Można mieć nadzieję, że w pewnych populacjach pacjentów byłby to lek do okresowego stosowania nawet w kontekście zapobiegania zakażeniom – zwraca uwagę na potencjalne zastosowanie lubelskiego leku przeciw COVID-19 prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego 1 w Lublinie, prelegent konferencji „Pacjent post-COVID-owy. Co zostaje, a co się zmienia?”.
Dr hab. Krzysztof Tomasiewicz. Fot. MP
Jerzy Dziekoński: Jaka jest różnica pomiędzy lekiem badanym przez pana zespół, produkowanym przez firmę Biomed Lublin, a preparatami przeciwciał monoklonalnych skierowanych przeciw SARS-CoV-2? Czy zastosowanie będzie podobne?
Prof. Krzysztof Tomasiewicz: Przede wszystkim lek produkowany jest z osocza, więc źródło jest kompletnie inne. W przypadku przeciwciał monoklonalnych mamy do czynienia z substancją stworzoną sztucznie metodami inżynierii genetycznej. Poza tym, jak sama nazwa wskazuje, skierowane są przeciwko konkretnemu receptorowi RBD znajdującemu się na białku kolca. Natomiast przeciwciała neutralizujące, które zawarte są w osoczu powinny mieć działanie szersze. Jeszcze tego do końca nie wiemy. Pytanie, czy neutralizacja do jakiej w przypadku SARS-CoV-2 dochodzi przez przeciwciała monoklonalne, czy przez przeciwciała pochodzące z osocza, pozostaje bez odpowiedzi. To, co w przypadku naszego leku jest ważne, to fakt, że można go podać domięśniowo. Taka droga podania jest zdecydowanie lepsza, bo łatwiej i bezpieczniej podać lek domięśniowo, aniżeli zastosować infuzję dożylną. Po miesiącach pracy z tym lekiem możemy powiedzieć, że jest to lek bardzo bezpieczny. Nie mamy żadnych działań niepożądanych. Natomiast w przypadku przeciwciał monoklonalnych jednak pewne działania niepożądane występują, zwłaszcza w kontekście infuzji dożylnej.
Kiedy możemy się spodziewać dostępności na rynku leku Biomed Lublin? Czy będzie to lek do stosowania w lecznictwie zamkniętym, czy dostępny również dla pacjentów ambulatoryjnych?
Jeśli chodzi o dostępność, to nie jestem właściwym adresatem pytania. Chodzi o systemy rejestracyjne i procedury, które toczą się w urzędzie rejestracji leków. Natomiast jeśli chodzi o podanie leku w trybie ambulatoryjnym, nasze badania w pewnym sensie mogą uzasadniać przesłanki, że jest to lek bezpieczny, który może być stosowany ambulatoryjnie. I co ważne, jest to lek do podania w określonym czasie. W kolejnych etapach badań nad tym lekiem warto skupić się na kwestiach jego profilaktycznego zastosowania. Na razie z braku możliwości nie oceniamy tego. Myślę jednak, że tak naprawdę to jest w tym momencie wyzwanie, aby sprawdzić, czy podanie takiej immunoglobuliny nie sprawi, że po kontakcie z wirusem będzie można uniknąć zakażenia. Pamiętajmy, że te przeciwciała mogą być dostarczane również osobom, które nie wytwarzają przeciwciał, a wiemy że takie osoby z pewnymi chorobami są. Można mieć nadzieję, że w pewnych populacjach pacjentów byłby to lek do okresowego stosowania nawet w kontekście zapobiegania zakażeniom. Mamy przykłady w chorobach zakaźnych immunoglobulin ludzkich bezpiecznie podawanych noworodkom urodzonym z matek HBV dodatnich i zapobiegających zakażeniu. W przypadku naszego leku jest również taka szansa.
Rozmawiał Jerzy Dziekoński
Wywiad został przeprowadzony podczas konferencji „Pacjent post-COVID-owy. Co zostaje, a co się zmienia?” zorganizowanej przez Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji im. Eleonory Reicher.