Barometr epidemii (94)

22.01.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

40 tysięcy potwierdzonych przypadków zakażenia w sobotę, przy cały czas fatalnie niskim poziomie testowania, dobrze oddaje powagę sytuacji, z jaką przyjdzie się Polsce zmierzyć w ciągu najbliższego miesiąca. Eksperci mówią: – Ostrzegaliśmy. Ostrzegaliśmy, że puszczenie pandemii na żywioł, słaby poziom zaszczepienia, brak systemu testowania, lekceważenie obostrzeń zagrożą nie tylko systemowi ochrony zdrowia, ale też funkcjonowaniu gospodarki i państwa. Strategia rządu na piątą falę? Przekierować odpowiedzialność za problemy na innych. Padło na POZ.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Największy błąd. Szkoły. Utrzymanie nauczania stacjonarnego „za wszelką cenę” – to oficjalna deklaracja. Praktyka? Od listopada szkoły pracują w systemie pełzającej nauki zdalno-hybrydowo-stacjonarnej. Ale to nie wszystko: niezaszczepienie części nauczycieli oraz obawy części zaszczepionych (przede wszystkim starszych) pedagogów plus zwolnienia lekarskie z innych powodów niż zakażenie SARS-CoV-2 (choćby z powodu problemów zdrowotnych po przechorowaniu COVID-19) dosłownie demolują edukację, niezależnie od tego, czy uczniowie chodzą do szkoły, czy też uczą się przy komputerach. Nie tylko nauczanie zdalne, ale też rozpaczliwie wyznaczane zastępstwa powodują, że zwłaszcza ósmoklasiści i maturzyści (oraz ich rodzice) z coraz większym przerażeniem patrzą na kalendarz, nieubłaganie wskazujący terminy egzaminów. Niezaszczepieni nauczyciele za każdym razem po kontakcie z potwierdzonym przypadkiem lądują na kwarantannie.

Ktoś powie: pandemia, z naturą nie wygrasz. To prawda, choć nie cała. To przede wszystkim efekt fatalnego kształtu zaleceń sanitarnych, przygotowanych przez rząd dla szkół na rok szkolny 2021/2022. Zalecenia sanitarne pozostają – podobnie jak cała reszta walki z pandemią – w strefie deklaracji, a w zasadzie iluzji.

Przykłady? Maseczki, których zakładanie w przestrzeni publicznej dyrektor szkoły może zarządzić, ale narzędzi do egzekwowania tego zarządzenia nie otrzymuje. Są kraje, w których uczniowie (nie tylko w szkołach ponadpodstawowych, ale również młodsi) w maseczkach są zarówno podczas lekcji, jak i na przerwach, zdejmując je jedynie na zewnątrz. Są kraje, w których uczniów i nauczycieli, zarówno zaszczepionych jak i niezaszczepionych, w fali omikronowej regularnie, raz lub dwa razy w tygodniu, się testuje. Obowiązkowo. W Czechach poddanie się testowi (dotyczy to też ozdrowieńców) jest warunkiem wejścia do szkoły i uczestniczenia w lekcjach.

Jak to wygląda w Polsce? Nie ma obowiązkowych testów. Gdy klasa trafia na nauczanie zdalne, na niezaszczepionych uczniów nakładana jest kwarantanna, zaszczepieni objęci są nadzorem epidemiologicznym, zaś wykonanie testu jest jedynie zalecane. Dzieci i młodzież wracają do szkoły potencjalnie zakażeni (dotyczy to zarówno zaszczepionych, jak i niezaszczepionych), bo raczej trudno zakładać, by ci, którzy nie musieli pozostawać w domach, nie korzystali z możliwości towarzyskich spotkań, wyjść do galerii handlowych czy kawiarni. Korzystają. Po dwóch, trzech dniach okazuje się, że w klasie jest kolejny pozytywny przypadek. Albo pięć. Klasa trafia „na zdalne”. Albo – dwadzieścia na dwadzieścia siedem szkolnych klas.

Największa porażka. Strategia. Praca zdalna w administracji, administracyjne ramy dla lekarzy POZ, które mają poprawić pozaszpitalną opiekę nad seniorami z pozytywnym wynikiem testu oraz testy w aptekach – to strategia rządu na piątą falę pandemii. Plus miliony masek FFP2 dla obywateli.

Każdy z tych punktów budzi – mówiąc niezwykle subtelnie – wątpliwości, może poza zdalną pracą dla urzędników. I pokazuje, jak bardzo decydenci nie rozumieją, albo udają, że nie rozumieją, w czym tkwi problem polskiej walki z pandemią. Najlepiej widać to na przykładzie hasła „testy w każdej aptece”, którym posłużył się premier.

Po pierwsze, nie w każdej, co od razu doprecyzował minister zdrowia Adam Niedzielski. Ramowo – w tych, w których prowadzone są lub były szczepienia, bo te, zdaniem ministra zdrowia, mają odpowiednie warunki, czyli osobne pomieszczenie. Mam dla ministra złą wiadomość: szczepienia prowadzą też apteki, w których „osobne pomieszczenie” to metr kwadratowy lub dwa, oddzielone od reszty apteki parawanem. Niezależnie od tego jednak, czy apteka ma osobne pomieszczenie czy nie, przy obecnym stanie wiedzy na temat zakaźności Omikronu, czy to na pewno dobre rozwiązanie, kierować potencjalnych zakażonych tam, gdzie przychodzą również (nawet jeśli nie przede wszystkim) osoby obciążone chorobami przewlekłymi, seniorzy? Uśrednionym klientem apteki nie jest zdrowy dwudziestolatek…

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!