Na początku był chaos. Na końcu mniejsza liczba testów - strona 2

09.09.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Większość rozmów koncentruje się jednak nie wokół problemów technicznych czy proceduralnych, ale absolutnie merytorycznych. – Jest oczywiste, że pacjentów, którzy spełnią cztery ministerialne kryteria, jest bardzo niewielu. I jest równie oczywiste, że osoby, które będą podejrzewać u siebie zakażenie koronawirusem, będą naginać fakty, deklarując nieco wyższą temperaturę czy problemy z oddychaniem, nawet jeśli te ostatnie nie będą występować – mówi jeden z lekarzy pracujących w POZ. To niekoniecznie próba oszukania lekarza, ale systemu, zaprojektowanego tak, by zmusić pacjentów (i lekarzy) do badania fizykalnego.

– Minister zdrowia naprawdę sporo ryzykuje, podpisując się pod tym, że pacjent z dusznością ma wydzwaniać do lekarza POZ po zlecenie na test i szukać punktu pobierania wymazów. Na początku pandemii duszność była bezpośrednim wskazaniem do udania się do szpitala posiadającego oddział zakaźny, u takiego pacjenta w każdej chwili może być potrzebna tlenoterapia – tłumaczy inny specjalista, przypominając przypadek ministra środowiska Michała Wosia. U tego młodego, 29-letniego, mężczyzny najpierw potwierdzono zakażenie koronawirusem, przebywał w izolacji domowej i czuł się dobrze, ale gdy pojawiły się duszności – trafił do szpitala. – Duszność to nie objaw zakażenia, a pogorszenia stanu zdrowia i w przypadku rozwinięcia się COVID-19 sprawy mogą przybrać zły obrót w zastraszająco szybkim tempie – przestrzega.

Ministerstwo Zdrowia zapewne odpowie, że lekarze wcale nie muszą czekać, aż u pacjentów pojawią się duszności – wystarczy, że przyjmą taką osobę w gabinecie i przeprowadzą badanie fizykalne. Wówczas wymóg czterech łącznych objawów nie obowiązuje.

– Wydaje się, że w tym tkwi pułapka, a ministerstwo nie mówi wszystkiego. Skoro specjaliści wiedzą, że te objawy łącznie występują u kilku procent zakażonych, jeśli poradnie POZ będą kierować na testy większość pacjentów wyłącznie po teleporadach, NFZ szybko wdroży kontrole. Określą zapewne jakiś dozwolony limit negatywnych wyników, a za pozostałe lekarze zapłacą z własnej kieszeni. To szybko przełoży się na mniejszą gotowość lekarzy do wystawiania testów w ogóle. I być może właśnie o to chodzi ministrowi? Już odcięliśmy od testów osoby pozostające w kwarantannie. Słychać głosy konsultantów krajowych, że młodszych dzieci z objawami infekcji, które nie mają udokumentowanego kontaktu z zakażonym, też nie trzeba kierować na testy – wylicza swoje wątpliwości jeden z naszych rozmówców.

Jego zdaniem o ile wyłączenie z testowania osób bez objawów, pozostających w kwarantannie, ma sens – podobnie jak rezygnacja z wielokrotnego powtarzania testów u osób izolowanych, o tyle inne posunięcia Ministerstwa Zdrowia w tym zakresie budzą olbrzymie wątpliwości.

strona 2 z 2
Zobacz także
  • Spór o testy trwa
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!