Barometr epidemii (94) - strona 2

22.01.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Po drugie, sami farmaceuci, a w każdym razie część z nich, mają poważne wątpliwości. Również dlatego, że to w polskich warunkach rozwiązanie nowe i – znów trzeba sięgnąć po delikatne określenie – nie do końca dopracowane. Gdyby Ministerstwo Zdrowia latem zajmowało się przygotowaniem kraju na jesienno-zimowe uderzenie COVID-19, zamiast snuć przypuszczenia, że potencjalna fala w zasadzie niczego już nie zakłóci i będzie można ją przeżyć bez szczególnych perturbacji, mogłoby wpaść na pomysł, by testy trafiły pod apteczne strzechy. Ale ogłaszanie tego, gdy granat z Omikronem dosłownie wybuchł nam w rękach?

Po trzecie, minister zdrowia tłumaczy, że dzięki zaangażowaniu aptek zwiększy się dostępność testów. Jednak Polska nie dlatego zajmuje 99. miejsce w świecie pod względem intensywności testowania, że mamy kłopot z dostępem do punktów wymazowych czy testów antygenowych. Teraz, gdy liczba zleceń na testy (i liczba zakażeń) pikuje, może to oczywiście być problem – świadczą o tym choćby doniesienia o długich kolejkach do punktów wymazowych. Jednak podstawowym problemem jest brak rozwiązań (patrz punkt wyżej, chociażby) systemowych: nikt (minister zdrowia, rząd) nie wprowadził na przykład wymogu testowania pracowników czy uczniów. Dziurawy jest system testowania po kontakcie z zakażonym. Ogłoszona we wrześniu 2020 roku strategia testowania przede wszystkim (niekiedy – niemal wyłącznie) osób objawowych cały czas działa, cały czas przynosi efekty. Niestety – tragiczne, bo jest jednym z powodów, dla których w starciu z COVID-19 ponosimy tak wiele ofiar. Śmiertelnych.

Największy znak zapytania. Komunikacja. Rząd zdecydował, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają w ciągu 48 godzin osobiście badać zakażonych pacjentów powyżej 60. roku życia. Kilka dni wcześniej Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło operację sugerowania – w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób – że z pracowitością lekarzy POZ, lub ich pewnej części, nie jest najlepiej. Że trzeba „przykręcić śrubę”, ograniczyć teleporady, wyłączyć możliwość korzystania z nich dla części pacjentów. Że lekarze wręcz odmawiają pracy z pacjentami covidowymi.

Po co to wszystko? Rząd wie, że system ochrony zdrowia (który to już raz od dwóch lat?) zostanie sparaliżowany, a co najmniej straci sterowność. Ministra zdrowia w tym momencie nie interesuje utrzymanie ciągłości świadczeń POZ – widzi tam potencjał nie tyle do zajęcia się pacjentami (może urzędnikom trudno w to uwierzyć, ale lekarze POZ na miarę swoich możliwości pacjentami covidowymi zajmują się już od dłuższego czasu), ile do przejęcia odpowiedzialności i społecznego gniewu, jeśli w ciągu tygodnia lub dwóch okaże się, że szpitale nie przyjmują, ratownicy nie dojeżdżają, dyspozytorzy rozkładają ręce. Osobiste zbadanie pacjenta (pytanie, czy każdego, czy tego, który się zgłosi do poradni?) w ciągu 48 godzin od uzyskania pozytywnego wyniku to pole do popisu dla kontrolerów NFZ, możliwość rozliczania, sprawdzania i nakładania kar. Czy rzeczywiście poprawi to sytuację pacjentów – tych zakażonych i tych niezakażonych?

I pytanie zasadnicze: czy wskazanie POZ jako adresata żądań zapewnienia opieki medycznej nie tylko ma zdjąć z rządu odpowiedzialność, ale przede wszystkim nie jest prostym, by nie powiedzieć prostackim zabiegiem quasi-psychologicznym – coś robimy, jesteście bezpieczni, nie musicie się bać, że zostaniecie bez opieki. Krótkoterminowo, może to stonować nastroje, a co będzie za tydzień – kto wie? Jesienią 2020 roku, gdy Polska po raz pierwszy mierzyła się z eksplozją zakażeń, minister zdrowia produkował kolejne wersje strategii walki z pandemią w takim tempie, że dezaktualizowały się zanim weszły w życie.

Największy skandal. „Będziesz pan wisiał” bez konsekwencji. Poseł Konfederacji Grzegorz Braun nie odpowie ze zwrócenie się w Sejmie do ministra zdrowa Adama Niedzielskiego słowami „będziesz pan wisiał”. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała o umorzeniu postępowania. Prokuratura podjęła taką decyzję, mimo że – wzorując się na pośle Braunie – kolejni przedstawiciele środowisk antyszczepionkowych pozwalają sobie na coraz śmielsze (i częstsze) formułowanie „wyroków śmierci” na osoby albo zaangażowane w proces szczepień, albo wspierające szczepienia czy egzekwowanie przestrzegania zasad sanitarnych. Dochodzenie w sprawie zostało umorzone „wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego”. Są rzeczy na ziemi i na niebie, o których się nie śniło nie tylko filozofom, ale wszystkim przyzwoitym i myślącym ludziom.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!