Racjonalne podejście jest najwłaściwsze - strona 2

18.05.2022
Aleksandra Kiełczykowska

Czyli pandemia może z czasem zniknąć sama?

Widzę dwa scenariusze. Albo choroba sama zniknie, jak wiele chorób zakaźnych przed nią, albo, jeśli pojawi się nowy wariant, może pojawić się kolejna, już szósta czy siódma fala. Jednak myślę, że nie będzie już jej towarzyszyło tyle emocji, nie będzie fali paniki, jak ta, która pojawiła się przy pierwszych zachorowaniach w marcu 2020 roku, kiedy było tyle niewiadomych. Pamiętam, że na początku pandemii, jak ktoś tylko kaszlnął, natychmiast biegł wykonać test. Takich panicznych reakcji już nie ma, oswoiliśmy się z koronawirusem, może nawet przesadnie. Rozsądne, racjonalne podejście do pandemii jest najwłaściwsze. To dobrze, że te silne emocje trochę złagodniały.

Skoro już mówimy o nowych wariantach, to jak wygląda obecnie sytuacja z mutacjami i jak może się rozwinąć? Mogą pojawić się kolejne, niebezpieczne warianty?

Koronawirus stale mutuje. Mutacje to są błędy, które wirus popełnia przy swojej replikacji. Zwłaszcza podatne na błędy są jednoniciowe wirusy RNA, które nie mają mechanizmów sprawdzających, czy kopiowanie jest prawidłowe. Te drobne błędy to nic innego jak mutacje. Jeszcze do listopada ubiegłego roku naliczyliśmy kilka tysięcy wariantów koronawirusa. Nikt o nich nie mówi, dopóki te warianty nie nabierają albo większej zaraźliwości, albo większej zjadliwości, lub wyrywają się spod ochrony poszczepiennej, albo przestają być wykrywane testami, których używamy. Dopiero, kiedy pojawia się wariant, spełniający jednej z wymienionych warunków, to wtedy określamy go jako variant of concern, czyli wariant budzący niepokój. Mutacje mają charakter losowy, czyli też nie da się przewidzieć, kiedy powstaną. Wirusy mutują i jest to normalne zjawisko. Proszę też zwrócić uwagę, że im więcej osób choruje, im więcej osób jest zakażonych, tym większa szansa, że do groźnej mutacji dojdzie. To jest po prostu kwestia wielkich liczb – jedna na kilka milionów czy miliardów mutacji prowadzi do powstania niebezpiecznego wariantu wirusa. Kiedy jest mało zachorowań, automatycznie ryzyko mutacji jest znacznie mniejsze.

Czyli musimy czekać, bo jesienią wszystko może się wydarzyć?

Jesienią zawsze zwiększa się liczba zachorowań, to normalne. Dodam, że teraz na przykład mamy dużo przypadków grypy. Nikt o tym jakoś tak głośno nie mówi, bo grypa w porównaniu z COVID-19 blednie. Wirusy też między sobą konkurują. Jak był COVID-19, to w zasadzie on dominował. Pozostałych zachorowań było niewiele. Teraz mamy grypę, wyjątkowo późno jak na tę chorobę. Jak mówiłem: jesienią zawsze jest więcej zachorowań, to wynika z przyczyn przede wszystkim klimatycznych. Kiedy jest zimno, spędzamy dużo czasu w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie łatwiej o zakażenie, bo niewielkich pomieszczeniach stężenie wirusa w powietrzu jest większe. Druga rzecz, najważniejsza, czyli ogrzewanie. My te pomieszczenia ogrzewamy, powietrze jest zbyt suche i prowadzi do wysuszenia śluzówek. Ta pierwsza bariera, która chroni nas przed infekcją przestaje działać. Dlatego zawsze więcej zakażeń mamy jesienią. Pozostaje pytanie, które wirusy będą je wywoływać w tym roku.

A Pana zdaniem, które?

Z pewnością grypa, RSV i rynowirusy, bo na nie można liczyć co roku. Kwestią otwartą pozostaje zachowanie się nowego koronawirusa.

Rozmawiała Aleksandra Kiełczykowska

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!