Zerwane obrady nad projektem ustawy ws. weryfikacji certyfikatów covidowych

16.12.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Komisji Zdrowia nie udało się przeprowadzić w środę pierwszego czytania projektu ustawy, który wprowadza możliwość weryfikowania certyfikatów covidowych. Po kilkudziesięciu minutach przerw i odraczania posiedzenia, przewodniczący Komisji Zdrowia Tomasz Latos ogłosił, że posiedzenie się nie odbędzie. Powód? Posłowie Konfederacji oraz niezaproszeni goście z zewnątrz, którzy – łamiąc wszystkie normy sanitarne (brak masek) nie chcieli opuścić sali. Ostatecznie prace nad projektem rozpoczną się dopiero po świętach.

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Środowe posiedzenie Komisji Zdrowia, które się nie odbyło, zapisze się w historii nie tylko tej kadencji Sejmu czarnymi zgłoskami. Prawo i Sprawiedliwość deklarowało przyspieszenie prac nad odkładanym od kilku miesięcy projektem, który ma dać pracodawcom możliwość weryfikowania statusu covidowego pracowników (i nie tylko, bo do projektu wpisano również regulacje dotyczące sprawdzania certyfikatów usługobiorców i klientów przez przedsiębiorców oraz inne podmioty). Projektem krytykowanym jako zbyt łagodny, ale bez wątpienia stanowiącym jakiś krok w kierunku tworzenia bezpieczniejszego środowiska pracy (oraz życia gospodarczego i społecznego). Jeszcze rano przedstawiciele PiS zapowiadali, że możliwe będzie nawet uchwalenie ustawy w tym tygodniu (Sejm kończy prace w środę, kolejne posiedzenie jest w piątek), by mogła ona wejść w życie w styczniu. Pisaliśmy, że ten optymistyczny scenariusz jest mało prawdopodobny, ale szansa na jego realizację, jakaś, była (p. Projekt ustawy ws. weryfikacji certyfikatów covidowych trafił do Sejmu).

Jednak gdy o 15.00 Tomasz Latos, przewodniczący Komisji Zdrowia, zabrał głos – to nie po to, by oficjalnie rozpocząć posiedzenie, na którym miało się odbyć pierwsze czytanie projektu, ale jedynie po to, by zakomunikować posłom, że posiedzenie nie może się rozpocząć z powodu naruszeń zasad sanitarnych. Powód? Na sali było zbyt wiele osób, część nieuprawnionych (co do zasady, w posiedzeniach Komisji Zdrowia mogą uczestniczyć osoby z zewnątrz, których obecność jest zaakceptowana), część bez masek. Bez masek na sali byli m.in. posłowie Konfederacji, w tym wykluczony z obrad Sejmu, więc nie mający prawa uczestniczenia również w posiedzeniu komisji, Grzegorz Braun.

Latos zwrócił również uwagę na nadmierną liczbę dziennikarzy, co wzbudziło protesty posłów opozycji. Wydaje się, że nie do końca uzasadnione: posiedzenia sejmowych komisji są transmitowane online i nie trzeba koniecznie być na sali, by je dokładnie śledzić i relacjonować.

Zarządzenie przerwy nie zmieniło sytuacji. Po kilkudziesięciu minutach i spotkaniu prezydium Komisji Zdrowia Tomasz Latos ogłosił, że posiedzenie w środę się nie odbędzie.

Co dalej z projektem? Na czwartek zaplanowano aż cztery posiedzenia Komisji Zdrowia – teoretycznie do każdego z nich można dopisać punkt z pierwszym czytaniem. Jednak co będzie stało na przeszkodzie, by posłowie Konfederacji oraz prawdopodobnie na ich zaproszenie obecni w Sejmie „goście”, ponownie przeprowadzili manewr z faktycznym zerwaniem obrad? Dlaczego PiS nie zdecydowało się na manewr ze zmianą sali w asyście Straży Marszałkowskiej, która wpuszczałaby jedynie osoby zaakceptowane przez władze Komisji Zdrowia? Strażnicy nie mogliby zablokować wejścia na salę posłów (poza Grzegorzem Braunem, wykluczonym w środę przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek z obrad, zresztą po raz kolejny), nawet jeśli nie stosowaliby się do rygorów sanitarnych. Jednak obecność nawet całego klubu Konfederacji podczas obrad Komisji Zdrowia nie byłaby w stanie sparaliżować jej prac, gdyby PiS porozumiało się w tej sprawie z resztą klubów.

Zresztą – przynajmniej częściowo problem można było rozwiązać wcześniej. Już przed południem posłowie opozycji zwrócili się z wnioskiem do marszałek Sejmu o wykluczenie z obrad wszystkich posłów Konfederacji, którzy we wtorek wzięli udział w pikiecie środowisk antyszczepionkowych pod Sejmem, stojąc pod transparentem „Szczepienie czyni wolnym”. Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Artur Dziambor, Robert Winnicki i Konrad Berkowicz stali na tle transparentu, stylizowanego na znajdujący się nad bramą obozu w Auschwitz napis „Arbeit macht frei”. Po chwili posłowie zeszli ze sceny, za którą znajdował się napis, i wrócili na nią, gdy zniknął. W środę tłumaczyli, że transparent został przyniesiony przez jednego z uczestników demonstracji, a oni nie mieli z nim nic wspólnego. W tej sprawie od wtorkowego wieczoru nie milkną głosy oburzenia – ostro zaprotestowało m.in. Muzeum Auschwitz-Birkenau.

– Napis umieszczony przy wjeździe do obozu jest jednym z najświętszych obrazów symbolizujących niemieckie okrucieństwo, barbarzyństwo i zbrodnie II wojny światowej – napisał na swoim profilu na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. – Sceny spod Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z prześmiewczym wykorzystaniem niemieckiego hasła, które w swoim zamierzeniu samo miało być szyderstwem z milionów ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, są dramatycznym i mrocznym obrazem tego, jak nisko potrafią upaść niektórzy politycy i protestujący w bezmyślnej, antyszczepionkowej retoryce.

Problem polega na tym, że mimo świętych – i słusznych – słów oburzenia Prawo i Sprawiedliwość, któremu trudno odmówić skuteczności w forsowaniu różnych rozwiązań, często kontrowersyjnych, w sprawie obostrzeń i regulacji związanych z bezpieczeństwem sanitarnym, zdaje się ciągle dziać pod dyktando, a w każdym razie na warunkach, Konfederacji i tej części polityków Zjednoczonej Prawicy, których z Konfederacją łączą antyszczepionkowe poglądy.

Już wiadomo, że Konfederacja postawiła na swoim – prace nad projektem zostały wstrzymane na „po świętach”. W środę wieczorem Tomasz Latos powiedział w RMF FM, że nie zostaną wznowione w tym tygodniu, w dodatku przed tym, jak ustawa będzie procedowana, prawdopodobnie zorganizowane będzie wysłuchanie publiczne (PiS nie zgadzało się do tej pory na wysłuchania publiczne w praktycznie żadnym przypadku budzących kontrowersje projektów). – Mam nadzieję, że na kolejnym posiedzeniu Sejmowej Komisji Zdrowia posłowie opozycji zachowają większą powagę niż dzisiaj, kiedy przyszli w dużej grupie w dodatku z osobami, których jako przewodniczący komisji nie zapraszałem – powiedział Tomasz Latos, dopuszczając się niezbyt uprawnionego uogólnienia. To nie „posłowie opozycji”, tylko posłowie koła Konfederacji zachowywali się w sposób urągający godności parlamentu (internet obiegło zdjęcie Janusza Korwin-Mikkego trzymającego nogę na stole).

Dlaczego PiS, które ani w poprzedniej, ani w tej kadencji nie stroniło od siłowego forsowania ważnych dla siebie projektów, zachowuje się biernie w sprawie certyfikatów covidowych – i to w sytuacji, gdy wszystko wskazuje, że Omikron wymusi decyzje dotyczące bardziej restrykcyjnego stosowania zasad sanitarnych? Jest tajemnicą poliszynela, że co najmniej 30, a nie wykluczone że nawet 40 posłów ZP wypowiedziało w sprawie certyfikatów posłuszeństwo władzom klubu. Nie ma mowy o dyscyplinie, natomiast bardzo prawdopodobne jest, że posłowie ci – przynajmniej w części – nie ograniczą się do głosowania przeciw projektowi, ale zabiorą głos w dyskusji. Dla PiS własny projekt w sprawie certyfikatów, nawet w tak złagodzonej i – jak mówił Czesław Hoc, reprezentant wnioskodawców – „lajtowej” wersji jest jak gorący kartofel.

Zobacz także

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań