Jest projekt ustawy ws. uprawnień pracodawców do weryfikacji szczepień

14.12.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

PiS tylnymi drzwiami chce wprowadzić możliwość weryfikacji przez pracodawców statusu covidowego pracowników. Posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy, który skierowano do zaopiniowania przez sejmowych legislatorów i Biuro Analiz Sejmowych. Nie wiadomo, czy PiS zarządzi dyscyplinę w głosowaniu – prawdopodobnie nie. Premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że opozycja będzie mogła potwierdzić czynem swoje poparcie dla szczepień przeciwko COVID-19.

Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta

– Musieliśmy pewne kwestie doprecyzować, żeby projekt ustawy przeszedł – mówił we wtorek Czesław Hoc (PiS), który na początku listopada przejął projekt Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie i zapowiadał jego złożenie w Sejmie. Wówczas chodziło o weryfikację statusu szczepienia. Według Hoca, projekt będzie miał pierwsze czytanie na rozpoczętym we wtorek posiedzeniu Sejmu. To jest możliwe, choć logistycznie niełatwe, bo plan posiedzenia jest dość napięty. W piątek posłowie spotykają się na kolejnym posiedzeniu – ale ma być ono poświęcone niemal w całości głosowaniom nad poprawkami Senatu do licznych ustaw, które uchwalono na poprzednich posiedzeniach Sejmu.

– Położyliśmy głównie nacisk na to, że pracodawca może, nie będzie musiał, zażądać wyniku ważnego testu w kierunku SARS-CoV-2 i jeśli ktoś nie wykona testu, pracodawca będzie mógł przesunąć go do innych prac lub wysłać na płatny urlop. Z testów będą zwolnione osoby zaszczepione i mające status ozdrowieńca – tłumaczył dziennikarzom Hoc. Jednak, choć i Ministerstwo Zdrowia i posłowie PiS starają się przekonać opinię publiczną o przesunięciu punktu ciężkości na testy przeciwko COVID-19, meritum ustawy jest dokładnie takie, jak było na początku: pracownicy, chcąc uniknąć cyklicznego, regularnego testowania, będą okazywać pracodawcom certyfikaty covidowe. W poprzedniej wersji pracodawca mógł wymagać certyfikatu covidowego, w tej – wymagać nie będzie, ale efekt będzie identyczny. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by zaszczepiony pracownik nie skorzystał z prawa ze zwolnienia z testu. Dla części jeszcze niezaszczepionych konieczność poddawania się regularnym testom może być argumentem za przyjęciem szczepionki.

– Jest taka inicjatywa poselska, aby wdrożyć takie rozwiązanie. Ja sam również się za nią opowiadam. Aczkolwiek tutaj nie chcemy stosować dyscypliny głosowania, tylko jeśli po stronie partii opozycyjnych pojawiają się takie głosy, to sprawdzimy, czy jest tam wola do realizacji projektów o charakterze dopuszczalności sprawdzania przez przedsiębiorcę paszportów covidowych – komentował (rychłą) perspektywę uchwalenia nowych przepisów premier Mateusz Morawiecki, choć kilka godzin wcześniej Tomasz Latos, przewodniczący Komisji Zdrowia, nie wykluczał, że w klubie dyscyplina będzie jednak wprowadzona. Jest to jednak scenariusz mało prawdopodobny – choć opozycja zapewne będzie chciała wprowadzić do projektu swoje poprawki, nawet w tej wersji, w jakiej posłowie PiS projekt złożą, duża część opozycji zagłosuje „za”. W tej sytuacji PiS nie musi stawiać swoich posłów w niekomfortowej sytuacji – nawet „bunt” 30, 40 z nich nie przeszkodzi w uchwaleniu ustawy, bez rozpętywania wewnętrznej awantury na większą skalę. Bo na mniejszą – na pewno będzie. Posłowie PiS, przeciwni jakimkolwiek rozwiązaniom zmierzającym do weryfikacji certyfikatów covidowych już komentują, że projekt wprowadza rozwiązania segregacyjne i zapowiadają głosowanie przeciw.

W projekcie zapisano również możliwość nałożenia na pracowników, a także osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych, obowiązku szczepień przez dyrektorów placówek leczniczych.

Co do zapowiedzianego przez ministra zdrowia ogólnego obowiązku szczepień dla pracowników medycznych, nauczycieli i służb mundurowych – projekt tej kwestii nie porusza. Wiadomo, że w tej sprawie nie tylko na razie nie ma w rządzie zgody, ale wręcz że Adam Niedzielski znalazł się na cenzurowanym z powodu ogłoszenia tydzień temu, że od 1 marca 2022 roku obowiązkiem szczepień zostaną objęte trzy grupy „branżowe”. W tej sprawie bowiem w rządzie nie było żadnej decyzji i – jak kilkukrotnie pisaliśmy – nie wydaje się, by miała ona szanse zapaść.

Zdecydowanie obowiązkowi szczepień (sam zresztą używa nieprawidłowego określenia „przymus szczepień”) nauczycieli sprzeciwia się minister edukacji Przemysław Czarnek. – Jestem zwolennikiem racjonalnej promocji. Natomiast nie przyjmuję do wiadomości chamskiej retoryki, tępej agitacji w postaci „ciemnogród”, „średniowiecze”. To jest obrażanie ludzi, którzy z jakichś powodów mają lęki – mówił w poniedziałek w Polsacie Przemysław Czarnek, który już od pewnego czasu wręcz oskarża opozycję o doprowadzenie do fiaska programu szczepień właśnie przez szerzenie „tępej szczepionkowej i covidowej propagandy”.

Co ciekawe, we wtorek zastępca Czarnka, Tomasz Rzymkowski mówił: – Uważam, że każdy dobrze wykształcony człowiek, bez względu na profesję, powinien się zaszczepić. Te osoby, które twierdzą, że nie muszą się szczepić, są w błędzie. A jak jeszcze próbują do tego budować ideologię, to jest to szamanizm.

Rzymkowski zapowiedział też, że jeszcze w tym miesiącu rozpoczną się rozmowy między ministerstwami zdrowia i edukacji na temat ewentualnego obowiązku szczepień nauczycieli. Jednak jeśli zostaną uchwalone przepisy dotyczące testowania, niezaszczepieni nauczyciele (a także pracownicy ochrony zdrowia, podobnie jak wszyscy pozostali) będą musieli liczyć się z koniecznością regularnego testowania.

Zobacz także
  • Zamieszanie wokół obowiązkowych szczepień

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań