ten temat, otwarcie deklarując zmęczenie nimi – podkreślała kierownik zespołu ekonomii behawioralnej PIE Agnieszka Wincewicz-Price.

Przekonanych do szczepień przeciwko COVID-19 w niemal równym stopniu motywują czynniki zdrowotne (93 proc. uznaje, że trzeba zaszczepić się dla swojego zdrowia), zmęczenie pandemią (91 proc. twierdzi, że należy się zaszczepić, aby wróciła normalność) oraz przekonanie, że to kwestia odpowiedzialności za innych (89 proc.). Takie postawy są dużo rzadsze wśród osób niepewnych swojej decyzji oraz zdecydowanych na nieszczepienie. Autorzy raportu zwracają uwagę, że choć ekspertom wydaje się, że komunikat dotyczący szczepień jako warunku powrotu do normalności nie jest kontrowersyjny, to jest on takim tylko dla tych, którzy są zdecydowani na szczepienie – w pozostałych grupach duża część osób nie zgadza się z nim. Równie mocno, lub nawet mocniej, jest odrzucany argument odwołujący się do społecznej solidarności i szczepieniu się dla dobra ogółu (na którym zresztą w dużym stopniu oparto rachityczną kampanię trwającą od stycznia).

Z badania wynika również, że Polacy raczej niechętnie patrzą na wszelkiego rodzaju przywileje związane ze szczepieniem. Bardziej skłonni do akceptacji tych przywilejów są oczywiście zwolennicy szczepień – ale największym poparciem, a i to niespełna połowy grupy entuzjastów szczepień, cieszy się zwiększenie swobody podróżowania za granicę. Wszystkie inne „bonusy”, np. przywileje w miejscu pracy (?) lub w dostępie do opieki zdrowotnej, są odrzucane również przez tych, którzy zdecydowanie chcą się szczepić. Im nastawienie wobec szczepień bardziej ambiwalentne, tym opór wobec ewentualnego łączenia szczepień z przywilejami – większy. Wśród osób pozytywnie nastawionych do szczepień aż 43 proc. nie chce takich „bonusów”, wśród osób niezdecydowanych to już dwie trzecie.

Warto zwrócić uwagę, że w krajach, w których szczepienia idą szybciej niż w Polsce – na przykład w Izraelu lub w Wielkiej Brytanii – przywileje dla zaszczepionych, związane nie z dostępem do opieki zdrowotnej (jeden z pierwszych, szybko porzuconych pomysłów ministra zdrowia, zgodnie z którym szczepienie byłoby warunkiem dostępu do leczenia planowego), ale z „radościami życia codziennego” – takimi, jak wstęp do kin lub restauracji (tą ścieżką chciałby, jak się wydaje, podążać wicepremier Jarosław Gowin) – stały się jednym z ważnych motywatorów skłaniających do podjęcia decyzji o szczepieniu. Mówią o tym również Polacy, mieszkający w krajach Europy Zachodniej, na przykład w Danii. Perspektywa możliwości korzystania z restauracji, niekoniecznie w ogródkach (te mają być dostępne dla wszystkich) dla części – zwłaszcza młodszej – społeczeństwa jest ważnym i raczej niekontrowersyjnym argumentem za szczepieniem.

Kluczowym wnioskiem, jaki płynie z raportu PIE, jest jakość komunikacji, która musi bardziej elastycznie dostosowywać się do zmieniających się uwarunkowań – na przykład pojawiających się kontrowersji wokół poszczególnych preparatów. Autorzy przyznają, że budowanie przekazu na temat szczepień do osób, które nie są przekonane o ich potrzebie, skuteczności, ważności, nie jest proste, zwłaszcza że zarówno dla przeciwników szczepień przeciwko COVID-19 jak i wątpiących w nie, autorytety zdają się nie istnieć: badani z tych grup odrzucali zarówno słowa papieża Franciszka, jak i rodzimych autorytetów naukowych. Nie pomaga sprawie małe i bardzo małe zaufanie do rządu, które sprawia, że również argumenty ministra zdrowia odbijają się jak od ściany. Co zostaje? Organiczna praca lekarzy, pracujących na pierwszej linii (głównie w podstawowej opiece zdrowotnej, ale doświadczenie podpowiada, że kampanię informacyjną powinni prowadzić wszyscy profesjonaliści medyczni) oraz nadzieja, że im więcej osób się zaszczepi, tym więcej wątpiących i wahających się uzna, że „nie takie szczepienie straszne, jak je malują”. Zwłaszcza w mediach społecznościowych.

Choć badanie PIE przeprowadzano w lutym, jego wyniki – przynajmniej w części – potwierdza najnowszy sondaż przeprowadzony przez IBRIS dla Onet.pl. Również on potwierdza, że blisko 30 proc. Polaków nie zamierza się szczepić. 20 proc. odpowiedziało, że jest już po szczepieniu (pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy przeprowadzano sondaż, zaszczepionych co najmniej jedną dawką było ok. 19 proc. populacji, co potwierdza reprezentatywność próby), niemal co drugi ankietowany odpowiedział, że „uda się do punktu szczepień niezwłocznie po tym jak nadejdzie jego kolej”, a 3,5 proc. badanych odparło, że będzie starało się przyspieszyć szczepienie, szukając miejsc, gdzie są niewykorzystane dawki szczepionki.

Kim są ci, którzy się szczepić nie chcą? Według IBRIS najwięcej osób z taką postawą mieszka w średnich miastach (50–250 tys. mieszkańców) – odsetek osób obawiających się szczepienia lub odrzucających je wynosi aż 40 proc. Dla porównania – w największych miastach szczepić się nie chce jedynie 12 proc. mieszkańców. Niechęć do szczepień jest też charakterystyczna dla osób z wykształceniem średnim i niepełnym wyższym. Zarówno najlepiej wykształceni jak i osoby z niższym wykształceniem z reguły akceptują szczepienia.

Onet.pl zapytał – to ciekawe, w kontekście odrzucania autorytetów – o stanowisko ekspertów Konferencji Episkopatu Polski, w którym stwierdzono, że część szczepionek budzi moralne wątpliwości. „Pytanie zadane przez nas w sondażu brzmiało: Technologia produkcji szczepionek firm AstraZeneca i Johnson&Johnson budzi poważny sprzeciw moralny, jednak w przypadku braku wyboru wierni mogą z nich korzystać – przekazali w oświadczeniu polscy biskupi. Jak ocenia Pan/Pani to stanowisko Kościoła Katolickiego?” – relacjonuje portal. Ponad połowa badanych źle oceniła wydanie takiego stanowiska i jego treść, tylko nieco więcej niż jedna piąta uznała je za słuszne.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań