"Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia"

23.03.2021
UJ CM

Obłożenie łóżek i liczba zgonów wzrastają w dramatycznym tempie. Fala pandemiczna jest tak wysoka, że konieczne są restrykcyjne działania mające na celu zmniejszenie liczby zakażeń – mówi prof. Andrzej Matyja, kierownik II Katedry Chirurgii Ogólnej UJ CM, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Prezes NRL Andrzej Matyja. Fot. Marcin Jończyk / Kurier MP

Łukasz Wspaniały: W ubiegły czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 27 278 nowych przypadkach zachorowania na COVID-19. Dotychczasowy dzienny rekord padł 7 listopada, gdy odnotowano 27 875 nowych zakażeń. Czy w tym tygodniu można spodziewać się, że te niechlubne statystyki zostaną pobite?

Prof. Andrzej Matyja: W ostatnich dniach obłożenie łóżek i liczba zgonów wzrastają w dramatycznym tempie. Przypominam, że niedawno zanotowano dobowy wzrost hospitalizowanych o ponad 700. To tak jakby cały szpital wojewódzki został zajęty przez pacjentów covidowych. Nie chodzi o to, że jak przekroczymy liczbę 30 tysięcy dziennych, potwierdzonych zakażeń, to ochrona zdrowia w naszym kraju będzie niewydolna. Wydaje się, że niestety już w tej chwili wkraczamy w stan klęski żywiołowej. Musimy w tej chwili przede wszystkim wzmocnić szpitale.

Fala, którą w tej chwili obserwujemy, wystartowała z wyższego poziomu niż jesienią, a wirus, który nas dotyka, jest dużo bardziej zakaźny, wywołuje dużo cięższe zakażenie i atakuje coraz młodsze osoby.

Kiedy możemy spodziewać się szczytu trzeciej fali epidemii?

Jesteśmy w tej chwili w sytuacji bez wyjścia. Fala pandemiczna jest tak wysoka, że konieczne są restrykcyjne działania mające na celu zmniejszenie liczby zakażeń. Ludzie zarażają się wirusem w kontakcie bezpośrednim. Lockdown ma spowodować ich zmniejszenie, a więc niewychodzenie z domu. Ale sam lockdown nie zlikwiduje wirusa, dalej będzie krążył, tyle tylko, że nie będzie się przenosił, bo nie będziemy się spotykać twarzą w twarz.

W ostatnich dniach rekordowe są liczby wykonanych testów na obecność koronawirusa. Czy to efekt uruchomienia nowej ścieżki testowania, na które można zapisać się on-line?

Łatwiejszy dostęp do testów na pewno się do tego przysłużył. Muszę powtórzyć, że obecnie brytyjski wariant wirusa jest bardziej zakaźny i wywołuje dużo cięższe zakażenie. Więcej osób odczuwa objawy zakażenia i zgłasza się do zrobienia testu. Pamiętajmy jednak, że i tak te liczby mogą być jeszcze większe, bo nadal nie wszystkie osoby zgłaszają się do wykonania testu.

Jak obecnie wygląda sytuacja w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie? Czy są jeszcze wolne łóżka covidowe i respiratory?

Sytuacja zasadniczo zmieniła się na gorsze w ciągu ostatnich tygodni. Wolne łóżka jeszcze są, ale wyłącznie dlatego, że praktycznie co trzy dni jest tworzony nowy oddział covidowy. W ciągu ostatniego tygodnia w naszym szpitalu utworzono ponad 100 miejsc ogólnointernistycznych dla pacjentów covidowych i kilkanaście miejsc intensywnej terapii. Oczywiście te łóżka znikają w bardzo szybkim tempie i niestety statystyka jest taka, że na nasze oddziały trafiają coraz młodsi pacjenci i w coraz cięższym stanie. Z tlenoterapii korzysta powyżej 90 procent pacjentów, a tak naprawdę momentami wszyscy, bo ci, którzy jej nie potrzebują, wracają do domu.

Czy brytyjski wariant powoduje cięższy przebieg choroby?

Niestety tak. Zakażają się również ludzie młodzi i oni również ciężej przechodzą zakażenie. To jest wirus, który przejął prowadzenie wśród wszystkich wariantów. Brytyjski wirus wypiera pozostałe typy koronawirusa SARS-CoV-2, ponieważ jest bardziej zakaźny. On szybciej dokonuje inwazji, czyli jest szybszy niż inne. To tak jakbyśmy mieli wyścig kolarski różnych wirusów i ten po prostu finiszuje szybciej. To jest wirus, który zarazi więcej osób, a zatem będzie szybciej się namnażał.

Najnowsze obserwacje, które są prowadzone w szpitalach, wskazują na to, że niestety jeżeli wprowadzamy do domu wariant brytyjski, to choruje cała rodzina. Przy poprzednich wariantach było to nie aż tak oczywiste, nie wszyscy domownicy natychmiast chorowali.

Brytyjski mutant nie wykazuje cech „escape”, czyli ucieczki przed szczepionką, bo ma zbyt mało zmian w białku S. Jednak nie mamy jeszcze stuprocentowej pewności, konieczne są dalsze badania. Poważniejsze zagrożenie stanowią mutacje japońska, brazylijska i południowoafrykańska, które nie zostały jeszcze zbadane, ale wykazują więcej zmian białka S, co może oznaczać, że szczepionki mogą działać w mniejszym zakresie. Badanie wrażliwości określonego mutanta na szczepionkę nie jest takie proste. Po szczepieniu mamy całą gamę przeciwciał, dlatego trzeba zgromadzić surowice wielu zaszczepionych osób i sprawdzić każdy nowy wariant. Musimy także zbadać surowice ozdrowieńców, aby uzyskać potwierdzenie, czy nowy mutant nie będzie wywoływał ponownych zakażeń. Pierwsze takie badania, które zostały opublikowane, na kilkunastu osobach wykazały w wariancie brazylijskim i japońskim niższą efektywność surowicy ozdrowieńców. Nie znamy jeszcze wyników badań u osób zaszczepionych.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!