Protestują na zwolnieniach

22.03.2021
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Ministerstwo Zdrowia nie proponuje rozwiązań, które pozwalają wesprzeć swoich ludzi i tym samym pomóc pacjentom. Minister wycofał się ze złej decyzji, ale w zamian zaoferował inną, również złą. To skandal, żeby w szczycie najgroźniejszej fali pandemii wyłączyć z pracy kilka tysięcy lekarzy. Tak źle jeszcze nie było, a my bawimy się w przerzucanie pismami o egzaminach ustnych – uzasadnia rozpoczęcie protestu Porozumienia Rezydentów jego przewodniczący, Piotr Pisula.

Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Piotr Pisula. Fot. arch. wł.

Jerzy Dziekoński: Czy jest Pan na zwolnieniu lekarskim?

Piotr Pisula: Nie jestem zatrudniony na etacie, więc ciężko mówić o tym, że przebywam na zwolnieniu lekarskim. Ale tak, ze względów zdrowotnych nie ma mnie dzisiaj w pracy.

Jak wielu rezydentów nie stawiło się dzisiaj w pracy ze względów zdrowotnych?

Mieliśmy deklarację ok. 3 tys. osób. Zakładamy, że do naszej akcji mogli dołączyć jeszcze lekarze, którzy wcześniej tego nie zadeklarowali. Możemy zatem szacować, że do protestu przyłączyło się ok. 3–4 tys. osób.

Rozumiem, że zmiana decyzji ministra zdrowia w kwestii przesunięcia w czasie egzaminu PES nie satysfakcjonuje Porozumienia Rezydentów.

Były liczne apele Naczelnej Rady Lekarskiej, okręgowych izb lekarskich, Porozumienia Rezydentów, żeby – podobnie jak to zrobiono jesienią – odwołać ustną część PES. To bardzo miłe, że minister zrobił krok wstecz i wycofał się ze swojej absurdalnej decyzji przesuwającej PES na maj. Nie załatwia to jednak problemu. Część lekarzy haruje, a 2 tys. naszych kolegów siedzi w domach i nie może pomóc, bo się uczy. Ministerstwo Zdrowia nie proponuje rozwiązań, które pozwalają wesprzeć, odciążyć swoich ludzi i tym samym pomóc pacjentom. Dalej rzucane są nam kłody pod nogi. Minister wycofał się ze złej decyzji, ale za to w zamian zaoferował inną, również złą. Przecież to bzdura.

Ministra Adama Niedzielskiego w jego decyzji umacnia grono konsultantów krajowych w różnych dziedzinach medycyny, którzy wskazują, że dzięki znacznemu wyszczepieniu grupy „0” nie ma przeciwwskazań do tego, aby państwowy egzamin specjalizacyjny przeprowadzić w normalnym trybie.

Jeśli konsultanci nie widzą przeciwwskazań do przeprowadzenia ustnej części PES, to mam do nich pytanie: ile godzin w ciągu ostatniego miesiąca przepracowali w szpitalach tymczasowych? Jeśli niewiele, to mam prośbę, żeby je odwiedzili i policzyli, jakie są tam proporcje między liczbą pacjentów i personelu. Moim zdaniem nie ma żadnych wskazań do tego, aby lekarze siedzieli w takim momencie w domach i przygotowywali się do egzaminu, zamiast pomagać chorym, umierającym ludziom. Nie ma też żadnych wskazań do tego, żeby narażać społeczeństwo na niebezpieczeństwo, na jakie konsultanci swoimi decyzjami je dzisiaj narażają. To skandal, żeby lekarze firmowali swoimi nazwiskami tak nietrafione decyzje ministra zdrowia. W imię czego? W imię egzaminów cementujących feudalne układy z poprzedniego systemu, które – jak to się kolokwialnie w środowisku mówi – pozwalają nam udowodnić, że „nie jesteśmy wielbłądami”? W imię egzaminów, podczas których można trafić do kliniki, gdzie akurat profesor nie darzy sympatią naszego szefa, co w większym niż nasza wiedza stopniu decyduje o niepowodzeniu? Czy naprawdę w proces kształcenia specjalizacyjnego musi być wpisane pomiatanie młodymi lekarzami? Ani minister zdrowia nie chce nic z tym zrobić, ani konsultanci krajowi.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • "Egzaminy powinny się odbyć"
  • NRL podtrzymuje postulat rezygnacji z egzaminu ustnego
  • PES w wirze chaosu
  • Apel ginekologów ws. PES
  • Policzek dla rezydentów
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!