Lepiej jeszcze nie znosić obostrzeń epidemicznych, na przykład używania maseczek ochronnych w pomieszczeniach zamkniętych?
Powiem tak: jestem w pełni zaszczepiony, a poza tym przechorowałem COVID-19 i mam miejscową odporność.
A z punktu widzenia społecznego?
Obostrzenia i tak nie były u nas przestrzegane w znacznym stopniu.
Zniesienie obostrzeń lub ich utrzymanie nie ma w tej sytuacji większego znaczenia?
Dokładnie tak.
Musimy się zatem przyzwyczaić do COVID-19, będzie występował tak jak grypa i przeziębienie?
Nie da się uniknąć już czegoś, co się rozprzestrzeniło po całym świecie. Tym bardziej, że szczepienie nie chroni przed zakażeniem u osoby z normalną odpowiedzią immunologiczną, jedynie skraca okres wydalania wirusa, czasami nawet do zera.
Chinom uda się utrzymać strategię „zero tolerancji”, polegającą na wprowadzaniu lockdownu, kiedy tylko pojawi się ognisko epidemii? W Państwie Środka również rozprzestrzenia się bardziej zaraźliwy wariant Omikron.
Wszystko zależy od zachowań ludzi. Przykładem jest Delta, która pięknie się szerzyła w Europie, ale w Japonii „poddała się” jak tylko wprowadzono większe obostrzenia. Wirus szerzy się w każdej populacji, która nie przestrzega reguł epidemicznych.
Mamy wiosnę i zbliża się lato, częściej przebywamy na zewnątrz. Możemy oczekiwać, że tak jak w dwóch poprzednich latach – wkrótce zmaleje liczba zakażeń?
W lesie wirus nas nie dopadnie, ale na imprezach i w sklepach – już tak. Proszę sobie przypomnieć, jak było wraz z wybuchem pandemii: Polska na wczesnym etapie wprowadziła obostrzenia i przez długi okres mogliśmy się cieszyć stabilizacją na niskim poziomie. Inni wprowadzali obostrzenia w fazie silnego wzrostu, a obostrzenia zaczynają działać dopiero po jednym lub dwóch tygodniach.
Rozmawiał Zbigniew Wojtasiński