Barometr epidemii (17) - strona 2

02.08.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jedynym sposobem uchronienia systemu i tysięcy istnień jest wyraźne podniesienie morale społeczeństwa w zakresie dyscypliny. Nie – zamknięcie w domach, ale rzeczywiste (a nie deklarowane) wdrożenie procedur zwiększających bezpieczeństwo. Czy też raczej – minimalizujących ryzyko. Z tym jest, mówiąc wprost, źle.

Największa porażka. Brak dyscypliny „Istnieje pilna potrzeba wdrożenia kampanii promocyjnych, uświadamiających potrzebę i korzyść wynikającą z prawidłowego użycia masek, z wykorzystaniem wszystkich dostępnych sposobów komunikacji ze społeczeństwem, tak by przyczynić się do zwiększenia świadomości ryzyka zakażenia koronawirusem oraz do przestrzegania zasad kontroli zakażeń podczas pandemii. Ważnym elementem w tej kampanii powinno być promowanie noszenia masek przez czołowych polityków, szczególnie tych, którzy cieszą się dużym zaufaniem społecznym. Innym kluczowym działaniem mogącym przyczynić się do wzrostu odsetka Polaków noszących maski ochronne jest prawidłowe egzekwowanie istniejących przepisów przez odpowiednie służby”. To podsumowanie wyników badania przeprowadzonego przez studentów IV roku Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Zielonogórskiego, którzy przez trzy tygodnie maja (!) sprawdzali w różnych miejscach Polski, jak wywiązujemy się z obowiązku zasłaniania nosa i ust.

W maju (a więc mniej więcej w tym czasie, w którym alarmowaliśmy w MP.PL, w jednym z pierwszych „Barometrów epidemii”, że nakaz ten jest w praktyce – zwłaszcza w przestrzeni otwartej – martwy), autorzy badania zaobserwowali, że „w miarę upływu kolejnych tygodni zaobserwowano wyraźny trend spadkowy w zakresie odsetka noszących maski ochronne: trzy czwarte badanych w pierwszym tygodniu nosiło maski, ale w drugim i trzecim tygodniu obserwacji – jedynie dwóch na trzech mieszkańców przestrzegało tych obostrzeń”. Teraz, jak można się domyślać (a w zasadzie nie trzeba się domyślać, wystarczy wejść na zatłoczoną ulicę, gdzie zgodnie z przepisami jest nakaz zasłaniania nosa i ust z powodu braku możliwości utrzymania odpowiedniego dystansu, lub do galerii handlowej, hotelu etc.), z przestrzeganiem nakazu jest jeszcze gorzej. Ministerstwo Zdrowia sygnalizuje możliwość podniesienia wysokości mandatu za brak maseczki. A przecież wystarczyłoby nakładać te mandaty, które obowiązują w tej chwili. 500 złotych to dotkliwa kara. O ile będzie nakładana.

Kolejny problem – kościoły. Z jednej strony rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik przypomniał właśnie, że „przestrzeganie zaleceń sanitarnych, związanych z pandemią koronawirusa, to wyraz naszej odpowiedzialności za siebie nawzajem, a także stosowanie w praktyce ewangelicznej zasady miłości bliźniego i troski o dobro wspólne”. Z drugiej – na mszach i innych nabożeństwach w dużej części parafii, by nie powiedzieć, że w większości świątyń, praktyka jest zgoła inna. Nawet jeśli wierni mają maseczki (a nie wszyscy je mają), większość nie zakrywa nosa. Księża zaś, niestety, nie przypominają o nakazie zasłaniania nosa i ust. Mimo, że duża część uczestników zgromadzeń religijnych to osoby z grupy wysokiego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19.

Największy sukces. Brak.

Jakikolwiek sukces. Brak.

strona 2 z 2
Zobacz także
  • Barometr epidemii (16)
  • Barometr epidemii (15)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!