Dr Krajewski podkreśla, że ubolewa nad wypowiedziami specjalistów, którzy deprecjonują pracę POZ i dopatrują się w stanowisku lekarzy rodzinnych niechęci do zajmowania się pacjentami. – To brak poczucia przyzwoitości i działanie nieetyczne. Efekt tego będzie taki, że w środowisku lekarskim rozgorzeje konflikt, a ministerstwo będzie obserwować to z boku i zacierać ręce – mówi. Szef Porozumienia Zielonogórskiego dodaje, że krytyka strategii ministerialnej bierze się stąd, że lekarze POZ jak nikt inny widzą, jak bardzo jest ona niedostosowana do rzeczywistości. – Wiemy, jak wyglądają poradnie podstawowej opieki zdrowotnej od października, gdy zaczyna się na dobre sezon infekcji. Wiemy, bo tam pracujemy – podkreśla.
Jego zdaniem ministerstwo nie zrobiło nic, aby przed zaproponowaniem strategii zmienić realia poradni POZ. – Nikt z nami nie konsultował zmian. A najlepszym dowodem, jak ministerstwo dba o zasób ludzki, kadry POZ, która przecież ma być fundamentem systemu, jest kwestia szczepionek przeciw grypie. Ktoś zadba o to, żeby lekarze i pozostali pracownicy się zaszczepili? W Stanach Zjednoczonych nie tylko szczepi się wszystkich pracowników medycznych przeciw grypie, ale już wiadomo, że gdy tylko pojawi się szczepionka przeciw COVID-19, jako pierwsi zostaną zaszczepieni lekarze, pielęgniarki. Po to, by nie zakażali ludzi, którymi się zajmują.
Rozgoryczenia nie ukrywa też dr Marek Twardowski, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. – Wstyd mi, że lekarze, profesorowie medycyny, w taki pogardliwy sposób wypowiadają się o swoich kolegach – powiedział nam.
– Z wielką przykrością i zaskoczeniem przyjąłem wypowiedź prof. Andrzeja Horbana. Takie pogardliwe traktowanie specjalistów medycyny rodzinnej wywoła należyte skutki, o czym pan profesor powinien wiedzieć. Młodzi lekarze, którzy wsłuchiwali się w wypowiedź prof. Horbana, niewątpliwie zrozumieli, że w POZ nie warto podejmować pracy, bo specjaliści tej dziedziny są traktowani pogardliwie. POZ to chłopiec do bicia. Wybiorą inne specjalizacje. To wilcza przysługa dla rządu, bo nie ma systemu bez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej – podkreśla były wiceminister zdrowia.
Z drugiej strony – starsi lekarze pracujący w POZ, jak podkreślał dr Twardowski, nie zamierzają narażać swojego życia i myślą – o czym piszą w mailach do Porozumienia Zielonogórskiego – o odejściu na emeryturę. – Dr Adam Niedzielski, jako prezes NFZ w czerwcu 2020 udzielił mi oficjalnej informacji, że lekarzy POZ z aktywnymi listami pacjentów jest 24 644. Pół roku wcześniej było ich 307 więcej. Ten proces odchodzenia już się zaczął.
Dlaczego ministerstwo nie chce się zgodzić, by teleporada wystarczyła do skierowania pacjenta z objawami, mogącymi świadczyć o zakażeniu koronawirusem, na wymaz? – Gdy podczas prac zespołu dyskutowano tę kwestię, prof. Andrzej Horban stwierdził, że teleporada nie wystarczy, bo 3/4 Polaków okłamuje lekarzy. Ponieważ pacjenci kłamią, lekarz musi sam sprawdzić, czy pacjent ma temperaturę i zbadać go pulsoksymetrem. Problem w tym, że w dużej części poradni pulsoksymetrów nie ma, bo nikt ich nie wymagał od lekarzy POZ, nikt tego nie finansował – mówi wiceszef FPZ.
Marek Twardowski przyznaje, że część lekarzy zastanawia się, czy nie złożyć zawiadomienia w sprawie wypowiedzi prof. Andrzeja Horbana do rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Jednak, jego zdaniem, to bezcelowe. – Kilka lat temu jednoznacznie obraził nas ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. I prawomocnego wyroku ciągle nie ma, przez ciągłe odwołania.
