Tego, co się dzieje na świecie w związku z 2019-nCoV, poza Chinami, nie można nazwać epidemią – powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jak podkreślił, w Polsce dotąd nie potwierdzono ani jednego przypadku zakażenia wirusem. – Nie ma co panikować – dodał.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski. Fot. Adam Guz / KPRM
Szumowski wskazał, że z powodu grypy już w tym roku zmarło w Polsce ponad 10 osób, a każdego roku umiera 70–80; na zapalenie płuc rocznie choruje natomiast 15 tys. ludzi w Polsce. Jego zdaniem to tych chorób powinniśmy się obawiać bardziej niż koronawirusa. – Którego zresztą w Polsce nie ma – stwierdził minister. – A tego, co się dzieje na świecie, poza Chinami, nawet nie można nazwać epidemią. Nie ta skala.
Jak podkreślił, Polacy, którzy powrócili z Chin, są pod obserwacją. Na uwagę, że leżą „na otwartych oddziałach”, Szumowski odparł: – Ale są odizolowani, nie mogą także kontaktować się z otoczeniem. Nikt obcy, poza wyznaczonym personelem, nie ma do nich dostępu. Proszę mi wierzyć, że znacznie więcej zabójczych drobnoustrojów jest na każdym OIOM-ie. Poza tym pierwsze badania pokazały, że nikt z nich nie jest zakażony. Na razie nie są więc nawet pacjentami.
Szumowski wyjaśnił, że próbki pobrane od tych osób dwukrotnie przebadał Państwowy Zakład Higieny. – Wynik był ujemny. Ale żeby mieć jeszcze większą pewność, pobraliśmy od nich próbki ponownie i ponownie je zbadamy – podkreślił.
– Służby sanitarno-epidemiologiczne monitorują wszystkich, którzy w ostatnich tygodniach wracają z Chin. W tej chwili to ponad 750 osób. Inspekcja Sanitarna na bieżąco kontaktuje się z nimi, niektórych odwiedza – wskazał minister.
Zaznaczył, że ci, którzy nie byli w Wuhan, a jedynie w Chinach, pozostają w domach. – Niezwykle ważne jest to, żeby ludzie, którzy byli w ostatnich 14 dniach w Państwie Środka bądź mieli w tym czasie kontakt z kimś, kto stamtąd ostatnio wrócił, w przypadku objawów grypopodobnych wzywali pogotowie lub udawali się od razu na oddział zakaźny – podkreślił.
Jak wskazał, te osoby nie mogą udawać się bezpośrednio na szpitalny oddział ratunkowy lub do podstawowej opieki zdrowotnej. – Na oddział zakaźny – i to własnym transportem, nie komunikacją publiczną – zaakcentował.
– Na razie jednak w Polsce nie ma ani jednej osoby, u której potwierdzono by wirusa, więc, wracając do początku rozmowy, nie ma co panikować – podkreślił Szumowski.