Mutacje pandemii i systemu - strona 2

16.11.2022
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Prof. Gaciong zwrócił również uwagę na zmiany w nauczaniu.

– Medycyna jest akurat tym obszarem aktywności człowieka, której przez internet nie da się opanować. Pandemia utrudniła prowadzenie zajęć w wersji kontaktowej, moim pierwszym rozporządzeniem było przywrócenie studentom kontaktu z pacjentami – podkreślał.

Ciekawe było to, że w trakcie pandemii znacząco poprawiły się wyniki zdawalności egzaminów na studiach medycznych. Średnia z ocen wzrosła w trakcie pandemii o 1.

– Wynikało to w znacznej mierze z egzaminów przeprowadzanych w trybie online – mówił. – Wprowadzanie kolejnych środków zapobiegawczych pogorszyło wyniki zdawalności. To są kwestie, które mają swoje późniejsze konsekwencje, bo np. kwalifikacja na miejsca stażowe opiera się na średniej ze studiów. System stypendialny także. Dla uczelni koszt jest jeszcze taki, że studenci studiujący niestacjonarnie, jeśli poprawią swoją średnią o 1, mogą przenieść się na studia stacjonarne. To też przekłada się na działanie uczelni.

– Na kierunkach tzw. regulowanych, gdzie treść i forma kształcenia opisane są ustawą, a ustawa jest przełożeniem dyrektywy unijnej, dzięki czemu dyplomy uznawane są w całej UE, trzeba realizować nauczanie zgodnie z dyrektywą. Nam się to udało. Zrealizowaliśmy odpowiednią liczbę ćwiczeń przypisanych kierunkom lekarskiemu i lekarsko-dentystycznemu. Było to szczególnie trudne na kierunku dentystycznym, ponieważ studenci mają kontakt z pacjentem od początku studiów – chwalił się rektor WUM.

– Biorąc pod uwagę sytuacje epidemiologiczną, nie widzę zagrożenia dla kształcenia na wszystkich naszych kierunkach. Z epidemii COVID-19 wyszliśmy z tarczą, pamiętając o wszystkich stratach, jakie nasz system i nasze społeczeństwo poniosło – podsumował.

Dominująca rola kierownika specjalizacji

Prof. Ryszard Gellert, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego wychwalał zdobycze techniki pomagające w kształceniu na odległość.

– Przekonałem się jak sprawne może być zdalne nauczanie. Nie było jeszcze szczepionek, pozostawaliśmy w izolacji i wszyscy, łącznie z najstarszymi wykładowcami, nauczyli się korzystać z platform służących do prowadzenia wykładów zdalnie – opowiadał. – Później dostałem od rezydentów pismo z petycją, pod którą podpisało się ok. tysiąca osób, żeby z wykładów prowadzonych online nie rezygnować. Okazało się, że dzięki temu specjalizujący się lekarze nie muszą wyjeżdżać, mogą wysłuchiwać udostępnionych wykładów kiedy chcą i mają możliwość zadawania pytań. Jest to wyjątkowo wygodna forma.

Dyrektor CMKP podkreślił jednak, że nauka specjalizacji odbywa się przede wszystkim przy łóżku pacjenta. Wielu rezydentów, pracując przy pacjentach covidowych, nauczyło się zupełnie nieprzewidzianych w planie specjalizacji umiejętności, jak np. tlenoterapia. Mimo warunków pandemicznych zdawalność egzaminów specjalizacyjnych nie pogorszyła się.

– Doszło do wielu zmian w systemie. Bardzo mocno wybrzmiała konieczność wsparcia kierowników specjalizacji w zakresie nauczania przy łóżku pacjenta – mówił. – W nowych programach specjalizacyjnych, które wejdą w życie w przyszłym roku liczba kursów i staży kierunkowych została zredukowana do niezbędnego minimum. Kształcenie podyplomowe zdecydowanie przenosi się na kierownika specjalizacji i to jego rola będzie dominująca.

Przyszłość jest świetlana

Prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, na pytanie o to, jak pandemia będzie się dalej rozwijać, odpowiedział: przyszłość jest świetlana.

– Mamy szczepionkę, mamy wirusa mutującego w kierunku łagodniejszych, ale bardziej zakaźnych wariantów oraz odporność stadną. COVID-19 z nami zostanie, ale nie będzie to epidemia niszcząca ekonomię i społeczeństwo, nie będzie to epidemia, która będzie zmuszała nas do tak drastycznych metod, które były używane – uzasadnił swoją optymistyczną wypowiedź.

– Takiego doświadczenia światowa medycyna nie przeżyła od dawna – stwierdził. – Pierwszą przymiarką była epidemia ptasiej grypy 15 lat temu. Miała dużo mniejsze nasilenie i zatrzymała się tuż przed falą destrukcji systemu ochrony zdrowia. Mieliśmy wówczas ok. 10 tys. łóżek OIT-owych, a zajętych było ok. 8 tys. Teraz mieliśmy powtórkę, z tą różnicą, że to nowy wirus.

Mimo optymizmu, konsultant krajowy zwrócił uwagę na stosunkowo niewielkie wyszczepienie społeczeństwa.

– 40% Polaków nie zaszczepiło się. Jesteśmy jednak w dobrym towarzystwie, bo podobnie wygląda to w Stanach Zjednoczonych. Bardzo podobnie przedstawia się to również ideologicznie, tyle że oni kładli nacisk na wolność, a my na wszczepianie czipów – gorzko żartował profesor.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!