"Medycy szukają teraz porady psychiatrycznej znacznie częściej" - strona 2

05.06.2021
Hubert Bekrycht

Doktor Koprowicz ma nadzieję, że w miarę, jak ustępować będzie pandemia, a kolejne obostrzenia z nią związane zostaną stopniowo zniesione, także i te lęki będą przełamywane. – Zawsze czas goi rany, wygładza różne emocje – podkreślił.

– Nie mamy przecież tej pamięci pokoleniowej i lęku związanego z wcześniejszymi pandemiami. Niestety, już praktycznie nie ma ludzi pamiętających jeszcze na przykład plagę zakaźnej grypy, tzw. hiszpanki, na początku XX wieku – przypomniał. – To, co nas spotkało teraz, sto lat po pandemii hiszpanki, moim zdaniem – szczególnie wśród młodych ludzi mających większe poczucie beztroski – spowoduje przekonanie młodszych pokoleń, że „to” ich nie dotyczy.

– Nawyki z czasu ostrej walki z koronawirusem – owa pokoleniowa pamięć – na pewno pozostaną u ludzi w średnim i dojrzałym wieku – podkreślił. – Myślę, że automaty z maseczkami i środkami do dezynfekcji nie znikną jeszcze długo, na przykład z centrów handlowych, szkół, uczelni i urzędów. Może w nich nawet pozostaną – powiedział Koprowicz.

Lekarz ma nadzieję, że podczas pandemii, ale też i wcześniej, wszyscy w końcu zwrócili uwagę na niedobór kadr i niedoinwestowanie w polskiej psychiatrii. – Na razie tego jeszcze za bardzo nie odczuwam, bo mam w poradni ogromne braki kadrowe. Oczywiście nie było szans, aby zaledwie po 1,5 roku przybyło w naszym kraju psychiatrów, bo kształcenie w medycynie to proces długotrwały – przypomniał.

– W czasie pandemii postrzeganie między innymi psychiatrów, ale również, a może nawet przede wszystkim specjalistów chorób zakaźnych, bardzo się wśród decydentów zmieniło – zauważył. – Może w końcu mający wpływ na system ochrony zdrowia wezmą pod uwagę system rekrutacji i sposób kształcenia, bo i lekarzy zakaźników i lekarzy psychiatrów – nawet bez epidemii – było i jest bardzo mało – podkreślił Koprowicz.

– W mojej specjalności chodzi także o nowe ośrodki, m.in. szpitale i poradnie, które mogą się zajmować leczeniem i badaniem chorób psychicznych – zaznaczył i dodał, że taki sam problem mają specjaliści chorób zakaźnych. – Takich oddziałów czy oddzielnych ośrodków było i nadal jest mało. Kiedyś planowano przecież tworzenie małych oddziałów zajmujących się leczeniem chorób zakaźnych – argumentował.

Lekarz przypomniał, że od ponad 30 lat warunki pracy w polskiej psychiatrii niewiele się zmieniły. Koprowicz opowiedział, w jaki sposób w czasach komunistycznych „planowano zapotrzebowanie” na łóżka psychiatryczne. – Długo pracowałem w Pabianicach, drugim, co do wielkości mieście województwa łódzkiego. Byłem szefem tamtejszego szpitala psychiatrycznego, który został zbudowany właściwie przez przypadek. Bardzo nieszczęśliwy, ale jednak przypadek – wspominał.

– Opowiadano mi, że wybudowany w czasach PRL budynek psychiatrii w Pabianicach miał pierwotnie być siedzibą... oddziału chorób zakaźnych. Tak się wówczas nieszczęśliwie złożyło, że na Śląsku spłonął niestety oddział psychiatryczny. Na partyjnym szczeblu zdecydowano wtedy, że aby „liczba łóżek zgadzała się z limitem”, nowy, osobny budynek należący do szpitala w Pabianicach będzie pełnił funkcję oddziału psychiatrycznego – powiedział szef Poradni Zdrowia Psychicznego w stołecznym szpitalu MSWiA.

strona 2 z 2
Zobacz także
  • Bezsenność z przepracowania
  • Lekarskie wołanie o pomoc
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!