Barometr epidemii (37)

20.12.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wprowadzamy po świętach narodową kwarantannę, ale jej nie wprowadzamy, bo minister zdrowia w nawale pracy użył sformułowania, do którego wcześniej prawa zastrzegł premier.

Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Zamiast mówić o narodowej kwarantannie powinien był powiedzieć o rozszerzonym etapie solidarności, co już nie brzmi tak wzniośle i nie wpada w ucho, ale – jak twierdzi wicerzecznik prasowy PiS – jest bardziej precyzyjne. Szkoda, że dbałości o precyzję nie widać w innych, kluczowych dla walki z pandemią, obszarach.

Największy błąd. Komunikacja. Powiedzieć, że rząd nie odnosi na tym polu sukcesu, to nic nie powiedzieć. Chaos, jaki wywołał minister Adam Niedzielski (któryż to już raz) mało precyzyjnym i użytym na wyrost (a zapewne też bez konsultacji z tzw. czynnikami) sformułowaniem „narodowa kwarantanna” to tylko wierzchołek góry lodowej problemów z komunikacją. Przypadają one na fatalny czas, bo jakość komunikacji – jej wiarygodność, spójność, potencjał do budowy zaufania – będzie jednym z najważniejszych czynników warunkujących powodzenie akcji szczepień ochronnych przeciw COVID-19. Patrząc z tej perspektywy – jesteśmy w tunelu, w którym co prawda w oddali majaczy światełko, ale lada moment zacznie się ono przybliżać z niepokojąco dużą prędkością. Niestety.

Niepokoi zwłaszcza jakość komunikacji między ośrodkami decyzyjnymi (premier? minister zdrowia?) a doradzającymi premierowi (dlaczego nie całemu rządowi?) ekspertami. Rada Medyczna przy premierze kwestionuje nie tylko pomysł ferii w jednym czasie dla całej Polski, ale również dystansuje się od zaprezentowanego przez ministra zdrowia pomysłu na narodową kwarantannę (czy też rozszerzony etap solidarności). „Wskazywaliśmy, że kwarantannę narodową poprzedzającą szczepienia łatwiej będzie społeczeństwu zaakceptować. Rząd miał tę sprawę przeanalizować i podjąć decyzję, co zrobić. Dzisiejsza konferencja nieco mnie zaskoczyła, bo nie mieliśmy informacji o przyjętych już rozwiązaniach, gdyż bardzo mocno pracujemy ostatnio nad logistyką szczepień. Jeszcze mocniej zaskoczyła mnie jednak forma komunikowania obostrzeń, bo zabrakło w moim przekonaniu jednoznacznego wskazania, jaki jest cel tych działań, które można spokojnie i logicznie wytłumaczyć” – przekazała Polskiej Agencji Prasowej prof. Magdalena Marczyńska z WUM.

Nikt przy zdrowych zmysłach, patrząc na ogromną liczbę zgonów utrzymującą się już od połowy listopada (Polska niemal każdego dnia znajduje się w pierwszej dziesiątce krajów świata pod względem liczby zgonów, będąc wśród nich krajem zdecydowanie o najmniejszej liczbie mieszkańców) nie kwestionuje, że obostrzenia są logiczne i zasadne. Ale jeśli nie będą komunikowane w sposób zrozumiały i możliwy do zaakceptowania – mogą okazać się kontrskuteczne. Nie będą przestrzegane, po prostu.

Największa porażka. Jakość danych. Rząd w tym tygodniu, ręką ministra zdrowia, przekreślił całą koncepcję kolejnych etapów obostrzeń (i ich luzowania), którą premier zaprezentował, apelując o sto dni solidarności. Było to 23 listopada, więc nie minął nie tylko półmetek, ale nawet jedna trzecia dystansu, gdy infografika z progami trafiła na śmietnik historii. Tam, gdzie zresztą od początku było jej miejsce, gdyż już w chwili ogłaszania przesłanek do „narodowej kwarantanny”, „bezpiecznika”, stref żółtych i czerwonych, było wiadomo, że dane, na podstawie których mają być podejmowane decyzje, są – mówiąc bardzo delikatnie – nie najwyższej jakości. Po wszystkich rewolucjach, jakie w systemie testowania wprowadzało od początku września Ministerstwo Zdrowia można powiedzieć z dużą dozą pewności, że ten system po prostu nie istnieje – czego dowodem jest rozbieżność między liczbą potwierdzanych nowych przypadków a liczbą zgonów. Mikra liczba testów wykonywanych dziennie (86. miejsce w świecie, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, powolny ale konsekwentny marsz ku końcowi tabeli, w Europie lada moment wyprzedzi nas pod tym względem Północna Macedonia) nie daje żadnego obrazu epidemii.

Jedynym wskaźnikiem jest więc liczba zgonów – pod tym względem zaś jesteśmy w czarnej światowej czołówce. Biorąc pod uwagę liczbę nowych zgonów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, możemy być wręcz liderem tragicznej statystyki.

Największy sukces. Nagroda RPO dla Michała Rogalskiego. Ubiegłoroczny maturzysta Michał Rogalski nie tylko wykonywał od początku pandemii benedyktyńską pracę, tworząc bazę danych na temat SARS-CoV-2 i COVID-19 w Polsce, ale dzięki temu wykrył błędy w oficjalnych statystykach rządu dotyczących zakażeń koronawirusem, o czym powiadomił opinię publiczną. Właśnie został wyróżniony tegoroczną Nagrodą RPO im. Pawła Włodkowica. „Gdyby nie jego interwencja, prawdopodobnie nikt by się nie dowiedział co najmniej o kilkudziesięciu tysiącach przypadków zakażenia COVID-19, które zaginęły w oficjalnych danych rządu” – czytamy na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich. W uzasadnieniu podkreślono, że działalność Rogalskiego „jest wybitnym przykładem aktywnej postawy obywatelskiej, służy prawdzie i konsekwentnie wykorzystuje prawo do informacji publicznej”.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Barometr epidemii (36)
  • Barometr epidemii (35)
  • Barometr epidemii (34)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!