Żegnajcie, maseczki!

29.03.2022
Mira Suchodolska, Agata Zbieg

Maseczki przechodzą do historii. Obowiązek zasłaniania nosa i ust maseczką, odzieżą lub przyłbicą, na zewnątrz i w zamkniętych przestrzeniach, wprowadzono po raz pierwszy w Polsce 16 kwietnia 2020 r. Potem kilka razy go modyfikowano. 28 marca 2022 r., po upływie 24 miesięcy i 12 dni, obowiązek został zniesiony.


Fot. Adobe Stock

Szyjemy maseczki

Pierwszy przypadek zakażenia SARS-CoV-2 w Polsce odnotowano 4 marca 2020 roku, przepis wprowadzający obowiązek zasłaniania twarzy pojawił się ponad miesiąc później. 13 marca 2020 r. na rządowej stronie pacjent.gov.pl, na pytanie, czy trzeba nosić na twarzy maseczkę ochronną, odpowiadano jeszcze, że „nie zaleca się noszenia maseczek ochronnych przez osoby zdrowe”, ponieważ „maseczki chronią inne osoby, jeśli jesteśmy nosicielami wirusa, żebyśmy ich nie zakazili”.

Od 16 kwietnia 2020 r. każda osoba w miejscu publicznym, a więc np. na ulicy, miała już obowiązek zasłaniania ust i nosa. Nakaz obowiązywał też w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług i zakładach pracy. Także osoby przebywające w kościołach i kaplicach miały obowiązek zakrywania ust i nosa za pomocą maseczki lub części odzieży, wyłączono z niego jednak duchownych sprawujących „kult religijny, w tym czynności lub obrzędy religijne, podczas jego sprawowania”.

Od początku pandemii organizowano w Polsce akcje szycia maseczek, a uszyte maseczki przyjmowały nawet szpitale, przed wykorzystaniem poddając je sterylizacji.

Maseczki szyli także m.in. więźniowie. Na polecenie ministra sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry uruchomiono produkcję maseczek ochronnych w kilkudziesięciu jednostkach penitencjarnych. Po miesiącu w zakładach przywięziennych wyprodukowano ich milion.

Zapotrzebowanie na maseczki spowodowało lawinowy wzrost ich cen. W kwietniu 2020 ceny maseczek wzrosły prawie siedmiokrotnie. Wg danych Ceneo.pl za opakowanie (uśrednione, brano pod uwagę zarówno te liczące kilka sztuk, jak i 100) trzeba było zapłacić kwotę 68 zł. Naczelna Izba Aptekarska podkreślała, że to nie wina farmaceutów, ale stale rosnących cen u hurtowników i producentów.

30 maja 2020 r. zniesiono obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni otwartej, ale tylko przy zachowaniu 2 m odległości od innych. Maseczki nadal trzeba było nosić m.in. w sklepach, kościołach i w autobusach. Przy zachowaniu odpowiedniego dystansu można już było bez maseczki spacerować, jeździć rowerem, chodzić po ulicy, parku, plaży lub parkingu.

Z obowiązku utrzymania dwumetrowego dystansu wyłączeni zostali rodzice z dziećmi wymagającymi opieki (do 13 lat), osoby wspólnie mieszkające, osoby niepełnosprawne. Maseczek nie trzeba było nosić też w pracy, jeżeli pracodawca zapewnił odpowiednie odległości między stanowiskami i spełnił wymogi sanitarne. Ust i nosa nie musieli również zakrywać klienci restauracji i barów, po zajęciu miejsce przy stole.

Podobny problem, jak z dostępnością (i ceną) maseczek był z płynem do odkażania rąk i powierzchni. Nic więc dziwnego, że furorę zrobił przepis na domowy specyfik tego typu, jaki na antenie TVP Info 29 marca 2020 r. podał Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych – lekarz podał recepturę na bazie octu. Oto ona: 200 mililitrów octu 10 proc., 200 mililitrów alkoholu (nie spirytusu, np. 40 proc. wódki), 100 mililitrów wody, 15-20 mililitrów mydła w płynie (1 łyżka stołowa to 15 ml). – Trzeba to dobrze zmieszać i otrzymujemy świetny środek dezynfekujący – powiedział Sutkowski. Przez wiele tygodni, zanim sytuacja na rynku się nie unormowała, wiele polskich mieszkań cuchnęło octem.

Zaostrzamy, luzujemy

Od 10 października zmieniły się zasady dotyczące noszenia maseczek w strefach żółtych i czerwonych – oznaczało to obowiązek zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej. 24 października 2020 r. cała Polska stała się tzw. strefą czerwoną. Maseczkę należało więc nosić we wszystkich placówkach handlowych, podczas uroczystości religijnych i w przestrzeni publicznej m.in. na ulicach, placach, cmentarzach, promenadach, bulwarach, w środkach komunikacji. Maseczki nie trzeba było zakładać w lesie, parku, zieleńcu, ogrodzie botanicznym czy zabytkowym, na działce albo plaży. Jednak m.in. biegacze, chodziarze czy rowerzyści, którzy uprawiali te sporty rekreacyjnie, musieli zakrywać usta i nos. Odstępstwem od tej zasady były osoby uprawiające sport w ramach współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, jazdy konnej, w przypadku sędziego lub trenera.

Nowe obostrzenia epidemiczne na terenie całego kraju wprowadzono też w marcu 2021 r. Wtedy zamknięto m.in. hotele, część sklepów w galeriach handlowych, kina, baseny, sauny, solaria. Utrzymano nakaz noszenia maseczek w większości lokalizacji: w miejscach ogólnodostępnych czy w budynkach użyteczności publicznej.

Kolejne poluzowanie obostrzeń nastąpiło 15 maja 2021 r. – restauracje oraz lokale gastronomiczne mogły otworzyć dla klientów swoje ogródki na świeżym powietrzu i więcej osób mogło podróżować publicznym transportem zbiorowym. Do 5 czerwca br. obowiązywało zakrywanie maseczką ust i nosa w budynkach użyteczności publicznej przeznaczonych na potrzeby m.in.: obsługi bankowej, handlu, gastronomii, usług, w tym usług pocztowych lub telekomunikacyjnych, turystyki, sportu, obsługi pasażerów w transporcie kolejowym, drogowym, lotniczym, morskim lub wodnym śródlądowym. Maski trzeba było też nosić w obiektach handlowych lub usługowych i na targowiskach (straganach).

Od 28 maja 2021 r. restauracje mogły przyjmować gości wewnątrz swoich lokali, a klient mógł odsłonić usta – choć dopiero przy stoliku. Otwarto wtedy też baseny, kluby fitness, kasyna, siłownie i solaria. Nadal w tych obiektach obowiązywał reżim sanitarny, w tym zakrywanie ust i nosa oraz limity odległości i osób. Potem jeszcze kilka razy wprowadzano zmiany w zasadach bezpieczeństwa i obostrzeniach, kwestia zasłaniania ust i nosa w zamkniętych pomieszczeniach pozostała do teraz.

Zmieniały się również zalecenia dotyczące tego, czym zasłaniać twarz. Do lutego 2021 można było się chronić przed zakażeniem m.in. przyłbicami, szalikami, kominami i bandanami. Od 27 lutego 2021 r. nos i usta można zasłaniać było tylko za pomocą maseczki.

Klientów bez masek nie obsługujemy

Za brak maseczki można było otrzymać mandat – zgodnie z art. 24 par. 1 Kodeksu wykroczeń karę grzywny wymierzało się w wysokości od 20 zł do 5000 zł.

Tego, czy ludzie noszą maseczki, pilnowała policja. „Krakowscy policjanci udzielili w weekend 128 pouczeń osobom, które w przestrzeni publicznej nie nosiły maseczek lub materiału zakrywającego usta i nos. Skierowano też do sądu dwa wnioski o ukaranie – poinformowała w poniedziałek 20 kwietnia 2020 r. policja.

Nie zakrywanie nosa i ust mogło się jednak skończyć czymś gorszym niż mandat. „Policjanci wspólnie z żołnierzem WOT patrolujący nadmorski park w Sopocie zauważyli mężczyznę, który nie miał maseczki. Po wylegitymowaniu okazało się, że zatrzymany jest poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania” – poinformował 7 maja 2020 r. PAP dodając, że na decyzję sądu, co do swojego dalszego losu 33-letni mieszkaniec woj. dolnośląskiego będzie czekał w areszcie. Podobnych sytuacji, kiedy do celi trafiały osoby poszukiwane za różnego rodzaju przestępstwa, a zostały wylegitymowanie za brak osłony twarzy, było podczas trwającej dwa lata epidemii więcej. Niektóre były dość kuriozalne. 16 grudnia 2021 r. rzecznik policji w Oświęcimiu asp. szt. Małgorzata Jurecka poinformowała, że poprzedniego dnia „policjanci zauważyli, że jeden z klientów wychodząc z hipermarketu nie miał maseczki ochronnej. Podczas legitymowania okazało się, że 24-latek z powiatu chrzanowskiego od kilku miesięcy jest poszukiwany przez tamtejszy sąd. Ma odbyć karę więzienia za przestępstwo przeciwko życiu i zdrowiu” – podała Jurecka.

24-latek został zatrzymany. Gdy policjanci go przeszukiwali, znaleźli ukrytą paczkę parówek, które ukradł ze sklepu. „Za brak maseczki ochronnej oraz kradzież policjanci nałożyli na niego mandaty. W środę 24–latek trafił do jednego z zakładów karnych, w którym będzie odbywał zasądzone pół roku pozbawienia wolności” – powiedziała rzecznik policji w Oświęcimiu.

Przepisy sanitarne były egzekwowane z całą surowością także od praworządnych obywateli. „Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy kilka tygodni temu został przyłapany przez patrol Straży Miejskiej na przebywaniu bez maseczki w parku miejskim, który z powodu epidemii był niedostępny dla wszystkich mieszkańców. Było to w okresie, gdy obowiązywały zasady całkowitej kwarantanny domowej” – donosił 22 maja PAP. W rezultacie dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Środzie Śląskiej Anna Wojtasińska-Żygadło nałożyła na szefa legnickiego sanepidu karę administracyjną 10 tys. zł grzywny.

GIS nakłaniał sprzedawców, aby nie obsługiwały klientów bez maseczek. Głośna była sprawa ekspedientki z Podlasia, która dostosowała się do tych wskazówek i w lipcu 2020 r. odmówiła sprzedaży zakupów klientce bez maseczki. W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Suwałkach skazał ją za to na 100 zł mandatu. Dopiero w połowie września ten sam sąd uniewinnił kobietę od zarzucanych jej czynów. Uzasadniając wyrok sędzia Dominik Czeszkiewicz stwierdził, że „w ocenie sądu obowiązek noszenia maseczek nie ma podstaw prawnych, mimo że niewątpliwie samo noszenie maseczek jest zasadne”.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!