Szwedzki eksperyment

07.04.2020
Ewa Stanek-Misiąg

Tutaj często się powtarza, że Szwedów nie trzeba do niczego zmuszać, bo każdy Szwed jest odpowiedzialny. Czy to znaczy, że tylko Szwedzi są odpowiedzialni, a obywatele innych krajów nie? Prawda jest taka, że jeden chory zostanie w domu, a drugi nie. Na dodatek mówi się, że można być zakażonym i bezobjawowo przejść chorobę, więc bez ograniczeń w poruszaniu będzie się ona błyskawicznie roznosić – opowiada Aleksandra Jurek (dr biochemii, pracuje jako biolog molekularny w laboratorium biotechnologicznym w Sztokholmie, jest mamą dwóch chłopców, partnerką Juana, w Szwecji mieszka od 14 lat).


Rys. Marco

Aleksandra Jurek: W sobotę wieczorem jechałam przez miasto na rowerze. Na ulicach widać było mniej ludzi niż zwykle. Niestety puby, kawiarnie i restauracje są nadal otwarte, chociaż na pewno mają teraz mniej klientów. Jedyne ograniczenie, które wprowadzono, polega na tym, że nie składa się zamówienia przy barze, tylko trzeba przy stoliku czekać na kelnera. Z innych obostrzeń: od trochę ponad tygodnia obowiązuje zakaz zgromadzeń większych niż 50 osób. I właśnie wprowadzono limity w sklepach. Może wejść określona liczba osób, muszą zachowywać odstępy.

Ewa Stanek-Misiąg: Pracujesz?

Głównie z domu. Rząd zachęca do pracy z domu, jeśli to tylko możliwe. Ponieważ w jednym pomieszczeniu w laboratorium może przebywać tylko jedna osoba, umawiamy się, kto kiedy przyjdzie. Byłam tam w sobotę i pojechałam na rowerze, a nie metrem. Może na dłużej zorganizujemy pracę tak, żeby przychodzić w weekendy albo na zmiany. Zastanawiam się jednak, czy te ograniczenia w mojej pracy mają w ogóle jakieś znaczenie dla mnie i mojej rodziny, skoro mój partner jest nauczycielem w szkole podstawowej. Juan policzył, że codziennie spotyka nawet 300 osób. Nasz starszy synek Antoś chodzi do szkoły.
Podstawówki oraz przedszkola działają bez zmian. Zamknięto tylko szkoły średnie i uczelnie. Wyjaśnienie było takie, że młodzież na ogół korzysta z transportu publicznego, który zwykle jest zatłoczony, natomiast młodsze dzieci mają szkoły w pobliżu domów, więc nie ma przeciwwskazań, żeby do nich chodziły. Dodatkowo starsze dzieci mogą zostać same w domu, a uczniowie młodszych klas szkoły podstawowej już nie – musieliby zostać z nimi rodzice, którzy w związku z tym nie mogliby iść do pracy.

Nie ma społecznej presji na rząd, żeby jednak zamknął wszystkie placówki oświatowe?

Gdy zamykano w połowie marca szkoły średnie i uczelnie, byłam przekonana, że zaraz zamkną też podstawówki i przedszkola. Teraz mówi się o tym jakby mniej.
Zatrzymałam w domu naszego młodszego synka Marco. Jakieś 3 tygodnie temu Marco trochę kaszlał, a teraz jest tak, że jak dziecko w przedszkolu czy w szkole kaszlnie, to dzwonią, żeby je odebrać. Jest to zupełnie nowa sytuacja. Do tej pory nikt na takie rzeczy nie zwracał aż takiej uwagi, wiadomo, że przez jesień i zimę dzieci często kaszlą lub mają katar. Marco został więc w domu, a potem uznałam, że skoro pracuję przede wszystkim z domu, to nie będę go odprowadzać do przedszkola.
Gdzieś w połowie marca ukazał się list otwarty, podpisany przez prawie 2 tysiące naukowców i lekarzy, którzy krytykowali strategię rządu, domagali się zaostrzenia środków bezpieczeństwa. Zarzucali rządowi, że w sposób cyniczny dąży do wytworzenia odporności zbiorowej, zdając sobie sprawę z tego, że ochrona zdrowia nie da rady pomóc wszystkim, którzy będą wymagali pomocy. Jedyną zmianą, jaką wprowadzono prawdopodobnie w odpowiedzi na ten list, było ograniczenie zgromadzeń do 50 osób. Wcześniej obowiązywało ograniczenie do 500 osób.
Od czasu do czasu prasa pisze o tym, że patrząc na to, jak postępują pozostałe kraje, trzeba się chyba zastanowić nad tym, co dalej, że urządzono nam rosyjską ruletkę, a w łagodniejszej wersji – szwedzki eksperyment. Nie przekłada się to na żadne decyzje władz.
Tutaj często się powtarza, że Szwedów nie trzeba do niczego zmuszać, bo każdy Szwed jest odpowiedzialny. Czy to znaczy, że tylko Szwedzi są odpowiedzialni, a obywatele innych krajów nie? Prawda jest taka, że jeden chory zostanie w domu, a drugi nie. Na dodatek mówi się, że można być zakażonym i bezobjawowo przejść chorobę, więc bez ograniczeń w poruszaniu będzie się ona błyskawicznie roznosić.

Ufasz szwedzkiej ochronie zdrowia?

Nigdy do tej pory nie miałam powodów, żeby na nią narzekać. Ale też odkąd pamiętam, mówi się, że jest za mało lekarzy i pielęgniarek. Dodatkowo, Szwecja nie znajduje się wśród państw, które mają wystarczającą liczbę miejsc na intensywnej terapii i wkrótce może zabraknąć respiratorów. Naprawdę nie wiem, skąd ten szwedzki spokój. Koleżanka opowiadała mi, że czytała rekomendacje dla ochrony zdrowia, jak przyznawać pierwszeństwo pacjentom.
W Sztokholmie powstaje szpital polowy, żeby odciążyć ten, do którego trafiają najciężej chorzy.

strona 1 z 2
Wybrane treści dla pacjenta
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!