Studium kryzysu (22) - strona 2

31.07.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Największa porażka. Konfrontacyjne nastawienie ministra. Rezydenci, część lekarzy rodzinnych, lekarze jako grupa zawodowa – połajanki, napomnienia i dobre rady („więcej pokory”) Adama Niedzielskiego środowisko przyjęło wręcz z osłupieniem. Lekarze są co prawda mocno znieczuleni, bo jako obiekt różnej maści ataków i insynuacji są obierani od lat, usłyszeli też niejedną groźbę z ust prominentnych polityków (zawsze przy takich okazjach wracają wspomnienia z zapowiedzi „brania w kamasze” śp. Ludwika Dorna), jednak chyba rzeczywiście tym razem zostali zaskoczeni. Skoro jesteśmy w środku pandemii, a doświadczenia międzynarodowe dowiodły, że zdecydowanie lepiej z zagrożeniem radzą sobie kraje o wysokim poziomie zaufania społecznego, można byłoby zakładać, że decydenci choćby ze względów utylitarnych będą chcieli to zaufanie raczej odbudowywać, niż jeszcze pogłębiać deficyty – nie tylko (i nawet nie przede wszystkim) między ministrem a lekarzami, ale przede wszystkim – między lekarzami a pacjentami czy też potencjalnymi pacjentami.

Nic bardziej mylnego, skoro nie mamy chleba (czyli w tym przypadku – pomysłu i metody na zapewnienie obywatelom odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa w czasie pandemii), dostarczmy im chociaż igrzysk: wskażmy winnych, a to niepokornych rezydentów, którzy nie chcą pracować w powiatach, a to lekarzy rodzinnych nadużywających teleporad, a to lekarzy, którzy chcą unikać odpowiedzialności karnej za błędy i stawiają się ponad prawem.

Największy znak zapytania. Podwyżki w ochronie zdrowia. Do 31 lipca świadczeniodawcy mieli czas na podpisanie aneksów do umów z NFZ, na podstawie których Fundusz będzie regulować należności na podstawie podwyższonych wycen. Szpitale, przede wszystkim powiatowe, alarmują jednak, że wysokość kwot przewidzianych aneksami nie rekompensuje nawet wzrostu wynagrodzeń minimalnych dla pracowników objętych ustawą – nie mówiąc o wzroście wynagrodzenia dla pracowników administracyjnych czy korektę wartości kontraktów. – Na koniec miesiąca brakować będzie od 185 tys. do miliona złotych. Dyrektorzy nie wypełnią ustawy – komentował pod koniec tygodnia Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Nie ma mowy o tym, by dodatkowe środki złagodziły skutki inflacji – jest ich po prostu zbyt mało. Zaś szpitale stoją przed perspektywą renegocjacji umów na usługi w outsourcingu, dyrektorzy od początku roku, ale w ostatnich dwóch miesiącach już praktycznie bez przerwy, są bombardowani pismami od firm zajmujących się ochroną, sprzątaniem czy cateringiem. Motywem przewodnim są inflacja, rosnące koszty świadczenia usług, wzrost wynagrodzeń.

Ubocznymi, niepożądanymi skutkami ustawy o minimalnym wynagrodzeniu – a raczej sposobu jej wprowadzenia i niejasności przepisów – mogą być w publicznym systemie z jednej strony mniej lub bardziej lokalne akcje protestacyjne (najbardziej zdeterminowane wydają się być pielęgniarki), z drugiej – nakręcenie spirali zadłużenia szpitali. Natomiast w sierpniu, najpóźniej we wrześniu, pacjenci korzystający z prywatnie opłacanych świadczeń medycznych prawdopodobnie odczują wyraźny wzrost cen usług.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!