Zaskoczeni drugą falą

12.11.2020
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Wszelkie modele matematyczne renomowanych światowych uniwersytetów wskazywały jednoznacznie, że wraz z nadejściem sezonu epidemicznego grypy 2020 – 2021, nadejdzie druga fala zakażeń nowym koronawirusem. Tymczasem druga fala zachorowań zaskoczyła rządzących tak jak śnieg co roku zaskakuje drogowców – ocenia Bartosz Fiałek, reumatolog, związkowiec, działacz społeczny w ochronie zdrowia.

Bartosz Fiałek. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

Jerzy Dziekoński: Pokazał pan na Facebooku własny pozytywny wynik testu w kierunku zakażenia SARS-CoV-2. Jak się pan czuje?

Bartosz Fiałek: Średnio. Najbardziej niekomfortowy objaw to ból mięśni – doskwiera przy każdym ruchu. Do tego dochodzi przeczulica skóry. Czuję ściągniętą, bolesną, szczypiącą skórę. Na razie szczęśliwie nie mam kaszlu ani duszności, co oznacza, że nie doszło do zajęcia dolnych dróg oddechowych. W ostatnich dniach dołączyły utrata węchu i smaku. Szczęśliwie nie odczuwam innych objawów zajęcia centralnego układu nerwowego. Wiemy, że COVID-19 może również tutaj siać spustoszenie, powodować spowolnienie w myśleniu i pogorszenie funkcji poznawczych. Pogarsza się myślenie, koncentracja, liczenie. Na szczęście nie mam takich problemów. Ból głowy i mięśni oraz zmęczenie świadczą o tym, że nie jest to przebieg łagodny, ale nie jest też ciężki.

W mediach społecznościowych wypowiedział pan wojnę fake newsom i teoriom spiskowym. Konfrontuje się pan z tzw. koronasceptykami. Patrząc na zachowania społeczeństwa, wystąpienia niektórych celebrytów, komentarze w internecie i wreszcie na słupki zachorowań, można dojść do wniosku, że nauka przegrywa tę walkę.

Po transformacji ustrojowej w 1989 roku niestety nie postawiono na edukację, w tym na edukację zdrowotną. I to jest moich zdaniem bardzo duży problem. Brak wiedzy sprawia, że osoby zagubione w pandemicznej rzeczywistości poszukują informacji. Niestety, osoby bez wykształcenia, bez umiejętności sprawdzania i odsiewania informacji, czerpią wiedzę ze stron, które podają kłamstwa. A jak to pokazali naukowcy z uniwersytetu MIT, kłamstwo w sieci rozprzestrzenia się sześciokrotnie szybciej niż prawdziwe informacje. Istnieje zatem sześciokrotnie wyższe prawdopodobieństwo, że osoba niewykształcona, a poszukująca odpowiedzi, natknie się na informacje fałszywe, na teorie spiskowe.

Przegrywamy tę batalię dlatego, że tak jest skonstruowany ten świat. Człowiek z wykształceniem medycznym od razu wie, że leczenie nowotworów witaminą C to bujda, ale nie każdy to wykształcenie posiada. Trudno się medykom jednak przebić ze swoimi opiniami. Edycie Górniak łatwo jest głosić mądrości, że pandemia jest spiskiem Billa Gatesa, i że w szpitalach leżą statyści. W walce z teoriami spiskowymi nie pomaga mi to, że niektórzy celebryci, którzy mają zdecydowanie większy posłuch, rozprzestrzeniają tak nieprawdziwe informacje. Swoją drogą to zaskakujące, że większy posłuch ma Edyta Górniak, która skończyła technikum pszczelarskie, aniżeli autorytety naukowe. Co więcej, bez mrugnięcia okiem piosenkarka wypowiada się na tematy trudne i skomplikowane, których ja, jako lekarz nie rozumiem. A ona wypowiada się ex cathedra, jakby wiedziała więcej aniżeli dr Fauci. Przyznaję, że jej teorie są łatwiejsze do zrozumienia i pewnie ciekawsze. Kiedy mówię o sposobach zapobiegania zakażeniu, o objawach, o problemach ochrony zdrowia, to jest to średnio ciekawe. Nie ma w tym nuty sensacji. Natomiast jeśli Edyta Górniak ogłosi, że stoi za tym miliarder, Bill Gates, to będzie to atrakcyjne. Samo stwierdzenie, że statyści leżą w szpitalach jest przecież bardzo ciekawe.

Tak, przyznaję, że przegrywamy tę walkę, bo nauka nie jest tak atrakcyjna dla społeczeństwa, jak teorie spiskowe.

Chętnie dzieli się pan swoimi spostrzeżeniami z pierwszej linii frontu. Jak wyglądała praca na SOR, zanim został pan uziemiony przez chorobę?

W moim szpitalu jestem zatrudniony jako reumatolog i w tej specjalizacji miałem pracować. Natomiast kierownictwo szpitala, patrząc na moje doświadczenie, przepracowanie ponad 3 tys. godzin pracy w izbach przyjęć i szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz biorąc pod uwagę fatalne warunki kadrowe, poprosiło mnie o pomoc w SOR-ze. Uznałem, że nie mogę odmówić. Nie jesteśmy szpitalem covidowym i w związku z tym nie mamy przygotowanej infrastruktury umożliwiającej bezpieczne przyjmowanie zakażonych nowym koronawirusem pacjentów. 31 października podczas mojego pierwszego dyżuru takich pacjentów miałem dziesięciu. W mojej ocenie to właśnie wtedy się zaraziłem. Objawy pojawiły się tydzień później, w piątek wieczorem.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!