COVID-19: Jak zmienia się sytuacja na świecie? cz. 1 - strona 2

09.10.2020
prof. Dominik Mertz, Katedra Chorób Zakaźnych, McMaster University, Kanada
prof. Roman Jaeschke, McMaster University, Kanada

Dlatego mówiąc o śmiertelności, należy ją rozpatrywać w podziale na grupy wiekowe, ponieważ różnice między nimi są ogromne.

Czy to możliwe, że wirus mutuje?

Tak, mutuje, ale stosunkowo powoli i jak dotąd nie odnotowano w nim dużych zmian. Nie dotarłem do danych, które by wskazywały, że to zmienność wirusa na skutek mutacji powoduje zmniejszenie jego patogenności. Sądzę, że dla nas byłby to najlepszy scenariusz. Z populacyjnego punktu widzenia kontakt z łagodniejszą postacią SARS-CoV-2 – tak, jak ma to miejsce w przypadku innych szczepów wirusów – i budowanie odporności w zetknięciu z nią byłyby dla nas najlepsze. Ale nie widziałem, jak do tej pory żadnych danych, które by na to wskazywały.

Tak czy inaczej, z tego co wiemy, wirus nie jest aż tak podatny na mutacje jak uważano. W kontekście opracowywania szczepionki to dobra wiadomość, ponieważ nie wygląda na to, żeby drobnoustrój, przeciwko któremu jest skierowana, mutował tak szybko, jak można się było obawiać.

Tak, to z pewnością dobra wiadomość.

Przejdźmy teraz do kolejnego, równie ważnego zagadnienia. Nie jestem pewien, czy dobrze zapamiętałem nazewnictwo, ale chodzi o rozróżnienie pomiędzy osobami zakażonymi wirusem a wykazującymi objawy choroby. Czy to możliwe, że aktualnie wykrywamy zakażenie u większej liczby pacjentów bezobjawowych?

Myślę, że to kolejne możliwe wyjaśnienie. Wystarczy spojrzeć np. na Francję, która przechodzi teraz drugi szczyt zakażeń – tak przynajmniej wynika z liczby odnotowywanych tam przypadków. O ile dobrze pamiętam, jest tam obecnie około 2 razy tyle przypadków co podczas pierwszego szczytu, a jak dotąd brak jest alarmujących danych dotyczących śmiertelności. Z tego, co słyszałem, w szpitalach jest dużo mniej pacjentów niż podczas pierwszego szczytu.

Jest jeszcze jedno wyjaśnienie, poza tymi, które już omówiliśmy. Jestem przekonany, że wraz ze wzrostem liczby przeprowadzanych testów oraz dzięki wzrostowi wydajności i obniżeniu kryteriów testowania w wielu krajach wychwytuje się znacznie więcej, tzn. większy odsetek zakażeń, niż w marcu albo kwietniu. Wtedy każde wykryte 100 przypadków zakażenia SARS-CoV-2 oznaczało, że w rzeczywistości mogło ich być 1000 lub 2000, w zależności od kraju.

Czyli wykrywaliśmy tylko najcięższe przypadki?

Dokładnie tak. Teraz gdy wykrywamy 100 przypadków to rzeczywista liczba może wynosić tylko 300, 400, może 500, ponieważ wykonuje się więcej testów.

Ostatnie pytanie w tej części. Dysponujemy rosnącą liczbą danych serologicznych dotyczących osób, które miały kontakt z wirusem albo przeszły zakażenie. Czy mógłby Pan nam przybliżyć skalę tego zjawiska?

Przeprowadza się coraz więcej testów serologicznych, choć nadal mają one ograniczoną dokładność. W wielu badaniach uwzględniono poprawkę na wyniki fałszywie dodatnie, fałszywie ujemne itd. Mimo wszystko jednak uważam, że testy serologiczne pomagają nam się zorientować, ilu przypadków mogły nie wychwycić badania wymazów z jamy nosowo-gardłowej metodą PCR.

Poza tym nie wygląda na to, żeby istniał jednoznaczny trend w kierunku wychwytywania z czasem coraz większego odsetka zakażonych. Mam jednak wrażenie, że coraz wyraźniej zaczynamy go zauważać. Na wczesnym etapie pandemii z małych badań serologicznych wynikało, że większość państw mogła nie wykrywać, albo nie wykrywała, 19 na 20 przypadków. Wychwytywano więc zaledwie 1 na 20. Tymczasem z opublikowanej pod koniec sierpnia pracy dotyczącej Islandii wynika, że wykrywa się tam około połowy rzeczywistych przypadków. W Kanadzie], w Ontario, w czerwcu było to ok. 1 przypadku na 4 albo 5, a w Kolumbii Brytyjskiej 1 na 10. To pokazuje, że w większości regionów wychwytuje się od 1 przypadku zakażenia na 5 do 10 rzeczywistych przypadków.

Trzeba przy tym powiedzieć, że oczywiście najczęściej wychwytywane są najcięższe przypadki, bo tacy pacjenci zgłaszają się na badania albo wymagają opieki szpitalnej, zawsze więc populacja chorych z łagodnymi objawami i bez objawów będzie niedoszacowana. Wygląda na to, że aktualnie bezobjawowa pozostaje 1 osoba na 5 zakażonych osób. Żeby takie osoby wychwycić, trzeba byłoby przeprowadzać ogromną liczbę testów. Można je jednak ostatecznie zidentyfikować dzięki badaniom serologicznym.

To by poprawiło szacunki dotyczące współczynnika śmiertelności, czyli odsetka zakażonych, u których dochodzi do zgonu, i wskazywało, że jest on w rzeczywistości od 2 do 10 razy mniejszy, niż sądzimy. To oczywiście nadal szacunki. Czy to dobry kierunek myślenia?

Tak, zgadza się. Biorąc pod uwagę tylko przypadki potwierdzone badaniem PCR, nawet Stany Zjednoczone mają aktualnie jeden z najmniejszych współczynników śmiertelności, ok. 3%. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że wychwytuje się tam bardzo dużo zakażeń. Na północy Włoch kilka miesięcy temu śmiertelność wynosiła między 15 a 20%, ale wygląda na to, że wykrywano jedynie przypadki z samego wierzchołka góry lodowej.

Porównanie współczynników śmiertelności między poszczególnymi krajami pokazuje duże rozbieżności, których raczej nie da się wytłumaczyć jedynie różnicami populacyjnymi. Tak naprawdę cała rzecz właśnie w tym, jak dużą część góry lodowej widzimy. Badania serologiczne pomagają w oszacowaniu – choć trzeba podkreślić, że to cały czas tylko szacunki – faktycznego rozmiaru pandemii. Jeżeli uwzględnimy je w obliczeniach całkowitej liczby zakażonych okaże się, że różnice śmiertelności między państwami nie są aż tak duże.

Dziękuję bardzo za tę część rozmowy. W kolejnej skupimy się na tym, w jaki sposób można zmniejszyć liczbę zakażonych, na szkołach, podróżach i szczepieniu. A tymczasem bardzo dziękuję za dziś.

Ja również dziękuję.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!