Studium kryzysu (20) - strona 2

17.07.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Największe wyzwanie. Szczepienia. Przykład Portugalii nie wziął się znikąd – przywołał go sam Adam Niedzielski, dowodząc, że testowanie nie zmienia wiele w obecnej sytuacji, bo Portugalia testowała i liczba hospitalizacji była tam niska, Polska nie testuje (minister mówi o tym otwarcie) i też hospitalizacji nie przybywa. Logika tego wywodu mogłaby być kanwą niejednej pracy doktorskiej, jeśli przyjmiemy za pewnik, że liczba zakażeń w Polsce dopiero zaczyna rosnąć. Ale kluczową zmienną, której brakuje w tym ciągu myślenia, jest poziom zaszczepienia. W Portugalii podstawowy schemat – niemal wszyscy powyżej 60. roku życia, w Polsce – co czwarta osoba z tej grupy w ogóle szczepienia nie przyjęła. Twierdzenie, że 90 proc. Polaków ma przeciwciała (po szczepieniu lub kontakcie naturalnym) brzmi dobrze – dopóki nie padnie pytanie, jaki odsetek Portugalczyków ma jakiekolwiek przeciwciała. I, zwłaszcza, dopóki nie wiemy, że kontakt z wcześniejszymi wariantami Omikrona praktycznie nie daje ochrony przed BA.5.

Decydując się na „masowe nietestowanie” (nieliczni eksperci domagają się w tej chwili powrotu do masowego testowania, oczywiście masowego na miarę naszych możliwości, czyli wykonywania ok. 100 tysięcy testów dziennie, większość rekomenduje testowanie selektywne, ale dużo bardziej intensywne i celowane niż w tej chwili), tym bardziej powinniśmy się skupić na – masowym szczepieniu. Nie w sferze deklaracji, tylko decyzji i czynów, mając świadomość, że olbrzymia część osób z grup ryzyka albo nie przyjęła w ogóle szczepień, albo nie ma pierwszego boostera. Mając świadomość, że drugą dawkę przypominającą przyjął do tej pory co czwarty osiemdziesięciolatek. Przeglądając światowe doniesienia z obszaru szczepień, zarówno rekomendacje WHO i agencji europejskich, ale też głosy ekspertów brzmią jednoznacznie: czwarta dawka, przynajmniej dla najbardziej narażonych na powikłania COVID-19, teraz. Bez czekania na ewentualne zmodyfikowane szczepionki jesienne. To, co niepokoi, to kompletna bierność Ministerstwa Zdrowia w zakresie zaszczepienia tych, którzy jeszcze szczepień nie przeszli, jak i obstawanie przy opóźnianiu decyzji o czwartej dawce do jesieni. Niezrozumiałe i potencjalnie niebezpieczne.

Największa porażka. Finanse. – Jestem atakowany za to, że powiedziałem oczywistą prawdę, że euro nie ma siły nabywczej 4,8 zł – stwierdził w minionym tygodniu Jarosław Kaczyński, kontynuując swój wywód na temat „euro po 3 złote a nawet mniej” w Niemczech. Dlaczego to ważne i dlaczego dla ochrony zdrowia? Wypowiedź o „euro po 3 złote” padła w bardzo konkretnym kontekście rzekomych powrotów polskich lekarzy z Niemiec, z powodów ekonomicznych – trawestując i streszczając wywód prezesa PiS, polskim specjalistom w Niemczech już nie opłaca się pracować za niemieckie stawki, w Polsce, uwzględniając koszty życia, zarabiają więcej.

Być może tak jest. Być może są w Polsce lekarze – ostatni tydzień przyniósł, choćby, informacje o jednym ze szpitali, w którym grupa specjalistów miała zażądać 45 tys. złotych brutto miesięcznie – który zarabiają „lepiej niż w Niemczech” (cokolwiek miałoby to znaczyć). Jednak, jak się wydaje, już od dawna motyw czysto finansowy przestał napędzać emigrację lekarzy. I przestał ich, co ważne, na tej emigracji trzymać. Mówiąc inaczej – są inne powody, które powodują, że część lekarzy nie wróci do pracy w Polsce (chyba, że zmuszą ich do tego względy rodzinne, dość często można usłyszeć, że specjaliści między 50.-60. rokiem życia wracają do Polski, by towarzyszyć odchodzącym rodzicom) lub z Polski wyjedzie.

Ale jest przesadą twierdzić, że z finansami ochrony zdrowia jest w Polsce tak dobrze, że nasi zachodni sąsiedzi mogą się bać nie tylko o żniwa szparagowe (kolejny motyw w przekazie rządowym, Polacy są tak zamożni, że nie muszą jeździć na szparagi do Niemiec), ale i o wakaty w szpitalach. Szpitale i poradnie przeliczają na chybcika (czyli w trybie narzuconym przez ministerstwo i płatnika), jakie kwoty otrzymają z tytułu ustawowych podwyżek dla personelu oraz inflacji. Jakie kwoty – i kiedy. I jakby nie liczyli, dochodzą do wniosku, że budżet się im nijak nie zepnie, zaś wynagrodzenie za sierpień będą wypłacać w ratach – jeśli nie wystarczy im tzw. środków własnych, a że lwiej części nie wystarczy, jest raczej pewne. Płatnik liczy pieniądze z odsetek na lokatach, a podmioty medyczne – odsetki od linii kredytowych lub, co gorsze, przeterminowanych zobowiązań.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!