Barometr epidemii (93) - strona 2

16.01.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nauka właśnie taka jest. Trzeba stawiać hipotezy, badać, angażować środki, próbować, a rezultat nie jest wcale gwarantowany. Rolą naukowców jest prowadzić badania, ale nie jest rolą polityków ogłaszać ich sukcesy. Bo od wielkości do śmieszności tylko jeden krok, i to wcale nieokazały.

Jest jeszcze jeden wymiar tej sprawy – ściśle już polityczny. Nawet jeśli rzeczywiście w polskiej populacji gen współwarunkujący ciężki przebieg COVID-19 występuje znacząco częściej niż w innych krajach (tego nie wiemy, podczas konferencji pokazano tylko wybrane dane), używanie tego przez polityka jako wyjaśnienia – czy też wręcz usprawiedliwienia – wysokiej śmiertelności jest niedopuszczalne. Przede wszystkim dlatego, że w ostatnich dwóch falach pandemii (czwartej i trwającej piątej) pierwszym i kluczowym czynnikiem ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 jest status zaszczepienia. Dane z Portugalii, Hiszpanii, krajów skandynawskich, czy Izraela (bardzo wysoki odsetek zaszczepionych trzecią dawką i trwające szczepienia kolejną) nie pozostawiają w tej sprawie żadnej wątpliwości. Czynnikiem ryzyka, oprócz biologii, jest sprawczość państwa.

Największe wyzwanie. Szpitale. Jeśli trzeba będzie zwiększyć liczbę łóżek covidowych do 60 tysięcy, będzie to scenariusz katastroficzny, mówi minister zdrowia. Jeśli liczba zakażeń osiągnie takie rozmiary, jakie notujemy w krajach Europy Zachodniej (warto przywołać dane choćby z ostatniej soboty: Francja niemal 325 tysięcy, Włochy 180 tysięcy, Wielka Brytania 87 tysięcy, ciągle bardzo dużo, ale wyraźnie mniej niż w ostatnich tygodniach, przy ciągle bardzo wysokiej liczbie wykonywanych testów), system tego nie wytrzyma, powtarzają media. System już nie wytrzymuje – bez rozpędzonej piątej fali dosłownie trzeszczy w szwach. Scenariusz katastroficzny realizuje się od listopada, a mierzony może być choćby czasem oczekiwania w szpitalnych oddziałach ratunkowych na konsultację oraz czasem, jaki przyjęci na SOR pacjenci spędzają w nim, z powodu niemożności przekazania do jakiegokolwiek oddziału (w tym samym lub innym szpitalu). Również liczbą godzin, jaką pacjent zabrany przez zespół ratownictwa medycznego spędza w karetce – czy to oczekując pod szpitalem czy też będąc przewożonym między szpitalami.

W kolejnych tygodniach fali napędzanej Omikronem nie będzie chodziło o to, by „system się nie zawalił”, by „system przetrwał”. Będzie chodziło o to, by przetrwali konkretni ludzie – pacjenci, personel medyczny i niemedyczny.

Największy brak zaskoczenia. Rezygnacje. Trzynastu na siedemnastu członków Rady Medycznej ogłosiło rezygnację, której brak od tygodni, jeśli nie od miesięcy, zaskakiwał coraz bardziej. Uzasadnień do odejścia o połowy 2021 roku przybywało bowiem z każdym tygodniem, gdy coraz bardziej oczywistym stawało się, że rząd nie tylko wierzy w bajkę z mchu i paproci, że jesienna fala pandemii obejdzie się z Polską dużo łaskawiej, więc nie trzeba się już jej bać, a na pewno nie trzeba podejmować żadnych konkretnych decyzji, by ją łagodzić (certyfikaty covidowe, obowiązkowe szczepienia kluczowych grup zawodowych, przygotowanie szkół do funkcjonowania w reżimie sanitarnym, etc.).

W piątek stało się to, co się stać musiało. Nie zaskakuje ani rezygnacja ekspertów z funkcji bycia zasłoną dymną dla polityki rządu w sprawie pandemii, ani reakcje na nią – od oficjalnych podziękowań po kuluarowe (w przypadku znaczącej większości polityków PiS) westchnienia ulgi, w myśl zasady, że „Rada Medyczna z wozu, koniom lżej”. Co prawda premier Mateusz Morawiecki, powołując specjalistów do Rady Medycznej w listopadzie 2020 roku, mówił, że to kwiat polskiej medycyny, to przecież ludowa mądrość podpowiada, że „tego kwiatu jest pół światu” i weźmie się innych ekspertów.

Warto jednak przywołać archiwalną wypowiedź prominentnego polityka PiS Radosława Fogla, który w zupełnie innym momencie, w przypływie szczerości wyjaśniał trudną relację partii rządzącej z ekspertami. – W latach 2005–2007 poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim – otwartych konkursów. Jeśli chodzi o rady nadzorcze, trafiali tam eksperci z rynku, trafiały tam osoby z tytułami naukowymi, z SGH, z innych uczelni. Problem okazał się taki, że ich sposób myślenia o gospodarce, o zarządzaniu, był zupełnie sprzeczny z tym, co PiS ma w swoim programie.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!