Jaki los czeka obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19?

15.02.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Za dwa tygodnie ma wejść w życie obowiązek szczepienia przeciwko COVID-19 pracowników wykonujących czynności zawodowe w placówkach ochrony zdrowia oraz studentów kierunków medycznych. Są jednak wątpliwości: praktyczno-formalne, prawne i wreszcie – polityczne, które każą postawić przy tej dacie (i w ogóle, przy tym obowiązku) potężny znak zapytania.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta

Minister zdrowia Adam Niedzielski rozporządzenie, które nakłada obowiązek szczepień przeciwko COVID-19 na pracowników ochrony zdrowia i niektóre inne osoby, podpisał w momencie, gdy wydawało się, że będzie podstawa prawna (ustawa, tzw. lex Hoc), która da pracodawcom możliwość weryfikacji statusu covidowego pracowników. Nie tylko w ochronie zdrowia, ale – również w niej. W międzyczasie projekt Czesława Hoca wylądował jednak w koszu. I stan prawny na dziś jest taki, że rozporządzenie, nakładające obowiązek szczepień jest, nie ma natomiast żadnej podstawy prawnej, która pozwoliłaby pracodawcom weryfikować status zaszczepienia pracowników, a tym bardziej – uczelniom czy też szpitalom weryfikować status zaszczepienia studentów, którzy przychodzą tam na zajęcia. I uczelnie, i organizacje pracodawców kierują w tej sprawie pytania do resortu zdrowia, jednak pozostają one, na razie, bez odpowiedzi.

Dyrektorzy szpitali przyznają, że zarówno oni jak i szefowie oddziałów lub klinik „mają mniej więcej pojęcie”, kto jest zaszczepiony a kto nie, i z wiedzy tej płynie taki pożytek, że wobec osób, zwłaszcza pracowników medycznych niebędących lekarzami, są podejmowane oddolne akcje edukacyjne – są zapraszani na rozmowy, przekonywani do szczepień. Z różnym skutkiem. – Lekarzy niezaszczepionych w szpitalu nie ma, poza dwoma przypadkami, gdy szczepienie rzeczywiście nie jest wskazane ze względów medycznych. Ale są szpitale, w których pojedynczy lekarze rzeczywiście się nie zaszczepili, nikt ich jednak już w tej chwili nie próbuje przekonywać. Lepiej skupić się na pielęgniarkach, położnych lub fizjoterapeutach – słyszymy. Po pierwsze dlatego, że w tych grupach niezaszczepionych jest znacznie więcej. Po drugie, lekarz, który podjął decyzję o niezaszczepieniu się, zrobił to – najprawdopodobniej – z pełnym przekonaniem, więc zwyczajnie, szkoda czasu.

Pierwsze szpitale (Końskie, Słupsk) już ogłosiły, że niezaszczepiony personel 1 marca zostanie odsunięty od pracy. – Nie mogę dopuścić do pracy osób, które nie spełniają wymagań sanitarnych wynikających z rozporządzenia ministra zdrowia. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Tak jak nie mogę dopuścić do pracy w szpitalu pracownika, który nie ma szczepienia przeciwko WZW typu B, tak też musimy ograniczyć możliwość zakażenia pacjenta koronawirusem – powiedział Polskiej Agencji Prasowej dr Wojciech Przybylski, dyrektor szpitala w Końskich. – Osoby powyżej 60. roku życia, które nawet są zaszczepione przeciwko COVID-19, nie zawsze mają trwałą odporność i mogą być zakażone przez personel medyczny. Musimy minimalizować ryzyko, podobnie jak robi się to w przypadku innych chorób zakaźnych – dodał dyrektor, jednocześnie konsultant wojewódzki (woj. świętokrzyskie) w dziedzinie zdrowia publicznego.

To, poniekąd, reakcja na pomysł suflowany przez ministra zdrowia, który w ubiegłym tygodniu stwierdził publicznie: – Wszyscy odbierają obowiązek szczepienia, tak że niezaszczepieni medycy nie będą dopuszczeni do pracy. To nie jest jedyna ścieżka. Jest cała przestrzeń rozwiązań dotyczących organizacji pracy, które mogą sankcjonować to, że jedne osoby są narażone bardziej, a drugie mniej, tak żeby w kontakcie z pacjentami chorymi na COVID-19 były osoby zaszczepione, a niezaszczepione niekoniecznie.

Pomysł z gatunku karkołomnych, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że obowiązek szczepień pracowników ochrony zdrowia został wprowadzony również po to, by w placówkach medycznych nie dochodziło do tworzenia się ognisk zakażeń, by pacjenci byli w nich bezpieczni, lub – przynajmniej – zabezpieczeni tak bardzo, jak to możliwe.

Czy szpital może wydać zarządzenie o obowiązku okazywania certyfikatów szczepień? Może. Jednak brak wyraźnej podstawy prawnej do takiego zarządzenia powoduje, że jeśli pracownik pójdzie z tym do sądu, prawdopodobnie wygra. Dane o szczepieniach są danymi szczególnie wrażliwymi i przetwarzanie każdej z nich musi mieć solidne podstawy prawne. Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał na to uwagę po wielokroć, sugerując ministrowi zdrowia, by wszelkie tego typu rozwiązania umieszczać w ustawach.

Na to jednak zabrakło „politycznego klimatu”, bo temat obowiązku szczepień przeciwko COVID-19, nawet stosunkowo wąsko zaprojektowany, zagrażał rządzącej większości – czego dowodziły prace nad lex Hoc (nota bene, nic nie mającym wspólnego ani z obowiązkiem szczepień, ani z realną walką z pandemią przy pomocy weryfikacji statusu zaszczepienia). Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się więc na ścieżkę rozporządzeń – i jak wynika z opinii prawników, poległo.

Polska Federacja Szpitali zapytała resort zdrowia w ostatnich dniach m.in. o to, w jaki sposób dyrektor szpitala powinien wyegzekwować obowiązek przeprowadzania szczepień ochronnych, o którym mowa w rozporządzeniu i sprawdzać wypełnienie tego obowiązku przez pracowników oraz czy ma prawo zwolnić pracownika lub wysłać go na bezpłatny urlop? Odpowiedzi nie uzyskała, natomiast z resortu zdrowia napłynęła odpowiedź, że po pierwsze obowiązek szczepień został wprowadzony, po drugie, że niezastosowanie się do określonych zakazów, nakazów i ograniczeń, wprowadzanych w czasie epidemii, sankcjonują regulacje zawarte w ustawie w rozdziale 8A – Kary pieniężne ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

To oznacza, że za niewywiązanie się z obowiązku szczepień osobom, których dotyczy rozporządzenie, grożą kary finansowe, jakie może nakładać inspekcja sanitarna (nawet do 30 tys. złotych).

Tu jednak pojawia się kolejny problem: taka kara, z dużym prawdopodobieństwem, zostałaby uchylona w sądzie, gdyż rozporządzenie nakładające obowiązek szczepień wydano bez podstawy prawnej, a w każdym razie – są poważne wątpliwości, czy taka podstawa istnieje. Po pierwsze dlatego, że – jak informuje we wtorek portal Prawo.pl – „w rozporządzeniu o obowiązku szczepień jako podstawę prawną jego wydania wskazano art. 46 ust. 2 i 4 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W ust. 4, pkt 7 jest mowa o możliwości wprowadzenia obowiązku szczepień ochronnych, o których mowa w ust. 3, oraz grupy osób podlegające tym szczepieniom i rodzaj przeprowadzanych szczepień ochronnych. Zgodnie zaś z art. 46 ust. 3 ustawy minister zdrowia może nałożyć obowiązek szczepień ochronnych na inne osoby niż określone na podstawie art. 17 ust. 9 pkt 2. Tyle że, jak zauważa Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP), art. 17 ust. 9 nie zawiera w ogóle podziału na punkty, a także nie wymienia, jakie osoby objęte są obowiązkiem szczepień. Dlatego też OZZPiP zapytał Ministerstwo Zdrowia, czy istnieje wątpliwość do istnienia delegacji ustawowej dla ministra zdrowia do wydania rozporządzenia o obowiązku szczepień. W odpowiedzi resort napisał, że wskazany błąd w ustawie nie stanowi przesłanki, która unieważnia zawarte w art. 46 ust. 2 upoważnienie i nie pozbawia ministra prawa do realizacji nałożonego ustawowo obowiązku”.

Jeszcze istotniejsza wydaje się jednak kwestia zasadnicza – na którą posłowie opozycji zwracali uwagę już 2 lata temu, gdy pandemia dopiero się rozpoczynała. Domagali się oni wówczas nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, między innymi, wpisania do niej COVID-19 jako choroby zakaźnej. Rządzący nigdy się na to nie zdecydowali, mnożąc w tym czasie specustawy covidowe i ich nowelizacje. W tej chwili przywołują zaś ustawę, w której COVID-19 jako choroba zakaźna nie jest wymieniona.

Ostatni – co nie znaczy, że najmniej znaczący – jest czynnik polityczny. Niektórzy posłowie Zjednoczonej Prawicy wprost naciskają na premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS, by minister zdrowia wycofał rozporządzenie wprowadzające obowiązkowe szczepienia personelu ochrony zdrowia. Z jednej strony posługują się argumentami formalno-prawnymi, wskazując, że choćby brak właściwej delegacji ustawowej naraża publiczne szpitale i uczelnie (a więc pośrednio – budżet państwa) na konieczność wypłaty odszkodowań, jeśli np. odsunięte od pracy osoby zdecydują się na sądową batalię, z drugiej – grożą ewentualnym poparciem wniosku o wotum nieufności wobec ministra zdrowia.

Zobacz także
  • Obowiązek szczepień pod znakiem zapytania

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań