Jak cytować: Kubiak R., Serwach M., Wrona G.: COVID-19 – wybrane aspekty prawne. Med. Prakt., 2020; 5: 153–162
Skróty: COVID-19 (coronavirus disease) – choroba spowodowana przez SARS-CoV-2, KEL – Kodeks Etyki Lekarskiej, K.k. – Kodeks karny, OC – odpowiedzialność cywilna, PPE (personal protective equipment) – środki ochrony indywidualnej, SARS-CoV-2 (severe acute respiratory syndrome coronavirus 2) – koronawirus zespołu ostrej niewydolności oddechowej 2, UZL – ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty
Odpowiedzialność za zakażenie SARS-CoV-2
Odpowiedzialność karna
Pytanie 1. Czy lekarz może odpowiadać karnie za samo narażenie pacjenta na zakażenie koronawirusem wywołującym COVID-19?
R.K.: W świetle obowiązującej ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu
zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz.U. z 2019 r., poz. 1239 z późn. zm.) zakażenie koronawirusem
wywołującym COVID-19 (SARS-CoV-2)
można kwalifikować jako wywołanie choroby zakaźnej.
Narażenie na takie zakażenie jest przestępstwem
opisanym w art. 161 § 2 Kodeksu karnego
(K.k.). Czyn ten polega na tym, że sprawca,
wiedząc, iż jest dotknięty chorobą zakaźną, naraża
bezpośrednio inną osobę na zakażenie (nawet jeśli
osoba ta ostatecznie nie zachoruje). Z takiej formuły
przepisu wynika, że sprawca musi być świadomy,
iż cierpi na chorobę zakaźną i że w wyniku
swego zachowania (działania albo zaniechania)
stwarza bezpośredni stan zagrożenia zakażeniem
osoby trzeciej (w omawianym przypadku lekarz
sprowadza takie niebezpieczeństwo na pacjenta).
Kluczowe jest więc ustalenie szczególnej postaci
świadomości sprawcy – musi on wiedzieć o podanych
okolicznościach (np. o tym, że ma dodatni
wynik testu w kierunku SARS-CoV-2) i mimo to
decydować się na bliski kontakt z pacjentami. Nie
wystarczy więc, by się później dowiedział lub tylko domyślał, że cierpi na taką chorobę lub że może
być zakażony (np. ze względu na wcześniejszy kontakt
dużego ryzyka z chorym na COVID-19). Teza
ta wydaje się istotna z punktu widzenia odpowiedzialności
za narażenie na zakażenie SARS-CoV-2.
Można bowiem założyć, że osoba zakażona tym
wirusem dowie się o tym dopiero wówczas, gdy
uzyska dodatni wynik odpowiedniego testu. Samo
wystąpienie objawów klinicznych nie jest wystarczające
do ustalenia omawianej wiedzy, a tym
samym do wyczerpania znamienia omawianego
przestępstwa (choć w tym szczególnym przypadku
nie wyklucza się odpowiedzialności cywilnej).
Jeśli więc lekarz nie ma potwierdzenia zakażenia
SARS-CoV-2 i będzie udzielał świadczeń
zdrowotnych, w których wyniku stworzy stan zagrożenia
dla pacjentów, nie może odpowiadać
na podstawie art. 161 § 2 K.k.
Teoretycznie możliwa byłaby odpowiedzialność
za czyn nieumyślny, ale ustawodawca nie przewidział
takiej odmiany tego występku. W takiej sytuacji
istniałaby pokusa zastosowania art. 160 § 3 K.k., który opisuje przestępstwo polegające na nieumyślnym
narażeniu człowieka na bezpośrednie
niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zakładając, że każde zakażenie SARS-CoV-2
można uznać za ciężki uszczerbek na zdrowiu,
prima facie przepis ten mógłby stanowić podstawę
odpowiedzialności lekarza. W szczególności
można by mu postawić zarzut, gdyby z okoliczności
wynikało, że istniały poszlaki wskazujące
na możliwość zakażenia (np. gdyby po kontakcie
dużego ryzyka z osobą zakażoną SARS-CoV-2 dostrzegł u siebie objawy zakażenia). W praktyce
należy jednak odrzucić możliwość powołania
się na ten przepis. Gdyby bowiem ustawodawca
chciał spenalizować nieumyślne narażenie na zakażenie
chorobą zakaźną, to wprowadziłby do Kodeksu
takie przestępstwo. Skoro tego nie uczynił,
oznacza to, że takie zachowanie nie jest karalne.
Powołanie się na art. 160 § 3 K.k. prowadziłoby
natomiast do obejścia woli ustawodawcy i de facto
powodowałoby, że art. 161 K.k. stałby się zbędny.
Taka wykładnia jest zaś zabroniona.
Podsumowując: lekarz może odpowiadać
za narażenie innej osoby na zakażenie SARS-CoV-2
tylko wówczas, gdy wie, że jest zakażony, i mimo to
zachowuje się w sposób, który może bezpośrednio
doprowadzić do zakażenia drugiej osoby (np. ma
bliski kontakt z pacjentami, lecz nie stosuje odpowiednich
zabezpieczeń ani środków ochrony osobistej
[PPE]). Jeśli tego nie wie (a nie wystarczą
same przypuszczenia), to odpowiedzialność nie
powstanie. Wykluczone jest też stosowanie w takim
wypadku art. 160 § 3 K.k., dlatego nieumyślne
narażenie na zakażenie SARS-CoV-2 nie jest
penalizowane.
Pytanie 2. Czy lekarzowi, który narazi na zakażenie wielu pacjentów, grozi odpowiedzialność karna?
R.K.: Na wstępie należy rozstrzygnąć, czy do takiego
narażenia doszłoby w wyniku jednego aktu,
czy kilku czynów (tzn. gdyby każdy pacjent został
narażony osobno). Ustalenia te są istotne, gdyż w wyniku nowelizacji Kodeksu karnego z 31 marca
2020 roku wprowadzono kwalifikowany typ
przestępstwa „narażenia na zakażenie chorobą
zakaźną”, tj. narażenie na zakażenie wielu osób
(art. 161 § 3 K.k.). Czyn ten jest karany surowiej niż
narażenie jednej osoby (kara pozbawienia wolności
od roku do lat 10), a jego ściganie następuje z urzędu. W doktrynie i orzecznictwie nie ma zgodności,
jak należy rozumieć pojęcie „wiele osób”. Można
jednak spotkać pogląd, że chodzi o co najmniej
6, albo – ogólnie – bliżej nieokreśloną liczbę osób.
Przy czym do zagrożenia musiałoby dojść w wyniku
jednego czynu i w jednym akcie (np. gdyby doszło
do transmisji wirusa z lekarza na grupę pacjentów
znajdujących się jednocześnie w jego pobliżu).
Regulacja ta nie znajdzie natomiast zastosowania,
jeśli lekarz co prawda narazi na zakażenie
większą grupę pacjentów, ale każdego odrębnie
(np. udzielając świadczeń zdrowotnych poszczególnym
osobom w ramach prowadzonej praktyki
zawodowej – prywatnego gabinetu lub porad ambulatoryjnych).
Wówczas może odpowiadać za popełnienie
przestępstwa opisanego w art. 161 § 2 K.k. (p. pyt. 1. – przyp. red.) tyle razy, ile osób
naraził. Nie oznacza to jednak zwielokrotnienia
wymierzania kary.
Pytanie 3. Czy lekarz może odpowiadać karnie, jeśli pacjent ulegnie zakażeniu SARS-CoV-2 i oskarży o nie lekarza?
R.K.: Taka odpowiedzialność jest możliwa, lecz
jej wystąpienie i zakres zależą od spełnienia
pewnych warunków (p. także pyt. 1. – przyp. red.).
Po pierwsze, należy ustalić karnoprawną kwalifikację
takiego zakażenia. Opierając się na aktualnej
wiedzy o SARS-CoV-2 i wywołanej przez niego
chorobie (COVID-19), można uznać, że spełnia ona
wymogi ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a więc
przestępstwa opisanego w art. 156 K.k. (jego postaciami
są m.in. ciężka choroba nieuleczalna lub
długotrwała oraz choroba realnie zagrażająca życiu). W efekcie lekarz, który doprowadzi do zakażenia
skutkującego rozwojem COVID-19, może
odpowiadać za ten czyn. Może on być popełniony
umyślnie, w przypadku gdy lekarz ma świadomość
zakażenia i co najmniej godzi się na takie zakażenie
innej osoby. Jeśli jednak lekarz nie wiedział o tym, że jest zakażony, a doszło do zakażenia
pacjenta i ten zachorował na COVID-19, możliwa
jest odpowiedzialność za czyn nieumyślny.
Tyle że nie powstaje ona automatycznie w każdym
przypadku.
W szczególności sam fakt udzielania świadczenia
zdrowotnego przez zakażonego lekarza
nie wystarcza do przypisania mu odpowiedzialności.
Konieczne jest bowiem spełnienie
warunków nieumyślności określonych w art. 9 § 2 K.k.; oznacza to, że należy zbadać, czy lekarz przestrzegał
wymaganych zasad ostrożności oraz czy
mógł przewidzieć, że dojdzie do zakażenia i zachorowania.
Po pierwsze, należy ustalić, czy na podstawie całokształtu okoliczności lekarz mógł
się zorientować, że jest zakażony SARS-CoV-2 i może doprowadzić do zakażenia pacjenta. Oceny w tym zakresie dokonują organy powołane do ścigania
przestępstw (w szczególności prokuratura), a następnie sąd. Przeprowadzają ją, odnosząc
się do tzw. modelu dobrego lekarza działającego w okolicznościach, w których znajdował się faktyczny
lekarz. Odstępstwa od takiego modelu in
minus wskazują na naruszenie wymaganych reguł
ostrożności. Budując ów model, uwzględnia się
przewagę informacyjną lekarza nad przeciętnym
pacjentem. Lekarz powinien się lepiej od niego
orientować, jakie okoliczności mogą sprzyjać takiemu
zakażeniu i jak może się ono objawiać. Jeśli
jednak w konkretnych okolicznościach nawet
ów hipotetyczny dobry lekarz nie byłby w stanie
przewidzieć, że jest zakażony i że może zakazić
pacjenta (np. zakażenie przebiega u niego bezobjawowo, a okoliczności, w których uprzednio się znalazł,
nie dają podstaw do przypuszczenia, że uległ
zakażeniu, ponieważ nie miał kontaktu dużego
ryzyka z chorym na COVID-19), to nie można rzeczywistemu
lekarzowi przypisać nieumyślności, a w konsekwencji odpowiedzialności karnej.
Sama świadomość zakażenia SARS-CoV-2
(bądź przypuszczenie, że lekarz powinien ją mieć) i podjęcie czynności medycznych nie przesądzają
jednak o odpowiedzialności. Aby ona powstała, lekarz
musi naruszyć wymagane reguły ostrożności,
które miały zabezpieczyć pacjenta przed transmisją
choroby. Konieczne jest bowiem wykazanie
(dowodowo), że doszło do naruszenia niezbędnych
standardów bezpieczeństwa. W ocenie
zachowania owych reguł wykorzystuje się wspomniany
model dobrego lekarza. Jeśli zatem rzeczywisty
lekarz zastosuje odpowiednie, wymagane w danych okolicznościach środki ostrożności
(tj. takie, których użyłby w danej sytuacji modelowy
lekarz, np. podczas kontaktu z pacjentem w gabinecie
będzie nosił maskę chirurgiczną i rękawice
jednorazowe oraz zadba o higienę rąk), a mimo to
dojdzie do zakażenia pacjenta, to lekarzowi nie
będzie można przypisać nawet nieumyślności.
Ponadto konieczne jest ustalenie związku
przyczynowego. Do zakażenia musiałoby bowiem
dojść „na skutek” naruszenia reguł ostrożności. W ewentualnym procesie karnym oskarżyciel musiałby zatem dowodowo wykazać, że pacjent
został zakażony przez lekarza, który nie zachował
odpowiednich standardów ochronnych. Biorąc pod
uwagę, że do zakażenia pacjenta może dojść w bardzo
wielu okolicznościach (np. w drodze do lekarza
albo podczas zwykłych kontaktów kilka dni przed
wizytą lub po niej), wykazanie wspomnianego powiązania
przyczynowego będzie trudne.
Warto też wspomnieć, że jeśli lekarzowi będzie
można dowieść nieumyślność, a nawet umyślność
(tzn. jeżeli wiedział, że jest zakażony, i mimo to
udzielał świadczeń zdrowotnych, godząc się z ryzykiem
zakażenia pacjentów), nie przesądza to
jeszcze o odpowiedzialności karnej (p. także „Odpowiedzialność
cywilna”, pyt. 5.–8. – przyp. red.).
Konieczne jest bowiem udowodnienie winy. Nie
wchodząc w rozważania dogmatyczne, warto jedynie
wspomnieć, że w myśl obecnie preferowanej
tzw. czystej normatywnej teorii winy można ją
przypisać osobie, która zachowała się niezgodnie z prawem w warunkach umożliwiających jego
przestrzeganie. A contrario: jeśli okoliczności
wymusiły na danej osobie naruszenie prawa
(znalazła się bowiem w tzw. anormalnej sytuacji
motywacyjnej), to nie ponosi ona winy. Aktualnie
można sobie łatwo wyobrazić, że lekarz mimo
świadomości zakażenia wirusem będzie zmuszony
do udzielania świadczeń zdrowotnych (np. dlatego,
że z powodu braków kadrowych nie będzie innego
personelu medycznego, aby się zaopiekować pacjentami
wymagającymi pomocy lekarskiej). Oceny
dokonują jednak każdorazowo organy powołane
do ścigania przestępstw, a następnie sąd.