Polka pomaga Nepalczykom

16.05.2021
Z Katmandu Paweł Skawiński

Magda Jungowska, która od 5 lat mieszka na stałe w Nepalu, pomaga swoim sąsiadom już podczas trzeciej katastrofy. Najpierw po trzęsieniu ziemi, potem w czasie pierwszego lockdownu, gdy zabrakło w kraju jedzenia dla najbiedniejszych. Teraz, podczas drugiej fali epidemii, walczy o tlen.


Fot. Adli Wahid / Pixabay

Magda Jungowska z dachu swojego domu widzi stupę Swayambhu. Sakralna budowla w kształcie bielonego wapnem kopca góruje nad doliną Katmandu. – Sama stupa trochę popękała w trakcie trzęsienia ziemi, ale pęknięcia nie były głębokie – tłumaczy, opowiadając o trzęsieniu ziemi z 2015 r.

Rozsypały się jednak klasztor i świątynie wokół stupy. Od tego momentu wszystko się zaczęło. – Jakoś tak naturalnie wyszło. Po prostu tu byłam i bez jakiegoś większego myślenia, pomóc czy nie pomóc – mówi, chociaż w chwili trzęsienia była w indyjskim Kalimpongu, na krótkim wyjeździe z Nepalu.

Polka mogła zostać w Indiach, gdzie przez kilka lat studiowała buddyzm, ale półtora tygodnia później pierwszym dostępnym samolotem wróciła do Katmandu. Większość obcokrajowców leciała w drugą stronę – starając się uciec ze zniszczonego kraju, który wciąż przechodził silne wstrząsy wtórne.

– Kiedy znajdujesz się w sytuacji, w której widzisz, że ludzie naprawdę tego potrzebują, to zaczynasz coś robić. I tyle – dodaje ze śmiechem. Następne miesiące zeszły jej na dokumentowaniu zniszczeń wielkiej stupy i wyjazdach z pomocą na wioski, które najbardziej ucierpiały w trzęsieniu. W wioskach brakowało jedzenia, a nawet brezentu dającego schronienie przed monsunowymi deszczami.

– Największą różnicą między pandemią i trzęsieniem ziemi są relacje medialne. Teraz mało o Nepalu słychać, chociaż sytuacja już w zeszłym roku była zła, a teraz jest dramatyczna – mówi, opowiadając o organizowaniu paczek żywnościowych dla rodzin w pobliżu stupy w 2020 r. podczas ogólnokrajowej kwarantanny.

W Nepalu zamarło wtedy życie, stanęła gospodarka, a Nepalczycy mogli wychodzić do sklepów tylko w określonych godzinach. – W zeszłym roku, podczas wielu miesięcy lockdownu, brakowało jedzenia i było naprawdę ciężko, ale nikt o tym na świecie nie wiedział – zauważa.

Gmina Swayambhu, wolontariusze oraz tacy darczyńcy jak Polka na początku lockdownu wydawali ciepłe posiłki. Kiedy jednak zaczęła rosnąć liczba przypadków, zmienili taktykę wydawania paczek. Jedna paczka z ryżem, cieciorką i suchym prowiantem kosztowała 1 tys. rupii (ok. 30 zł) i wystarczała dla jednej rodziny na tydzień. W zamian przedstawiciele rodzin wykonywali lekkie prace porządkowe w okolicy.

Jungowska nie ograniczyła się tylko do „swojej” okolicy i rozdawała paczki wśród niskich kast, w tym rodzin rzeźników, grupy niewidomych osób oraz seniorów z domu spokojnej starości.

Na przełomie roku liczba przypadków koronawirusa w Nepalu, tak samo jak w Indiach, znacząco spadła i społeczeństwa Azji oraz władze uznały, że jest już po pandemii. – Na początku tego roku wszystko było otwarte, Nepal zaczął wpuszczać turystów. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana i dosłownie z dnia na dzień przyszła fala z Indii – tłumaczy.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Nepal znosi kwarantannę dla turystów
  • Nepal - niebezpieczne otwarcie na turystów
  • Nepal - więcej samobójstw podczas epidemii
  • Premier Nepalu radzi leczenie gorącą wodą
  • Nepal - straż sąsiedzka bierze się za wirusa
  • Nepal - nie ma badań, nie ma epidemii
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!