Studium kryzysu (17)

26.06.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Liczba nowych potwierdzonych przypadków zakażeń SARS-CoV-2 wzrosła w ostatnim tygodniu w Niemczech o niemal 75 proc., w Grecji i we Włoszech – o ok. 60 proc., zaś w Hiszpanii i Francji – o ok. 40 proc. Różnica w tygodniowej liczbie zgonów w Niemczech, gdzie kolejna fala przybierała na sile już od kilku tygodni, to ponad 100 proc. To byłyby kiepskie wiadomości na progu sezonu wakacyjnego, gdyby ktokolwiek się nimi (w tej chwili) przejmował.

Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl

Największa porażka. Źródła klęski. Kto nie testuje, ten nie ma pandemii. Nie mamy żelaznej kurtyny, która chroniłaby nas przed wirusem, ale minister zdrowia publicznie – w ostatnich dniach na portalu Onet.pl – mówi o ochronnym działaniu przeciwciał, jakie posiada ponad 90 proc. Polaków. Co prawda immunolodzy i epidemiolodzy podkreślają, że nowe warianty Omikronu niezwykle łatwo omijają tę barierę – stąd bardzo częste reinfekcje oraz zachorowania po szczepieniu. Resort zdrowia jednak, utrzymując – przez wprowadzone regulacje i, przede wszystkim, zasady finansowania testów na obecność SARS-CoV-2 – minimalny poziom testowania, jeśli w ogóle dostrzega to, co dzieje się tuż za polskimi granicami i w krajach, do których w najbliższym czasie na urlopy udadzą się tysiące Polaków – nie traci optymizmu.

Ten urzędowy optymizm i niedostrzeganie oczywistych, wydawałoby się, związków przyczynowo-skutkowych, mogą wyjaśniać przyczyny klęski, jaką dla Polski zakończyła się walka z pandemią COVID-19. Klęski mierzonej w dziesiątkach tysięcy zgonów nadmiarowych i olbrzymim długu zdrowotnym, który – prawdopodobnie – przedłuży falę nadmiarowej umieralności Polaków.

Co mówi Adam Niedzielski, między innymi, w rozmowie, będącej próbą (samo)oceny dwóch lat na stanowisku ministra zdrowia? – Wykonaliśmy dobrą pracę, często w przeciwieństwie do innych państw. I nie mówię tylko o tych pierwszych doniesieniach z Lombardii we Włoszech, ale o tym, co się działo w Bułgarii, Rumunii i innych krajach z naszego regionu. U nas nie było sytuacji braku dostępności łóżek dla pacjentów. U nas nie było wyborów, kogo podpiąć do respiratora. U nas nie zabrakło tlenu. Owszem, nie każdy może otrzymał opiekę na tym poziomie, na którym powinien, ale jednak ją otrzymał.

Po raz pierwszy okazuje się, że Polska wraz z Rumunią i Bułgarią znajduje się w „jednym regionie” i te dwa bałkańskie kraje, odstające w drastyczny sposób (PKB per capita Bułgarii jest blisko dwa razy niższe niż Polski) krajów Europy Środkowo-Wschodniej pod dosłownie każdym względem, nagle awansują na punkt odniesienia. Trudno nie skojarzyć, że gdyby porównywać np. ich osiągnięcia na polu szczepień przeciw COVID-19, od razu polskie wyniki znów można byłoby uznać za wręcz wyśmienite.

Dużo przestrzeni do przemyśleń daje też passus dotyczący decyzji w sprawie tzw. obostrzeń. – Przy trzeciej fali pojawiły się zarzuty o zbyt późne wprowadzenie obostrzeń. Było to jednak spowodowane tym, że z fali na falę obserwowaliśmy, że wprowadzanie tych samych restrykcji dawało o wiele mniejszy efekt niż na początku pandemii. U nas jak nigdzie rósł poziom kontestacji. Nie da się przy każdym postawić policjanta, by przestrzegał wszystkich restrykcji. Jeżeli sami nie mamy takiej skłonności, jeśli nie ma dyscypliny społecznej, to rezultaty wprowadzania obostrzeń są mniejsze. To różnicuje naszą populację względem wielu innych państw, w których ta dyscyplina pandemiczna była znacznie większa.

Zła wiadomość: poziom kontestacji rósł wprost proporcjonalnie do jakości (a raczej braku jakiejkolwiek jakości) przepisów, jakie wprowadzały obostrzenia. W tych „innych krajach” (np. we Włoszech i Hiszpanii, gdzie obowiązek zasłaniania nosa i ust w środkach komunikacji został utrzymany do tej pory i do tej pory jest powszechnie przestrzegany) nie mieszka całkowicie inny gatunek człowieka. Są, oczywiście, różnice w poziomie świadomości społecznej, edukacji, poczucia wspólnoty – ale przede wszystkim przepisy zostały wprowadzone w sposób klarowny i nie poddający się prawnym wątpliwościom (przeciwnie niż w Polsce) i – cóż za zaskoczenie – były egzekwowane i egzekwowalne (przeciwnie niż w Polsce). Fatalne błędy popełnione w komunikacji przez rząd, fatalna jakość legislacji, głupie rozwiązania (zamykanie lasów) – to wszystko napędzało ów wzrost poziomu kontestacji. To nie samo społeczeństwo z jego genem sprzeciwu, ale nieudolność decydentów i brak woli i politycznej wyobraźni rozpaliły kontestację.

Największe wyzwanie. Kolejna fala. W skali świata w ostatnim tygodniu liczba zakażeń wzrosła o 15 proc., ale w Europie notowane są wzrosty kilkudziesięcioprocentowe – zarówno na zachodzie jak i południu kontynentu. Gdy Adam Niedzielski twierdzi, że w lipcu możliwe są w Polsce wzrosty zakażeń do tysiąca przypadków dziennie (z obecnych niespełna 350), w Niemczech w ostatnią sobotę zanotowano ok. 90 tysięcy zakażeń, a w piątek – ponad 108 tysięcy. Najwięcej na świecie. Kto testuje, widzi pandemię.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!