Wirus korzysta z naszych słabości - strona 2

13.01.2022
Zbigniew Wojtasiński

W Chinach jest wielka afera z przepuszczeniem grupy ludzi, którzy powinni być objęci kwarantanną. Pewnie będą wysokie kary dla urzędników, którzy się tego dopuścili. Chiny stosują bezwzględną metodę kwarantanny, no i ktoś ją złamał. Wirus korzysta z naszych słabości. Ciągle tłumaczę, że wirus poza komórką jest strukturą martwą. Musi się dostać do organizmu i robi to podobnie jak zwykły kurz. A dostaje się do organizmu tylko wtedy, gdy my na to mu pozwolimy.

A szczepienie?

Ono tylko przygotowuje na taką sytuację, że pozwala zwalczyć wirusa w krótszym czasie bez poważnych konsekwencji. Dość mocno, bo cztero-, pięciokrotnie skraca okres emisji wirusa z organizmu. Bo to nie jest tak, że osoba zaszczepiona i zakażona nigdy nie wydala wirusa – wydala, ale szybciej i znacznie łagodniej. Czym innym jest rozmowa z osobą zakażoną niż kaszlnięcie komuś w twarz.

Chodzi o to, że osoba zaszczepiona raczej nie kaszle, dlatego nie wydala wirusa w tak dużej ilości i mniej naraża na zakażenie inne osoby?

Dokładnie.

Nawet osoby po trzech dawkach mogą zostać zakażone.

Tak, ale ich organizm wie, jak zwalczać wirusa.

Osoby zaszczepione powinny jednak używać maseczek ochronnych w pomieszczeniach zamkniętych, podobnie jak te niezaszczepione.

Nie jesteśmy pewni, czy mamy taki układ genetyczny, że pokona on wirusa, zanim zostanie wydalony z komórki.

A ci, którzy są zaszczepieni dwoma dawkami?

Te osoby mają zabezpieczenie przed cięższym przebiegiem choroby – po co mają się szczepić po raz trzeci czy nawet czwarty, jak mogą dostać szczepienie niejako ze środowiska, normalnym wirusem?

Uważa pan, że osoby zaszczepione dwiema dawkami po zakażeniu nie muszą się doszczepiać, uzyskają dodatkową odporność w sposób naturalny? Ja wolałem się zaszczepić trzema dawkami.

Odporność zyskuje się zawsze w dwojaki sposób, różne są tylko konsekwencje uzyskiwania tej odporności. To jest loteria, w której mamy nagrodę sto złotych albo milion złotych. Zawsze jednak coś wygramy.

Czyli ja mam szansę na wygranie miliona, a nie jedynie stu złotych?

Wzmacniamy naszą odporność, ale wzmacniamy też coś, czego nie znamy. Przeciwciała nie są żadnym wskaźnikiem (odporności – PAP), ponieważ decyduje o tym pamięć immunologiczna i odporność komórkowa. Wybraliśmy przeciwciała do badania, bo jest to trochę na zasadzie: dlaczego lejecie mi na głowę sok malinowy? Bo jedynie taki mamy.

Trudniej jest badać odporność komórkową?

Nie da się tego zrobić w sposób masowy – jedynie u pojedynczych osób, a nie u setek czy tym bardziej tysięcy pacjentów. Zakładamy, że gdy ktoś odpowiedział przeciwciałami, to musiał odpowiedzieć także pozostałymi elementami.

Nie jest Pan zwolennikiem doszczepiania kolejnymi dawkami?

Jestem zwolennikiem szczepienia całej populacji.

W naszym kraju wiele osób w ogóle nie chce się szczepić.

To już inny problem. Do szczepień można namawiać metodą Emmanuela Macrona, czy wymagać okazania certyfikatu szczepienia. Moim zdaniem jeszcze lepsza jest metoda włoska – do parlamentu nie wejdzie nieszczepiony poseł.

To tylko garstka osób w całym społeczeństwie.

Tak, ale decydujących.

A inne metody?

Nie ma jednej najlepszej metody przekonywania do szczepień. Zawsze będzie grupa osób, taka jak np. w Grecji, która chciała płacić za to, żeby jej nie szczepiono.

W Polsce też zdarzały się takie przypadki.

Niezupełnie. W naszym kraju nie podawano nic, natomiast w Grecji wypisywano certyfikat, ale w oparciu o szczepienie. Pacjenci płacili za to, żeby otrzymać jedynie roztwór soli fizjologicznej.

Na czym polegała różnica?

Przewrotność greckich lekarzy polegała na tym, że faktycznie podawali oni szczepionkę, a delikwent był przekonany, że otrzymał sól fizjologiczną. Lekarze brali tylko za to dodatkowe pieniądze.

Co zatem będzie u nas w najbliższym czasie z pandemią?

Jak to, co? Zostaje kilka opcji. Pierwsza jest taka, że utrzymamy obecny poziom szczepień, a resztę dorobimy przechorowaniami. To można policzyć. Zaszczepionych jest ponad 20 mln Polaków, do tego dojdzie dwa razy tyle, ile jest zachorowań. Jakieś 32 mln osób tworzy strukturę, gdy nie będzie już obowiązywał wariant katastroficzny.

Tak może się stać w ciągu najbliższych kilku miesięcy?

Może, a potem (epidemia – PAP) będzie pełzająca. Jeżeli odsetek badań z wynikiem pozytywnym będzie na poziomie jednego procenta, to będzie można powiedzieć, że epidemia jest pod kontrolą.

Może tak być już wiosną 2022 roku?

Wszystko zależy głównie od ludzi. Warianty jeszcze będą się zmieniały, Omikronów jest już kilka i co chwilę ktoś donosi o jakimś nowym.

Jeśli się zaszczepimy lub przechorujemy, w ciągu kilku miesięcy uzyskamy odporność populacyjną?

Zakażenia nadal wtedy będą, ale szpitale nie będą narażone na przeciążenie, a umieralność zejdzie do niskiego poziomu. Będzie ona dotyczyły jedynie tych, którzy mają problemy z układem odpornościowym lub inne obciążenia.

Rozmawiał Zbigniew Wojtasiński (PAP)

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!