By nowy wariant rozprzestrzenił się jak najpóźniej

02.07.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

To ostatni moment, by na serio wziąć się za intensywne śledzenie kontaktów i dochodzenia epidemiczne z prawdziwego zdarzenia. Powinniśmy przygotować system, uzbroić służby sanitarne. Trzeba spowolnić rozprzestrzenianie się wariantu Delta – mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, specjalista w dziedzinie zdrowia publicznego, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, były prezes NFZ.


Dr Tadeusz Jędrzejczyk. Fot. Włodzimierz Wasyluk

Małgorzata Solecka: Porozmawiajmy o czwartej fali...

Tadeusz Jędrzejczyk: ... w zasadzie o trzeciej, w naszym przypadku. Ale to akademicka dyskusja.

Porozmawiajmy więc o kolejnej fali pandemii. Gdzie jesteśmy? Co i kiedy nas czeka?

Jesteśmy, wszystko na to wskazuje, na dnie. Dokładnie między dwiema falami. Optymiści będą mówić, że najgorsze już za nami. Pesymiści, a może realiści – że właśnie wchodzimy na ścieżkę wzrostu, którego oczywiście na razie nie widać w statystykach. To dobry, a może raczej ostatni moment, by na serio wziąć się za intensywne śledzenie kontaktów i dochodzenia epidemiczne z prawdziwego zdarzenia.

Ale minister zdrowia zapewnia, że to właśnie robimy.

Ciągle nie wygląda to tak, jak powinno. I jak, choć w niedoskonały sposób, ale jednak odbywało się w pierwszych tygodniach i miesiącach pandemii – izolowanie i testowanie osób z kontaktu z zakażonymi. Ze zrozumiałych względów nie mogliśmy tego robić w szczycie jesiennej i wiosennej fali pandemii, ale teraz, gdy potwierdzonych przypadków jest stosunkowo mało, powinniśmy do tego wrócić i przygotować system, uzbroić służby sanitarne, by były zdolne do prowadzenia takich dochodzeń również wtedy, gdy liczba przypadków się zwiększy. To zdecydowanie wpłynęłoby na spowolnienie rozprzestrzeniania się wariantu Delta, o którym wiemy, że jest dużo bardziej zakaźny.

Nie robimy tego, bo…?

To niestety nie jest pytanie do mnie. Wydawało się dość logiczne, że będziemy robić. O ile trudno krytykować decyzję o braku dochodzeń jesienią, gdy dziennie mieliśmy kilka, kilkanaście tysięcy przypadków (trzeba uznać, że polskie służby sanitarne nie były przygotowane na taką skalę pandemii; dlaczego – to już zupełnie inna kwestia), o tyle w tej chwili nie ma wytłumaczenia, dlaczego nie robimy wystarczająco dużo, by śledzić i izolować źródła zakażenia. Używając także narzędzi elektronicznych, ale i wsparcia dla osób, które obecnie, przy niewielkich objawach unikają kontaktu z systemem, obawiając się np. utraty zarobków. Na pewno przy tej skali zakażeń obecne zasoby sanepidu by pozwoliły na efektywne działania.

Dobra wiadomość jest taka, że żadnego kontaktu z wirusem nie miało do tej pory nie więcej niż 35 proc. populacji. Rząd zapewne ma dokładniejsze dane, ale ocenia się, że ta grupa to między 25 a 35 procent. Potencjał zakażania w kolejnej fali pandemii będzie więc dużo niższy niż choćby wiosną. Oczywiście, w tej grupie są również osoby w wieku senioralnym, a także obciążone schorzeniami dodatkowymi, dla których ewentualne zakażenie niesie wysokie ryzyko ciężkiego przebiegu i zgonu, co jest z kolei złą wiadomością.

Te 65 proc. osób, które nabyły odporność, czy to w drodze przechorowania COVID-19, czy szczepienia, nie tyle zapewnia nam bezpieczeństwo, co ogranicza potencjalną skalę kryzysu. Wariant Delta wskaźnik R ma, według części epidemiologów, nawet na poziomie 7, co oznacza, że odporność zbiorowiskową osiągniemy przy ponad 90 proc. uodpornionych. Widać, że mamy do tego pułapu dość daleko.

Kluczowa informacja dla nas na podstawie obserwacji z Wielkiej Brytanii i Izraela, krajów, które zaszczepiły największą część populacji, choć jeszcze zbyt małą, by nie nastąpiło odbicie w zakażeniach przy wariancie Delta: zdarza się, że osoby zaszczepione zakażają się i chorują objawowo, ale dużo rzadziej, można powiedzieć sporadycznie COVID-19 wymaga u nich hospitalizacji. Szczepienia nie są więc zaporą absolutną dla wirusa, nie gwarantują braku objawów czy nawet ciężkiego przebiegu w pewnych okolicznościach, ba – zdarzają się nawet przypadki zgonów osób zaszczepionych, które zachorowały na COVID-19, jednak są one dużo rzadsze niż w tej samej grupie wiekowej wśród osób niezaszczepionych. To nie przeczy, jak usiłują wmawiać środowiska antyszczepionkowe, skuteczności szczepień – szczepienia chronią indywidualnie, bo zmniejszają w sposób bardzo istotny ryzyko zakażenia, rozwoju choroby i jej najcięższych powikłań, zapewniają też ochronę populacyjną, bo jeśli osiągniemy odpowiedni odsetek uodpornionych, wirus przestanie krążyć. Musimy dążyć do tego, żeby odsetek zaszczepionych był znacząco wyższy.

Podczas naszej poprzedniej rozmowy zgodziliśmy się oboje, że Narodowy Program Szczepień na progu wakacji „utknie” przed 50 proc. zaszczepionych pierwszą dawką. Mamy w tej chwili niecałe 45 proc. i, jak mówił w czwartek minister Michał Dworczyk, gwałtownie spadającą krzywą rejestrujących się na pierwszą dawkę. Szybko doszczepiamy drugą dawką – z tygodnia na tydzień grupa tych, którzy czekają na drugie szczepienie kurczy się o jakieś 1,5-2 punkty procentowe. Patrząc na te dane, jest obawa, że pod koniec lipca praktycznie nie będzie już kogo szczepić ani pierwszą, ani drugą dawką. Co jesteśmy w stanie zrobić, zanim wprowadzimy obowiązkowe szczepienia dla niektórych grup?

Jeśli chodzi o obowiązkowe szczepienia, na pewno można je wprowadzić dla wszystkich pracowników, którzy mają codzienny, stały kontakt z dużymi grupami ludzi. Oczywiście, pracowników sektora ochrony zdrowia, oświaty, pomocy społecznej czy też służb takich jak policja. Ale również pracowników handlu, transportu zbiorowego, usług typu fryzjerstwo czy gastronomia. To jest cała armia ludzi i tutaj oczekiwałbym mocnego zaangażowania medycyny pracy jeszcze na etapie szczepień dobrowolnych. Drugim tematem są obowiązkowe szczepienia dla seniorów. Wydaje się, że zacząć trzeba przede wszystkim od dotarcia do nich po pierwsze z informacją o szczepieniach, po drugie – z samymi szczepieniami. Poziom zaszczepienia polskich seniorów jest dalece niezadowalający i wyraźnie odstajemy od większości krajów Unii Europejskiej, więc wydaje się, że to nie jest wyłącznie kwestia niechęci seniorów do szczepienia, tylko niewłaściwych rozwiązań organizacyjnych.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!