COVID-19: Krople, aerozole i maski

28.10.2020
prof. Mark Loeb, McMaster University, Kanada
prof. Roman Jaeschke, McMaster University, Kanada

Profesor Mark Loeb z zakładu patomorfologii i medycyny molekularnej na Uniwersytecie McMastera w rozmowie z prof. Romanem Jaeschke wyjaśnia różnice między kroplami i aerozolami oraz maskami chirurgicznymi i N95 (FFP2).

prof. Roman Jaeschke: Dzień dobry, witam w kolejnym odcinku McMaster Perspective. Dziś mam przyjemność ponownie gościć redaktora sekcji chorób zakaźnych McMaster Textbook of Internal Medicine i dyrektora katedry chorób zakaźnych na Uniwersytecie McMastera w Kanadzie, prof. Marka Loeba.

Ostatnio często słyszę rozmowy na tematy, do których, szczerze mówiąc, wcześniej nie przykładałem zbyt dużej wagi. Chodzi o rozróżnienie pomiędzy kropelkami i aerozolami oraz o różne rodzaje masek. Dlaczego Pana zdaniem te zagadnienia stały się tak ważne? Skąd tak duże zainteresowanie nimi, żeby nie powiedzieć, kontrowersje?

prof. Mark Loeb: Myślę, że wynika to z przekonania – jeżeli podejdziemy do tego w kategoriach dychotomii – że w przypadku aerozolizacji cząstki przenoszą się na bardzo duże odległości, co ma np. miejsce w odrze, podczas gdy w przypadku drogi kropelkowej, jak w innych chorobach wirusowych, przede wszystkim w grypie, ryzyko zakażenia istnieje tylko w mniejszej odległości.

Wydaje mi się jednak, że w nauce coraz bardziej się odchodzi od tego dychotomicznego rozróżnienia na krople i aerozol. Zasadniczo dawniej za wartość graniczną uznawano – a sądząc po dokumentach WHO i CDC nadal się uznaje – 5 mikronów. Czyli cząstki większe niż 5 mikronów to krople, a mniejsze to aerozole. Tymczasem wygląda na to, że ta wartość graniczna wynosząca 5 mikronów, wprowadzona przez naukowców badających aerozole, jest błędna, bo różnica między dużymi kroplami i cząstkami aerozolu jest prawdopodobnie 10-krotnie większa i oscyluje w granicach 50–60 mikronów. Z eksperymentalnych danych naukowych wynika, że istnieje cały szereg różnych cząstek, a nasze tradycyjne podziały są sztuczne i nie mają podstaw naukowych.

Naukowcy zajmujący się badaniem aerozoli podkreślają, że sami nie wiedzą, skąd się wzięło takie rozróżnienie, bo nie znajdują dla niego potwierdzenia w literaturze, również tej sprzed lat. Może więc powstało na bazie nieopublikowanych danych, a może nie. Ich zdaniem nie można mówić o jednoznacznej granicy, bo w rzeczywistości w trakcie kaszlu czy oddychania emitowane są cząstki różnej wielkości. Mogą być wśród nich i duże krople i aerozole, przy czym przez aerozole rozumieją po prostu cząstki unoszące się w powietrzu.

Moim zdaniem, trzeba by się przyjrzeć danym naukowym i fizyce aerozoli. Pytanie tylko, czy rzeczywiście takie rozróżnienie miałoby jakieś przełożenie na sposób postępowania z chorymi na COVID-19 w szpitalach. Powiedziałbym raczej, że na obecnym etapie sposób definiowania tych 2 zjawisk, kropli i aerozoli, nie zmieniłby znacząco postępowania w placówkach ochrony zdrowia.

Pozwolę sobie krótko podsumować te informacje. Krople opadają na powierzchnię pod wpływem grawitacji, a aerozole unoszą się w powietrzu. Różnica pomiędzy nimi dotyczy więc raczej właściwości fizycznych niż wielkości. Wygląda na to, że wielkość jest arbitralna – co mi przywodzi na myśl wartość P, która też jest arbitralna i też zawiera w sobie cyfrę 5 – i że granica w postaci 5 mikronów jest ustanowiona sztucznie. Bardziej niż o dychotomii można by więc mówić o różnorodności i kontinuum. Jakie to spostrzeżenie ma kliniczne implikacje w kontekście rozprzestrzeniania się COVID-19 i jak unikać kontaktu z wirusem?

Jeżeli chodzi o placówki opieki zdrowotnej, to w mojej ocenie nie wiadomo, czy w ogóle są jakieś implikacje, a jeśli tak, to jakie. Większość danych, a w szczególności tych dotyczących takich placówek, pokazuje, że dochodzi w nich przede wszystkim do transmisji na małe odległości, w promieniu 1–2 metrów. Nie wiadomo, czy przez duże krople czy aerozole. Oznacza to jednak, że nasz sposób postępowania, czyli stosowanie środków chroniących przed zakażeniem drogą kropelkową i noszenie maseczek chirurgicznych w warunkach, w których nie są wykonywane procedury związane z powstawaniem aerozoli – tak przynajmniej robimy w Kanadzie – nie jest nieprawidłowy, a przynajmniej nie ma danych, które by wskazywały na istnienie takiej nieprawidłowości.

Kością niezgody stało się natomiast to, czy powinniśmy stosować maski chirurgiczne czy N95. Prawdą jest, że te drugie odznaczają się lepszymi właściwościami filtrującymi i pozwalają na odfiltrowanie 95% bardzo małych cząstek – testowano je na cząstkach wielkości 0,3 mikrona – podczas gdy filtracja przez maski chirurgiczne jest bardzo różna; natomiast nie wiemy, na ile to ma znaczenie w warunkach szpitalnych. Pewne jest, że opinie w świecie nauki są podzielone: część naukowców zajmujących się badaniem aerozoli twierdzi, że wszyscy powinni nosić maski N95, natomiast epidemiolodzy kliniczni i lekarze chorób zakaźnych są zdania, że podczas sprawowania standardowej opieki nad pacjentem, czyli tam, gdzie nie są wykonywane procedury powodujące powstawanie aerozoli, maski chirurgiczne stanowią wystarczającą ochronę.

strona 1 z 2
Zobacz także
Wybrane treści dla pacjenta
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!