"Dziś ludzi zabija Delta, nie Omikron"

07.12.2021
Mira Suchodolska

Dziś ludzi w Polsce zabija wariant Delta, a my się martwimy o Omikron, którego u nas jeszcze nie ma. Bez przesady – mówi specjalista chorób zakaźnych i przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii dr hab. Ernest Kuchar. Dodaje, że mamy ok. miesiąca, aby się przygotować na nadejście nowego wariantu. A czas działa na naszą korzyść.


Dr hab. n. med. Ernest Kuchar. Fot. MP

Mira Suchodolska (PAP): Kolejne kraje ogłaszają, że zidentyfikowały u siebie osoby zakażone wariantem Omikron koronawirusa. W Polsce, jak na razie, nikogo takiego jeszcze nie znaleziono. Problem w tym, że standardowo wykonywane testy RT-PCR nie wykrywają, z jakim wariantem mamy do czynienia.

Dr hab. Ernest Kuchar: To prawda, ale tzw. laboratoria referencyjne, w tym m.in. to przy Państwowym Instytucie Higieny, są w stanie dokładniej zbadać wirusa. Jednak do celów komercyjnych, gdzie liczy się szybkość i koszt, wybiera się testy oparte na dwóch albo trzech genach. Natomiast genom RNA tego koronawirusa jest bardzo długi – nowy koronawirus SARS-CoV-2 cechuje się jednym z najdłuższych genomów wśród wirusów. Można by go porównać do długiej nici zwiniętej w kłębek. Ale przecież nie będziemy sprawdzać całej tej nici, wystarczy, że charakterystyczny fragment się zgadza.

Podobnie, że użyję tej analogii, jak ludzie często sprawdzają, czy numer konta jest prawidłowy – jeśli pasują cyfry na początku i na końcu, jest duże prawdopodobieństwo, że wszystko w środku też jest OK. I trochę podobnie działają testy: wykrywają dwa albo trzy typowe fragmenty nici.

Dodam, że koronawirus bardzo często mutuje. To nie jest tak, że Omikron jest dopiero piątym wariantem po Alfie, Becie, Gammie i Delcie. Nie, już w listopadzie ubiegłego roku doliczyliśmy się prawie 3400 wariantów, czyli drobnych różnic występujących w tych jego nitkach, gdyż każdy błąd przy powielaniu to już jest mutacja. Jednak, jeśli ta mutacja nie powoduje, że wirus w sposób istotny zmieni swe właściwości, to po prostu nie ma znaczenia.

Problem pojawia się wtedy, kiedy zmiana jest na tyle istotna, że zmienia właściwości wirusa – jeśli wirus staje się bardziej zaraźliwy, jeśli staje się bardziej zjadliwy. Albo jeśli wymyka się spod testów – gdyż zmutował właśnie w tych fragmentach, które testy wykrywają, więc wyniki wychodzą fałszywie ujemne – to byłby problem, bo trzeba by było zmieniać testy.

Jeszcze gorzej by było, gdyby wirus wymknął się spod szczepionki – wówczas szczepienia straciłyby sens. Światowa Organizacja Zdrowia w piątek, 26 listopada, określiła wykryty w państwach południowej Afryki nowy wariant koronawirusa mianem „niepokojącego”(„variant of concern”) – jest to piąty wariant, który zasłużył na takie miano.

Jak dochodzi do wykrycia takich nowych, niepokojących wariantów?

W Anglii, gdzie dyscyplina społeczna, a także poziom wyszczepienia są znacznie wyższe niż w Polsce, na najbardziej zaludnionym terenie na południowym wschodzie kraju nastąpił nagły wzrost zachorowań na COVID-19 – warunki się nie zmieniły, a nagle było dwa razy więcej przypadków niż wcześniej. Coś musiało się zmienić. Kiedy przyjrzano się sprawie, okazało się, że pojawił się wariant Alfa, bardziej zaraźliwy niż poprzedni. Podobnie było pod koniec 2020 r. w Indiach z Deltą: nagle gwałtownie nastąpił wzrost zachorowań, podczas gdy sytuacja się nie zmieniła – ani pogoda, ani ludzie, ale zakażeń zaczęło być znacznie więcej.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia teraz – nastąpił skokowy wzrost zachorowań w Republice Południowej Afryki. A przecież ludzie nie zaczęli się nagle całować z obcymi na ulicy ani rzucać im w ramiona. To musiało znaczyć, że pojawił się nowy wariant, który tłumaczy wzrost zachorowań. I faktycznie, przypisano ten wzrost zachorowań wariantowi Omikron. Wiemy o nim tyle, że jest bardzo zmutowany – ma 50 mutacji, z czego ponad 30 białka S – i tak naprawdę, to jest wszystko, co dziś możemy na jego temat powiedzieć.

Tymczasem już niektórzy ogłaszają, że szczepionka na niego działa, inni mówią, że nie działa, a ja powiem jedno: jeszcze nie wiadomo. Wprawdzie ogólną, oczywistą regułą jest to, że im mniej szczepionka jest dopasowana do wirusa, tym bardziej jej skuteczność spada – to logiczne. Natomiast nie mamy odpowiedzi na pytanie, jaka będzie skuteczność obecnej szczepionki względem wariantu Omikron. Tego po prostu nie wiemy. Poczekamy, zobaczymy. Dodam, że skuteczność szczepionki zależy od przyjętego punktu końcowego – szczepionka lepiej chroni przez hospitalizacją i zgonem niż każdym zachorowaniem, ponieważ to pierwsze jest łatwiej uzyskać. Innymi słowy: niewiele trzeba, by uchronić człowieka od zgonu na COVID-19.

Jeżeli firma Pfizer, która jest największym producentem szczepionki mRNA, przy miliardowych nakładach na badania, podała komunikat, że nie wiadomo, jaka będzie skuteczność dotychczasowej szczepionki, to osoby, które dziś mówią, że wiedzą, powinny się mocno zastanowić, bo stracą zaufanie. Bo skąd mają tę wiedzę?

Dziś można mieć tylko nadzieję, że częściowa odporność zostanie po tym szczepieniu, a już nawet taka jest skuteczna w łagodzeniu choroby, ogranicza zgony czy liczbę hospitalizacji. To już jest dużo, bo nawet jeśli ludzie będą chorować, to łagodniej niż ci niezaszczepieni, co zmienia sytuację i uzasadnia szczepienia. Ale powtarzam: poczekajmy, zobaczymy.

Ja sobie przypominam sytuację, bardzo nieciekawą, kiedy była pandemia grypy w 2009 r., a jedna z uczonych zachęcała do szczepień szczepionką na grypę sezonową, która w ogóle nie działała na ten wariant pandemiczny. Tak nie można, to podważa zaufanie do szczepionek, nie można tak ludzi wprowadzać w błąd. Jeśli się nie jest czegoś pewnym, lepiej powiedzieć: nie wiemy. W przeciwnym przypadku autorytet jest całkowicie stracony.

To poczekajmy, choć to niełatwe.

Ja bym się trzymał tego, że dziś ludzi w Polsce zabija wariant Delta, a my się martwimy o Omikron, którego u nas jeszcze nie ma. Bez przesady.

A może nie wiemy, że on już z nami jest?

Otóż wiemy. Jeżeli badamy rutynowo, każdego dnia, pewien odsetek próbek, a wciąż wychodzi Delta, to nawet, jeśli ten Omikron jest, to stanowi ułamek procenta. To nie jest tak, że w nocy przychodzi Omikron i zamienia się z Deltą. To tak nie działa. W Wielkiej Brytanii wyparcie wariantu Alfa przez Deltę trwało około miesiąca. A u nas ma to trwać kilka dni? To jest niemożliwe. Tak więc, jeśli nawet ten Omikron już do nas przyszedł, co nie jest takie pewne, bo – jeśli pamiętam – Polska nie miała kolonii w Afryce, w dodatku nawet samoloty od nas do i z Afryki nie latają, czego zabroniono na wszelki wypadek, to zamiana Delty na Omikron musi potrwać.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!