Dawka przypominająca szybciej o miesiąc?

22.11.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

W niedzielę wieczorem premier Mateusz Morawiecki spotkał się z członkami Rady Medycznej. Po naradzie prof. Magdalena Marczyńska, członkini Rady poinformowała w rozmowie z mediami, że „lada moment” zostanie ogłoszona decyzja o skróceniu o miesiąc czasu oczekiwania na dawkę przypominającą szczepienia przeciwko COVID-19.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta

Rozmowa z premierem Mateuszem Morawieckim w niedzielny wieczór dotyczyła między innymi braku wydolności systemu opieki zdrowotnej. Eksperci mówili o konieczności przekształcania kolejnych oddziałów w przeznaczone tylko dla chorych na COVID-19, braku miejsc na pulmonologii lub neurologii.

– W kolejnych tygodniach polityka państwa w walce z epidemią ma być taka, aby wzmocnić jeszcze bardziej działania proszczepienne, egzekwować zasadę DDM (dystans, dezynfekcja, maseczki) i nakładać kary między innymi za brak noszenia maseczek tam, gdzie jest to wymagane. Ma być wystawianych więcej mandatów za łamanie tych przepisów, ma być wzmocnione egzekwowanie przestrzegania tych zasad – wskazała prof. Marczyńska.

W tym tygodniu ma się ukazać komunikat, który umożliwi podawanie dawki przypominającej szczepienia przeciwko COVID-19 przed upływem 6 miesięcy od szczepienia podstawowego. – Najpewniej będzie to możliwość skrócenia tego okresu do 5 miesięcy. Ta zmiana ma być lada moment – stwierdziła członkini Rady Medycznej i jednocześnie dodała, że „w najbliższych tygodniach nie należy oczekiwać zmiany polityki państwa wobec obecnej fali zachorowań na COVID-19”.

To oznacza, że wbrew stanowisku ekspertów – również z Rady Medycznej – rząd mimo napiętej i coraz trudniejszej sytuacji systemu ochrony zdrowia i rosnącej fali zakażeń nie wprowadzi żadnych restrykcji. To zresztą potwierdził – po raz kolejny – w porannych wypowiedziach dla mediów minister zdrowia Adam Niedzielski, stwierdzając, że „szczepienia chronią lepiej niż restrykcje”.

Trudno się z tym nie zgodzić, ale problem polega na tym, że poziom zaszczepienia naszej populacji w schemacie podstawowym jest zbyt mały, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2, tym samym populacja niezaszczepiona cały czas narażona jest na zachorowanie na COVID-19, jej ciężki przebieg oraz zgon, co widać po statystykach. Kraje o większym odsetku zaszczepionej populacji – Austria, Niemcy – wprowadzają (w różnym zakresie, od lockdownu po regułę 2G, czyli odejście od testów jako sposobu aktualizacji certyfikatu covidowego) restrykcje, jednocześnie motywując obywateli do szczepień przeciwko COVID-19.

Na ostatnim posiedzeniu amerykańskiego Komitetu Doradczego ds. Szczepień (ACIP) w miniony piątek (19 listopada), po analizie wielu danych naukowych i dyskusji dużego panelu ekspertów, podkreślono kolejny raz, że podstawową strategią zwalczenia pandemii jest zaszczepienie schematem podstawowym jak największego odsetka populacji danego kraju. Dawka przypominająca szczepienia nie zmieni istotnie sytuacji w szpitalach, ani liczby zgonów z powodu COVID-19, bo to przede wszystkim nieszczepieni podstawowo są obecnie w tych 2 grupach (wśród zgonów niemal wyłącznie). ACIP zaleca dawkę przypominającą w celu wzmocnienia ochrony przed zakażeniem, ale dopiero po 6 miesiącach od ostatniej dawki podstawowej, zgodnie z rejestracją. Obszerne materiały zawierające omawiane dane naukowe, wnioski i zalecenia ACIP wraz z uzasadnieniem są publicznie dostępne na stronie internetowej Komitetu już w dniu zakończenia obrad. Rekomendacje są przejrzyste, a lekarze i obywatele znają uzasadnienie w oparciu o dane naukowe. Polska idzie zupełnie inną drogą. Jest zapowiedź w mediach, jednak próżno szukać uzasadnienia z powołaniem się na dane naukowe.

Ewentualna decyzja o przyspieszeniu o miesiąc podawania dawki przypominającej szczepienia jest przykładem tej „trzeciej drogi”, która nie opiera się ani na solidnych podstawach naukowych, ani na doświadczeniu, ani... nie jest zgodna z Charakterystyką Produktu Leczniczego szczepionek mRNA Comirnaty i Spikevax (które dopuszczają podanie dawki przypominającej po co najmniej 6 miesiącach od zakończenia pełnego szczepienia podstawowego). Wygląda to jak stwarzanie pozorów jakiegoś skutecznego działania. Owszem, osoby zaszczepione w schemacie podstawowym na początku 2021 roku (do marca), już w tej chwili zdecydowanie powinny przyjąć dawkę przypominającą (dotyczy to zwłaszcza osób starszych i tych z istotnymi chorobami współistniejącymi, u których odporność po szczepieniu podstawowym może się z czasem zmniejszać).

Jednak to nie ci, którzy mają za sobą kompletne szczepienie podstawowe przeciwko COVID-19 powinni spędzać sen z powiek decydentom i nie na nich powinny się skupiać owe „działania proszczepienne” rządu (w miniony weekend trwała akcja wysyłania SMS-ów do osób w pełni zaszczepionych z powiadomieniem o możliwym terminie szczepienia dawką przypominającą). Warto przypomnieć, że zarówno Europejskie Centrum ds. Kontroli Chorób (ECDC), jak i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreślają, że priorytetem nadal powinno być szczepienie przeciwko COVID-19 osób, które nie rozpoczęły lub nie ukończyły schematu podstawowego. W Polsce problemem jest to, że ok. 40% dorosłych jest w ogóle niezaszczepionych, a szczepienie dzieci i młodzieży również pozostawia wiele do życzenia. Na horyzoncie jest już rozszerzenie wskazań wiekowych do stosowania szczepionki Comirnaty (a także Spikevax) na dzieci w wieku 5–11 lat (rekomendacja Europejskiej Agencji Leków [EMA] może ukazać się nawet w tym tygodniu), tymczasem w Polsce co najmniej 1 dawkę szczepionki przeciwko COVID-19 otrzymało ok. 12,5% populacji niepełnoletnich, w tym 44% nastolatków w wieku 15–17 lat. Dla porównania, Portugalia – europejski czempion – zaszczepiła niemal 82% osób w tym przedziale wiekowym, a Hiszpania – 77%.

Dawka przypominająca nie uratuje ani programu szczepień, ani systemu opieki zdrowotnej, ani – przede wszystkim – społeczeństwa przed skutkami kolejnej fali zakażeń SARS-CoV-2. Rekomendacja wcześniejszego podawania dawki przypominającej – wbrew rejestracji i bez powołania się na odpowiednie dane naukowe – nie wzmacnia zaufania do podejmowanych decyzji.

Nie minęły zresztą 4 miesiące od wypowiedzi ministra zdrowia, który 5 sierpnia br. podważał sensowność podawania dawki przypominającej – choć wówczas Rada Medyczna rekomendowała ją jedynie dla osób z immunosupresją – tłumacząc swoje obiekcje m.in. dużymi kosztami operacji przy nieudokumentowanych korzyściach oraz sugestią, że dopiero modyfikacja składu szczepionki pod kątem nowych wariantów miałaby szansę zmienić reguły pandemicznej gry.

Tamto podejście było kontrowersyjne (minister sugerował również, że na operacji podawania trzeciej dawki skorzystają głównie producenci szczepionek, jednak później się z tych słów wycofał), ale teraz większe wątpliwości budzi zmiana stanowiska o 180 stopni i stwarzanie pozorów, że dawka przypominająca szczepionek to game changer.

Zobacz także
  • Jak nie walczy się z pandemią

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań