Niewidzialni

Data utworzenia:  04.10.2015
Aktualizacja: 13.10.2015
Małgorzata Solecka

– Nie podejmę się prowadzenia dziecka, które ma być nieszczepione – zastrzegł prywatnie praktykujący pediatra, gdy niemal 8 lat temu zadzwoniłam, by umówić pierwszą wizytę swojego dziecka. W 2007 roku ruchy antyszczepionkowe w Polsce dopiero raczkowały, ale już wtedy rodzic, taki jak ja, szukający opieki pediatrycznej całkowicie poza publiczną przychodnią, mógł być podejrzewany o chęć ominięcia szczepień obowiązkowych. Dziś jest to dość powszechna praktyka, zwłaszcza w wielkich miastach.

Agnieszka – matka 7-letniego Kacpra i 3 lata młodszego Szymona – pediatry, który miałby „rozsądne” podejście do szczepień, szukała w Warszawie przez rok. Starszego syna szczepiła w przychodni. Ale gdy na przedszkolnych „kinderbalach” nasłuchała się opowieści o szczepionkach i autyzmie, na wszelki wypadek postanowiła, że młodsze dziecko szczepionkę MMR dostanie „najpóźniej jak się da”. Szymon do dziś nie jest zaszczepiony przeciwko śwince, odrze i różyczce – choć opiekuje się nim pediatra, który prowadzi program szczepień ochronnych (PSO).

Mama niezaszczepionego 4-latka nie uważa się za antyszczepionkowca. Nie szukała lekarza kwestionującego potrzebę szczepień, ani takiego, który w ogóle dzieci nie szczepi. – Chciałam, żeby pediatra zrozumiał, że zaszczepię dziecko, kiedy będzie na to gotowe – mówi. Pediatra jej dzieci praktykuje tylko prywatnie. Chętnie stosuje homeopatię, ale też – jak relacjonuje mama chłopców – uczciwie informuje o korzyściach płynących ze szczepień. – Pani doktor nie zniechęcała mnie do szczepień. Mówiła, że szczepionka jest bezpieczna. Ale gdy powiedziałam, że prędzej przepiszę chłopców do innego lekarza, niż dam zaszczepić Szymona, odroczyła szczepienie. Raz, drugi i trzeci.

Gdy na przełomie grudnia i stycznia media zaczęły alarmować o epidemii odry w Niemczech, lekarka sama zadzwoniła z przypomnieniem o konieczności szczepienia. Tyle że Szymon był w środku maratonu infekcji: zapalenie gardła, potem ucha, na koniec – angina. Rodzice, którzy chcą modyfikować – z sobie tylko znanych względów – PSO swoich dzieci, nazwiska takich pediatrów „rozsądnie” podchodzących do tematu szczepień przekazują sobie na zamkniętych forach i grupach na portalach społecznościowych jak największy skarb. Do pediatry prowadzącego PSO można przenieść z przychodni kartę szczepień ochronnych, a kolejne odroczenia szczepień, poświadczone podpisem i pieczątką lekarską, dają żelazne alibi przed Sanepidem.

Anna Obuchowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, przypomina, że zgodnie z art. 17 ust. 9 Ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz. U. 2013 r. poz. 947), każdy lekarz, który sprawuje profilaktyczną opiekę zdrowotną, ma obowiązek „powiadomić osobę zobowiązaną do poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym o obowiązku poddania się tym szczepieniom”. – W myśl art. 17 ust. 8 Ustawy, osoby przeprowadzające szczepienia ochronne prowadzą dokumentację medyczną dotyczącą obowiązkowych szczepień ochronnych oraz sporządzają sprawozdania z przeprowadzonych obowiązkowych szczepień ochronnych – podkreśla rzecznik pomorskiego Sanepidu. Lekarze prowadzący PSO w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) co kwartał przesyłają do Sanepidu informację o osobach nieszczepionych zgodnie z PSO. Jeśli jednak lekarz odracza szczepienie – Sanepid tej decyzji nie kwestionuje.

A co z rodzicami, którzy zdecydowali się nie tylko odkładać, ale w ogóle unikać szczepienia swoich dzieci? Śledząc otwarte fora internetowe dla rodziców (na których najczęściej wypowiadają się matki, ojców jest jak na lekarstwo), można wyodrębnić trzy podstawowe strategie:

  • dziecko zapisywane jest do przychodni PZO (jakiejkolwiek, często najbliższej), wezwania do szczepienia są ignorowane lub rodzice wchodzą w spór z lekarzem, co najczęściej skutkuje korespondencją z Sanepidem, groźbą grzywny, w końcu – grzywną;
  • rodzice szukają pediatry, który nie zadaje „niewygodnych pytań” o szczepienia i nie wymaga okazywania Książeczki Zdrowia Dziecka, przyjmując do wiadomości, że dziecko jest pod opieką przychodni POZ i tam realizowany jest jego PSO. „W cenie” są lekarze prowadzący prywatne praktyki, ale tylko tacy, którzy nie mają „fanatycznego” podejścia do szczepień. Najchętniej tacy, którzy sami nie prowadzą PSO.
  • dziecko nie ma jednego lekarza – pediatry czy lekarza rodzinnego. W razie choroby rodzice wyszukują lekarza praktykującego prywatnie lub – rzadziej – udają się do punktu nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, zgłaszając nagłe zachorowanie. – Nawet, gdybym miała płacić co miesiąc 100 złotych prywatnie, wolę to niż kilka tysięcy na rehabilitację i leczenie – zarzeka się jedna z mam na forum dla przyszłych rodziców. A inna dodaje: – Dzieci nieszczepione mniej chorują, więc na lekarzy nie wydajemy zbyt wiele.

Jednym ze sposobów na „wyjęcie” dziecka spod nadzoru Sanepidu jest nierejestrowanie go w przychodni POZ. Jest to możliwe, bo tylko część szpitali praktykuje przesyłanie karty szczepień do wskazanej przez rodziców po porodzie przychodni POZ. W wielu placówkach kartę szczepień wręcza się rodzicom do ręki, a w niektórych robi się to na prośbę zainteresowanych.

Na portalu dziecisawazne.pl, promującym ekologiczny styl życia i „rodzicielstwo bliskości”, jedna z mam nieszczepiących dzieci w cyklu zatytułowanym „Złe szczepionki” opisuje swoją historię: „Podejmując decyzję o nieszczepieniu młodszego synka, miałam już doświadczenia z Sanepidem i nieszczepieniem starszego. Była w naszej sprawie wszczęta procedura administracyjna w celu wyegzekwowania szczepień. Jednak w przypadku syna niepełnosprawnego (starszego – przyp. red.) łatwiej było mi uzyskać odroczenie od lekarza specjalisty – choć nie odbyło się to bez trudu. Dlatego podjęliśmy z mężem decyzję o niezapisywaniu młodszego do przychodni POZ. Udało się nam uzyskać kartę zdrowia i szczepień w szpitalu, ponieważ poinformowałam, że sama zapiszę dziecko do przychodni. Myślę, że tylko dlatego Sanepid nas jeszcze nie ściga. Na razie nie zamierzam zmieniać sytuacji. Mieszkamy w małym powiatowym mieście – zapisanie syna do przychodni POZ byłoby równoznaczne z rozpoczęciem problemów z odraczaniem, uchylaniem się i całą administracyjną procedurą.”

Rodzic nie ma też żadnego problemu z zabraniem karty szczepień z przychodni, jeśli się ona tam znajdzie. Wystarczy podpisać oświadczenie, że na przykład zmienia się miejsce zamieszkania i pobrać najważniejszy dokument, poświadczający wykonanie obowiązkowych szczepień ochronnych. Jeśli rodzic robi to po to, by dziecko stało się „niewidzialne” dla służb sanitarnych, osiąga cel. Nawet jeśli będzie miało nadal zapewnioną opiekę pediatryczną! – W przypadku gdy lekarz udzielający świadczeń zdrowotnych w ramach prywatnej praktyki zawodowej bez kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) nie prowadzi szczepień ochronnych, nie prowadzi odpowiedniej dokumentacji i tym samym nie przesyła do Państwowej Inspekcji Sanitarnej sprawozdań dotyczących szczepień, a dziecko nie jest „zaoptowane” w żadnym innym podmiocie leczniczym posiadającym umowę z NFZ i nie korzysta ze świadczeń finansowanych z tytułu ubezpieczenia zdrowotnego, stwierdzenie faktu uchylania się od szczepień objętych ustawowym obowiązkiem jest praktycznie niemożliwe – przyznaje Anna Obuchowska.

Polska ciągle jeszcze może się szczycić wysokim – na tle innych krajów europejskich – wskaźnikiem dzieci zaszczepionych szczepionkami obowiązkowymi. Jednak nie da się ignorować faktu, że liczba rodziców unikających szczepień dzieci się zwiększa. A fakt, że przynajmniej dla niektórych rodziców – bardziej zamożnych, mieszkańców większych miast, w których łatwiej się „zgubić” między POZ a alternatywnymi formami opieki pediatrycznej – uniknięcie jakiegokolwiek nadzoru nad realizacją obowiązku szczepień nie jest żadnym problemem, nie sprzyja odwracaniu trendu.

Małgorzata Solecka
Dziennikarka Portalu Medycyny Praktycznej mp.pl. Specjalizuje się w problematyce ochrony zdrowia, którą zajmuje się od 1998 roku.
Wybrane treści dla pacjenta
  • Szczepienie przeciwko gruźlicy
  • Szczepienie przeciwko pałeczce hemofilnej typu b (Hib)
  • Szczepienie przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi
  • Szczepienie przeciwko meningokokom
  • Szczepienia przed wyjazdem do Afryki Południowej
  • Szczepienia obowiązkowe dla podróżnych
  • Szczepienia przed wyjazdem do Afryki Północnej
  • Szczepienia przed wyjazdem na Karaiby (Wyspy Karaibskie)
  • Szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce
  • Szczepienie przeciwko środkowoeuropejskiemu odkleszczowemu zapaleniu mózgu

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań