Barometr epidemii (86) - strona 2

28.11.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Od początku pandemii eksperci wskazują testowanie jako kluczowe narzędzie walki z pandemią. Sytuację, w jakiej pod tym względem jesteśmy, najlepiej chyba obrazuje fakt, że na piątkowym spotkaniu przedstawicieli wszystkich sił politycznych obecnych z parlamencie z wiceministrem zdrowia Waldemarem Kraską po kilku godzinach obrad ustalono, że pracownicy, którzy mają częsty i permanentny kontakt z dużą liczbą ludzi, będą mogli się dobrowolnie, bezpłatnie testować „na życzenie”. Coś, co powinno być „oczywistą oczywistością”, wdrożoną po najdalej pół roku pandemii (optymalnie – przed jesienną falą 2020 roku), urasta do rangi „wydarzenia” (sprowadzając na ziemię – zanim słowo stanie się ciałem, może upłynąć sporo wody w Wiśle).

Testy powinny być wykonywane również przez wszystkie osoby przyjeżdżające zza granicy – takie środki bezpieczeństwa nie wykluczają importu nowego wariantu, ale zmniejszają ryzyko jego pojawienia się w niekontrolowanej ilości (a Polska ma za sobą doświadczenie z zaimportowaniem wariantu delta w okresie Bożego Narodzenia i przerwy zimowej, prosto z Wysp Brytyjskich). Inne kraje radzą sobie z tym obostrzeniem i – to może być zaskoczenie dla naszych polityków, trzymających się wersji, że obostrzenia nie działają – potrafią go egzekwować. Co stoi na przeszkodzie, byśmy poszli w ich ślady? Znów – „gen sprzeciwu”?

Największy błąd. Ponadpartyjne ustalenia. Dobrowolne testowanie niektórych pracowników, uwolnienie projektu ustawy o Funduszu Kompensacyjnym i dodatki covidowe dla pracowników niemedycznych to nie są narzędzia, które pozwoliłyby skutecznie zawalczyć nawet z wariantem delta. Jeśli potwierdzą się obawy co do zakaźności omikronu, a także – a może zwłaszcza – jego zdolności do przełamywania odporności nabytej czy to w drodze szczepienia, czy przechorowania, sygnał, jaki wyszedł z piątkowego „spotkania na szczycie” dramatycznie przygnębia. Bo poza wszystkim pokazuje, że u szeroko rozumianego steru są ludzie kompletnie pozbawieni zarówno wyobraźni, jak i samokrytycyzmu.

Największe zagrożenie. Strategia na przeczekanie. Kraj o najwyższym w Europie odsetku zaszczepionych obywateli – Portugalia – nie czuje się bezpiecznie i nie podziela, najwyraźniej, opinii ministra zdrowia Rzeczypospolitej, że dzięki szczepieniom nie musimy sięgać po inne, mniej skuteczne, sposoby powstrzymywania pandemii. Na kilkadziesiąt godzin przed pojawieniem się informacji o nowym, potencjalnie niebezpiecznym wariancie SARS-CoV-2, w związku z zaobserwowanym wzrostem liczby zakażeń i – jak podkreślają mieszkający w tym kraju Polacy – prewencyjnie, by uchronić obywateli przed większymi wzrostami w związku z większą mobilnością w okresie przedświątecznym i świątecznym, rząd w Lizbonie ogłosił rozpisany na kilka tygodni – do 10 stycznia – harmonogram obostrzeń. Łącznie z zaplanowanym z góry zamknięciem szkół, tak by dzieci i młodzież po licznych spotkaniach rodzinnych, do jakich dochodzi w ostatnich dniach roku i po wyjazdach do bliższej i dalszej rodziny, po powrocie do placówek edukacyjnych nie zmieniły ich w ogniska zakażeń. Celem nie jest tylko trzymanie pod kontrolą liczby zakażeń. Stawką jest wydolność systemu ochrony zdrowia i jego niezamykanie dla pacjentów z innymi chorobami niż COVID-19.

Średnia siedmiodniowa liczba zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców w ostatni piątek w Portugalii – 1,3. W Polsce – 8,4.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!