Co ze szczepieniami dzieci przeciwko COVID-19?

05.01.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Rząd chce za wszelką cenę utrzymać nauczanie stacjonarne, bo – jak mówi minister edukacji – jest ono potrzebne jak tlen. Ale nie podjęto praktycznie żadnych skutecznych działań, by zwiększyć szanse na utrzymanie funkcjonowania szkół i uczynić naukę w szkołach bezpieczniejszą w okresie pandemii COVID-19. Nie przeprowadzono żadnej przemyślanej i opartej na danych naukowych kampanii promocji szczepień dla dzieci i młodzieży.

Fot. www.istockphoto.com/pl

Efekt? Jesteśmy pod koniec europejskiej stawki, jeśli chodzi o szczepienia osób do 18. roku życia, a szczepienia najmłodszych dzieci skończyły się, zanim na dobre ruszyły. – Mamy zaszczepionych 212 tysięcy dzieci w wieku 5–11 lat na 336 tysięcy rejestracji. W ostatnich dniach jednak rejestracja i szczepienia stanęły, więc gorąco apeluję: szczepmy nasze dzieci – mówił we wtorek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Szczepienia przeciwko COVID-19 dzieci w wieku od 5 do 11 lat rozpoczęły się w Polsce 16 grudnia 2021 r. Są wykonywane preparatem Comirnaty (Pfizer/BioNTech) w dostosowanej do wieku dawce pediatrycznej. Ministerstwo Zdrowia apeluje do rodziców o podejmowanie decyzji o szczepieniu: – To najskuteczniejsza ochrona przed zakażeniem. Niestety, obserwujemy coraz mniejszą liczbę zamówień szczepionek z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Ostatniej doby punkty szczepień zamówiły jedynie 9 000 szczepionek dla grupy wiekowej 5–11 lat – mówił rzecznik resortu. Ministerstwo podkreśla, że alternatywą dla szczepienia jest regularne testowanie. – Dla dzieci dość dużym problemem jest samo testowanie. Często łatwiej przeboleć ten jeden płacz dziecka w wieku 5 czy 6 lat przy szczepieniu, niż testować je raz na tydzień czy raz na 2 tygodnie. Jeżeli chcemy, by nasze dzieci chodziły do szkoły, by nie były kierowane na kwarantannę, szczepmy nasze dzieci – powtarzał Andrusiewicz.

336 tysięcy rejestracji oznacza, że wstępną decyzję dotyczącą szczepienia podjęli rodzice mniej więcej co dziesiątego dziecka w wieku 5–11 lat. Dlaczego tak niewielu się zdecydowało? Rząd nie przygotował w praktyce żadnej przemyślanej, opartej na skutecznej argumentacji i docierającej do rodziców kampanii informacyjnej, bo trudno przecież zaliczyć do niej dość hermetyczny list, przygotowany wspólnie przez ministrów zdrowia oraz edukacji narodowej czy apele wojewodów, czyli urzędników a nie ekspertów czy lekarzy. Zaangażowanie samorządów jest adekwatne do roli, jaką rząd przypisał im w Narodowym Programie Szczepień. Sama oddolna aktywność nielicznych ekspertów w mediach społecznościowych czy inne doraźne akcje nie zastąpią szerokiej krajowej kampanii edukacyjnej, której … nie ma. A rodzice maja wiele pytań i wątpliwości. Nie mają szans się dowiedzieć, na przykład, dlaczego nowe warianty SARS-CoV-2 są dla dzieci potencjalnie większym zagrożeniem, niż wcześniejsze, i bazują na ugruntowywanym przez wiele miesięcy (również przez urzędników państwowych) przekonaniu, że „koronawirus nie jest groźny dla dzieci” a ich szczepienie ma służyć wyłącznie ochronie starszych dorosłych.

Choć media już od dłuższego czasu informują o wieloukładowym zespole zapalnym u dzieci związanym z COVID-19 (PIMS lub MIS-C), do świadomości rodziców i opiekunów łatwiej przedostają się treści udostępniane przez środowiska nieprzychylnie nastawione do szczepień (zwłaszcza do szczepień przeciw COVID-19), jakoby szczepionka była „preparatem w fazie eksperymentu”, „ryzyko związane z podaniem szczepienia przewyższało korzyści, bo… koronawirus nie jest groźny dla dzieci”, „nie zbadano odległych w czasie skutków ubocznych szczepienia przeciw COVID-19”. I tak dalej, i tak dalej. Warto pamiętać, że zwłaszcza rodzice młodszych dzieci to pokolenie żyjące w świecie cyfrowym, w którym rządzą (niepodzielnie, przy bierności państwa) treści antynaukowe i antymedyczne, w którym łatwiej o dezinformację niż uzyskanie wartościowych treści. Tym bardziej konieczne byłoby dotarcie do rodziców wprost – bardziej skutecznymi niż list ministrów (nie lekarzy!) – sposobami. Tym bardziej, że – jak pokazują dane dotyczące szczepień starszych roczników dzieci i młodzieży – o sukces w najmłodszej grupie będzie bardzo trudno. W grupie 12–17 lat – na 2,7 miliona osób – zaszczepionych jest, jak mówił Wojciech Andrusiewicz, około 46% (ta grupa wkrótce może liczyć na decyzję o dawce przypominającej, gdyż EMA ma zająć stanowisko w połowie stycznia, więc jeszcze pod koniec tego miesiąca, jak przewiduje Ministerstwo Zdrowia, ruszą szczepienia przypominające nastolatków). To i tak stosunkowo dobry wynik, patrząc na ogólny poziom zaszczepienia dorosłej populacji w Polsce (niecałe 56%, ale odsetek po dawce przypominającej jest już dużo mniejszy). Gdy spojrzy się na dane ECDC, widać, że podobnie jak w przypadku populacji dorosłych Polska ma duży problem ze szczepieniem młodych przeciw COVID-19, a im roczniki młodsze, tym problem większy. Jednak ważne zastrzeżenie: z danych przekazywanych również przez inne kraje widać, że szczepienie młodszych roczników jest wyzwaniem nie tylko w Polsce.

ECDC dzieli populację dzieci i młodzieży na grupy wiekowe: ogólną (do 18. rż.), grupę starszej młodzieży (15–17 lat), starszych dzieci i młodszych nastolatków (10–14 lat) i dzieci (5–9 lat). W tej ostatniej grupie danych o zaszczepionych jeszcze nie ma ze względu na to, że szczepienia dopiero ruszyły. Jak wygląda sytuacja w innych grupach? Patrząc na dane dotyczące zaszczepionej populacji do 18. roku życia najlepszy wynik (30%) uzyskała Portugalia (warto pamiętać, że w tej grupie są też dzieci do 5. rż., które na razie w ogóle nie są szczepione i dzieci 5–9 lat, których szczepienie możliwe jest w Unii Europejskiej od połowy grudnia). Połowa krajów Unii Europejskiej zaszczepiła co piątego niepełnoletniego. Nie ma wśród nich Polski – my możemy się pochwalić jedynie 14% zaszczepionej młodszej populacji.

A jak wygląda szczepienie starszej młodzieży? Islandia zaszczepiła blisko 91% tej grupy, Dania 86,5%, Portugalia – 83%. Wynik większy niż 50% uzyskało 12 unijnych krajów. Bez Polski, ale wynik niemal 49% nie jest kompromitujący.

Dużo trudniej – i to nie tylko w Polsce – postępują szczepienia w grupie 10–14 lat. Tu żaden z krajów nie osiągnął 50%. Najbliżej tego wyniku jest Portugalia (49,2%), za nią plasują się Luksemburg i Dania. Granicę 40% zaszczepionych w tej grupie wiekowej przekroczyły jeszcze Islandia, Finlandia i Irlandia, a więc kraje stosunkowo małe. Spośród dużych unijnych krajów – tylko Hiszpania (43%), i to można uznać za prawdziwy sukces. W Polsce zaszczepiono niespełna 23% młodszych nastolatków. I kolejne ważne zastrzeżenie: nie wszystkie kraje raportują dane o szczepieniach w grupach wiekowych, dotyczy to zwłaszcza szczepień osób do 18. roku życia, więc obraz z pewnością jest niepełny.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań