Barometr epidemii (70)

08.08.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Po kilkunastu miesiącach pandemii minister zdrowia stawia się w roli jedynego sprawiedliwego, który potrafi wyważyć racje zdrowia publicznego i publicznych finansów – nie bacząc na opłakane konsekwencje swoich wypowiedzi, a może i poglądów. Konsekwencje w postaci legitymizacji przemocy werbalnej i fizycznej kierowanej przeciw tym, którzy prowadzą program szczepień.


Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. MZ

Największa katastrofa. Adam Niedzielski o trzecich dawkach. Ataki na punkty szczepień i siedzibę inspekcji sanitarnej w Zamościu spowodowały, wydawałoby się, słuszną (aczkolwiek nieco spóźnioną) reakcję decydentów – zapowiedziano politykę „zero tolerancji” dla aktywistów antyszczepionkowych, również tych, którzy w sieci – według własnej oceny anonimowo – wylewają hejt na lekarzy i inne osoby wykonujące szczepienia i szczepienia przeciw COVID-19 promujące. Miła odmiana po płynących przez wiele miesięcy z mediów informacjach – również pisaliśmy o tym w MP.PL – że pieniądze publiczne wspierają wydawnictwa i organizacje mocno zaangażowane w kwestionowanie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień ochronnych, nie tylko przeciw COVID-19. Pieniądze publiczne, o których dystrybucji decydują bezpośrednio ministrowie rządu PiS (np. minister kultury i dziedzictwa narodowego).

Problem w tym, że kilka dni później minister zdrowia osobiście wręczył antyszczepionkowcom potężną broń, pięknie opakowaną (może dlatego mało kto dostrzegł zagrożenie). W rozmowie z RMF FM stwierdził mianowicie, że Rada Medyczna przy premierze wydała rekomendację podania trzeciej dawki szczepionki przeciw COVID-19 grupom najbardziej narażonym. – Nie ma cały czas badań, które by pokazywały przyrost skuteczności, czyli pewną wartość dodaną wynikającą ze zderzenia się z nowymi mutacjami wirusa. Dopóki badania nie wykażą, że trzecia dawka, która prawdopodobnie musiałaby być zmodyfikowana nie będąc prostym powtórzeniem, będzie w lepszy sposób niż w tej chwili zabezpieczała przed nowymi mutacjami, to można powiedzieć, że wartość dodana takiej operacji jest bardzo niewielka – stwierdził Niedzielski, dodając że koszt operacji podania trzeciej dawki „jest ogromny”. – Nie mówię tylko o wydatkach, ale o całej logistyce, o podejmowaniu pewnej debaty i przekonywaniu ludzi, którzy mają przecież wątpliwości – mówił. – Staram się wyważyć, ile jest w tym wartości dodanej dla zdrowia publicznego, a ile jest w tym interesu firm farmaceutycznych, które chcą sprzedać więcej – stwierdził minister.

Grupy najbardziej narażone to m.in. najstarsi seniorzy, osoby pozostające w DPS-ach i innych placówkach opieki długoterminowej, ale również część pacjentów onkologicznych (i innych, u których odpowiedź układu odpornościowego nie jest optymalna) oraz – last but not least – pracownicy ochrony zdrowia, zwłaszcza ci z „pierwszej linii frontu”, czyli pracujący bezpośrednio z pacjentami.

Problem trzecich dawek jest złożony i minister zdrowia mógłby powiedzieć to samo (czyli że na razie Polska najprawdopodobniej na taki krok się nie zdecyduje), podpierając się choćby stanowiskiem Światowej Organizacji Zdrowia, która dokładnie w ten sam dzień zaapelowała, by państwa wysokorozwinięte nie decydowały o podawaniu „boosterów” dopóki we wszystkich krajach świata nie zostanie zaszczepiony minimalny odsetek populacji (w tym grupy szczególnie narażone, zwłaszcza pracownicy ochrony zdrowia). Adam Niedzielski mógł powiedzieć o geście solidarności i o tym, że Polska podziela pogląd o konieczności bardziej sprawiedliwej dystrybucji szczepionek.

Wybrał inną drogę. Byłoby hipokryzją twierdzić, że producenci szczepionek nie mają interesu w tym, żeby sprzedać trzecie dawki. Ale, być może, interes ten jest mniejszy niż ministrowi zdrowia może się wydawać – popyt na szczepionki ciągle jest duży (to w perspektywie krótkoterminowej), zaś w perspektywie długoterminowej – niewykluczone, że szczepienia przeciw COVID-19 trzeba będzie okresowo powtarzać, wówczas finansowy wymiar korzyści płynących z „trzeciej dawki” (wobec tego, że znacząca część populacji świata będzie korzystać z czwartych, piątych i kolejnych) nie jest aż tak porażający.

Czy minister – ekonomista i specjalista od liczenia pieniędzy – mógł powiedzieć o oczywistości, jaką jest zysk firm farmaceutycznych ze spodziewanej większej sprzedaży szczepionek? Mógł. Powiedział jednak znacznie więcej – że mianowicie powołani przez premiera doradcy zarekomendowali podawanie trzeciej dawki bez wystarczających badań dotyczących korzyści z tego płynących, bez oglądania się na koszty po stronie państwa. Zresztą z Rady Medycznej popłynęło szybko sprostowanie, że rekomendacji nie ma, są natomiast prowadzone dyskusje. Bo trudno zaprzeczyć, że jest nad czym dyskutować.

Trudno zrozumieć, dlaczego członkowie Rady Medycznej gremialnie nie zrezygnowali z funkcji. Wypowiedź ministra była bowiem nie tylko obraźliwa, ale też po prostu szkodliwa. Zwykły obywatel, neutralnie nastawiony do szczepień, mógł z niej zrozumieć, że wokół programu szczepień toczy się jakaś złożona gra interesów i westchnąć z ulgą, że jest ktoś (minister Niedzielski), kto nad tym czuwa. Co zrozumiał obywatel nastawiony sceptycznie, przekonany, że szczepienia to wyłącznie interes producentów szczepionek? Co zrozumiał przeciwnik szczepień, oskarżający lekarzy o udział w spisku z firmami farmaceutycznymi, o sprzedajność? Co zrozumieli ci, którzy są gotowi do ataków na punkty szczepień i ich podpalania?

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!