Barometr epidemii (87)

04.12.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Tydzień po alercie WHO i ECDC związanym z pojawieniem się wariantu Omikron świat nadal niewiele wie o skali nowego zagrożenia. Pierwsze doniesienia sugerują, że wariant ten skuteczniej niż poprzednie przełamuje odporność po przechorowaniu COVID-19. Jak radzi sobie z odpornością poszczepienną? To zagadka – w krajach, w których konkuruje z Deltą, odsetek zaszczepionych jest niewielki. A Polska? Na początku tygodnia od ministra zdrowia usłyszeliśmy, że ma dla nas bardzo dobrą wiadomość. A potem każdego dnia dowiadywaliśmy się o średnio pięciuset zgonach.

Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Największa klęska. Zgony. Jeśli chodzi o bezwzględną liczbę nowych zgonów, Polska znów jest w ścisłej światowej czołówce. W mijającym tygodniu, poza niedzielą i poniedziałkiem (raportowanie!), praktycznie nie wypadaliśmy z pierwszej piątki w rankingu Worldometers.info, w środę plasując się nawet na 3. miejscu (wyprzedziły nas jedynie Rosja i USA, kraje wielokrotnie od Polski liczniejsze). Jeśli chodzi o bardziej miarodajny wskaźnik nowych zgonów odnotowywanych dziennie w przeliczeniu na milion mieszkańców, w dodatku podawany jako średnia siedmiodniowa, też jest fatalnie – choć nie najgorzej w Europie, która w ogóle stała się (ponownie) epicentrum pandemii i jeśli chodzi o zakażenia, i również – zgony. W tym drugim, tragicznym, wymiarze chodzi tak naprawdę o Europę Środkowo-Wschodnią i szeroko rozumiane Bałkany. Państwa Europy Zachodniej i Północnej, zmagające się z zakażeniami (ich liczba na pewno jest też wypadkową intensywnego testowania), zgony ciągle mają pod kontrolą.

Polska – nie ma. Wskaźnik liczby zgonów w przeliczeniu na populację zbliżył się w piątek do 10 i można założyć, że po podliczeniu sobotnich statystyk będzie już dwucyfrowy. Trudno się pocieszać, że w znacząco gorszej sytuacji są np. Bułgaria (ok. 15 zgonów dziennie), Chorwacja (16,5) czy Węgry (niemal 19), a nieco gorsze statystyki zgonów od Polski mają Słowacja, Czechy, Słowenia czy Łotwa. Jeśli politycy – niektórzy – szukają usprawiedliwienia dla wprost fatalnych danych o zgonach, świadczy to wyłącznie o ich dwulicowości (mówimy tylko o zgonach covidowych, a przecież niedługo będzie można porównać umieralność w Polsce w ogóle na tle innych krajów, i niestety można iść o zakład, że w tej kategorii będziemy znów w czołówce Europy i grupy państw wysokorozwiniętych). Bo politycy ci nie wspominają chociażby o tym, że w krajach, w których statystyki zakażeń szybują, zgony w tej fali stanowią niewielki ułamek liczb z fal poprzednich: Wielka Brytania, Włochy, Portugalia, Francja, Finlandia i cała Skandynawia – wszędzie tam wskaźnik jest niższy niż 2, przy czym w Szwecji wynosi on 0,3, a w Hiszpanii niespełna 0,5.

3 grudnia oddolnie, z inicjatywy grup obywateli mieliśmy czcić pamięć ofiar pandemii COVID-19 – założyć czarne ubrania, symbolicznie zapalić świecę w oknie. Nawet jeśli akcja nie do końca wybrzmiała, z pewnością zwróciła uwagę mediów głównego nurtu na ten najbardziej dramatyczny wymiar pandemii. Na wszystkie zgony, do których dojść nie musiało: gdybyśmy się zaszczepili, gdyby akcja szczepień miała mniej propagandowy, a bardziej praktyczny charakter. Gdyby po każdej fali nie ogłaszano zwycięstwa i nie prorokowano – fałszywie – że kolejna nie będzie wymagać przestawienia systemu na tory covidowe i zawczasu zaprojektowano rozwiązania tak, by choćby częściowo zapewnić dostęp do diagnostyki i leczenia pacjentom niecovidowym. Gdyby państwo odrobiło zadanie i przygotowało rozwiązania (dotyczące szczepień, przestrzegania zasad bezpieczeństwa sanitarnego etc.) zamiast stwarzać pozory swojej aktywności i swojego sprawstwa.

Największy błąd. Obostrzenia. 1 grudnia weszły w życie nowo-stare obostrzenia. Zmniejszono limity osób mogących przebywać w zamkniętych pomieszczeniach. Limity nie dotyczą zaszczepionych, ale praktycy i teoretycy (przedsiębiorcy i prawnicy) zwracają uwagę na iluzoryczność rozwiązań, bo rząd nie dał podstaw do sprawdzania certyfikatów. Jak to wygląda w praktyce? Nijak. Są restauracje i kluby, które ogłaszają – jest ich coraz więcej, choć i tak stanowią niewielki odsetek – że zapraszają tylko zaszczepionych gości i warunkiem wejścia jest dobrowolne okazanie certyfikatu szczepień. Zdarzają się sytuacje, w których – na przykład w galeriach handlowych – personel pilnuje liczby klientów w sklepie i wejść mogą, poza kolejnością, wyłącznie osoby, które okażą certyfikat. Sensu w tym i logiki nie ma żadnej, bo zwłaszcza w niewielkich pomieszczeniach powinna – w czasie zwiększonego zagrożenia epidemicznego – przebywać określona liczba osób. Bliski kontakt nawet między samymi zaszczepionymi (wiadomo przecież, że mogą również być zakażeni i mogą również wirusa transmitować) nie jest pożądanym efektem – a przynajmniej teoretycznie rozwiązanie zaproponowane i wdrożone przez rząd prowadzi właśnie do takiego skrajnego zatłoczenia lokali. I tak dalej, i tak dalej.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!