Zdaniem prezesa KRF powinny być też zniesione skierowania na opiekę pocovidową. "Jeśli pacjent ma rozpoznanie choroby, powinien móc bez skierowania z takiej opieki skorzystać. W wielu krajach na zachodzie można zwrócić się do fizjoterapeuty z pewnymi schorzeniami bez skierowania i ma to sens. Usprawnia to system. Z drugiej strony fizjoterapeuta ma na tyle ugruntowaną wiedzę medyczną, że gdy cokolwiek budzi jego niepokój, odsyła do lekarza" - podkreślił.
Równocześnie prezes KRF przyznał, że 20 proc. wykrytych przypadków COVID-19 objętych jest opieką szpitalną, ale niejednokrotnie zdarza się tak, że osoby, które chorują w domu, nie mają wzmożonych objawów choroby, nie potrafią sobie później poradzić z jej konsekwencjami. "Do nich powinien przychodzić do domu nie tylko fizjoterapeuta, ale psycholog albo też powinni oni udać się do praktyki fizjoterapeutycznej lub ambulatoryjnej" - stwierdził.
Prezes KRF zaznaczył też, że "rehabilitacja pocovidowa jest potrzebna od dawna, ale wiadomo, że jest wiele nacisków różnych grup - właścicieli dużych placówek opieki zdrowotnej, którzy na przykład w epidemii mają przestój". "To są na przykład uzdrowiska, które straciły horrendalne pieniądze, wiele osób też tam straciło pracę, bo nie działały one blisko 9 miesięcy" - przypomniał.
W jego opinii, absolutnie koniecznością jest wprowadzenie rehabilitacji pocovidovej we wszystkich zakresach.
"Mówię o rehabilitacji stacjonarnej, ambulatoryjnej i domowej. Cele tych trzech zakresów też są inne. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w wielu regionach kraju, tam gdzie było najwięcej zakażeń, nie ma faktycznie miejsc dla lżejszych przypadków pacjentów covidowych. Leczenie pierwszych skutków choroby kończy się w szpitalu i tak do końca nie wiadomo, co z takimi pacjentami zrobić, bo trzeba zwalniać miejsca dla nowych" - powiedział.
Zaznaczył, że wtedy tacy chorzy, którzy już doszli trochę do siebie, jednak wymagają nadal specjalistycznej opieki, ale już w mniejszym stopniu, mogliby być kierowani do "ostrej rehabilitacji pocovidowej". Taką funkcję mogłyby pełnić uzdrowiska, które dysponują odpowiednią liczbą personelu medycznego.
"Drugi pomysł jest taki, by oddziały rehabilitacji tzw. ogólnoustrojowej przekształcać w takie miejsca, gdzie można również rehabilitować ozdrowieńców. Takich miejsc jest sporo - ok. 200. To w ok. 60 proc. szpitale rehabilitacyjne. One też borykają się z problemami finansowymi. W pandemii ograniczone były zabiegi planowe, po których przeprowadzono rehabilitację usprawniającą i one mogłyby przejąć część pacjentów z powikłaniami po zakażeniu COVID-19" - stwierdził.
NFZ poinformował w sobotę, że stawka za każdy osobodzień rehabilitacji pocovidowej stacjonarnej m.in. w uzdrowiskach wynosi 188 zł.