Barometr epidemii (38)

27.12.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

25 grudnia wieczorem pierwsza, symboliczna, partia 10 tysięcy szczepionek przeciw COVID-19 przekroczyła granicę Polski. Dwa dni później zaszczepieni zostali pierwsi pracownicy medyczni. Trudno jednak na razie mówić, że na najdalszym nawet horyzoncie majaczy coś na kształt nadziei. Najbliższa pandemiczna przyszłość składać się będzie niemal wyłącznie z wyzwań i znaków zapytania.

Naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie Alicja Jakubowska po przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Największa niewiadoma. Szczepienia personelu. W etapie „zero”, według informacji rządu, powinno się zaszczepić około miliona osób – zakładając nieosiągalny próg stuprocentowego zgłoszenia do szczepień. Lwią część tej grupy stanowią pracownicy zawodów medycznych. Termin składania deklaracji mija 28 grudnia, ale dane sprzed samych świąt nie napawały optymizmem: do szczepienia zgłosiło się nieco ponad 300 tysięcy osób. W niektórych placówkach zgłaszalność była wzorowa – nawet 80-90 procentowa, w innych – zgłosił się zaledwie co trzeci pracownik. Wyjaśnienia, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni pracują często w kilku miejscach, a zgłosić się do szczepienia mogą tylko w jednym, falsyfikują twarde (choć na pewno niedoszacowane, ze względu na kalendarz świąteczny) dane: nieco ponad 300 tysięcy z miliona to jedna trzecia. Z internetowych ankiet prowadzonych w mediach społecznościowych lekarzy wynika, że największą grupę wśród medyków stanowią „wątpiący entuzjaści” – deklarujący zaszczepienie się po zgromadzeniu „większej ilości informacji” czy też dostrzegający pewne ryzyka związane ze szczepionką, ale mimo to gotowi ją przyjąć.

Lekarzy jednoznacznie stwierdzających, że chcą się szczepić jak najszybciej, a szczepionka jest w pełni bezpieczna, jest mniejszość. Takie wyniki (nie mówiąc już o marginalnych, ale jednak obecnych, odpowiedziach typu „nie będę się szczepić, szczepionka nie jest bezpieczna”) to sygnał alarmowy dla towarzystw naukowych i izb lekarskich. Kładą się one cieniem na ocenie jakości kształcenia medycznego kadr. Doraźnie problem może, do pewnego stopnia, rozwiązać zaangażowanie instytucji środowiska lekarskiego i jego największych autorytetów w promowanie szczepień, ale tylko doraźnie. Bez rzetelnej edukacji na temat szczepień (profilaktyki chorób zakaźnych) ten problem nie zniknie, a biorąc pod uwagę, że – prawdopodobnie – w następnych latach pandemie mogą się stać częścią naszej rzeczywistości, będzie narastać.

Potrzebne są również, być może, decyzje administracyjne (choć nie powinny one wyprzedzać działań edukacyjnych). Szczepienia dla personelu medycznego nie powinny być jedynie przywilejem, ale częścią wykonywania zawodu. Gorzką lekcję odebrał Andrzej Szmit, dyrektor pogotowia w Gorzowie Wielkopolskim, który chciał obowiązkowych szczepień dla swoich pracowników. Po ogłoszeniu, że nie przedłuży kontraktów tym, którzy się nie zaszczepią (a do szczepienia zgłosiło się ok. 60 proc. załogi) w internecie wylała się na niego taka fala hejtu (jak twierdzi, również ze strony medyków, także lekarzy), że wycofał się z pomysłu. I nie kryje rozgoryczenia, bo jego – i nie tylko jego – zdaniem w czasie pandemii minister zdrowia miał możliwość zarządzenia obowiązkowych szczepień personelu medycznego. Rząd jednak nie tylko wybrał „miękkie” rozwiązanie, ale – przede wszystkim – nie przygotował żadnej (literalnie – żadnej) kampanii informacyjnej i edukacyjnej skierowanej do lekarzy, pielęgniarek, ratowników. Spoty opublikowane 26 grudnia, na dzień przed rozpoczęciem akcji szczepień... nie rokują.

Największa wątpliwość. Kościół a pandemia. Rząd nie zgodził się na zwiększenie limitu wiernych w świątyniach na czas Bożego Narodzenia. Abp Stanisław Gądecki chciał, by jedna osoba przypadała na 7, a nie 15 metrów kwadratowych. O tym, jak w praktyce działają te „obostrzenia”, można było się przekonać w cztery świąteczne dni (24-27 grudnia) w wielu parafiach – zwłaszcza w niewielkich świątyniach. W jednej z parafii na obrzeżach Krakowa ogłoszenie umieszczone na drzwiach kościoła nie pozostawiało pola do interpretacji – zgodnie z zarządzeniem władz państwowych w nabożeństwach może uczestniczyć szesnaście osób. Podczas mszy w pierwszy dzień świąt tylko dorosłych było ok. 60. W drugi dzień – o innej, wcześniejszej, godzinie – blisko 40. W niedzielę – ponad 50. Wśród uczestników mszy zarówno młodzi, jak i (w mniejszości) – seniorzy. Dobra informacja: wszyscy w maskach, i to nawet prawidłowo założonych. Zła: odprawiający mszę ksiądz ani słowem nie wspomniał o znacząco przekroczonych limitach, uniemożliwiających zachowanie dystansu.

Bierność duchowieństwa w sprawach walki z pandemią może mieć tymczasem zasadnicze znaczenie. - Zaszczepię się – zadeklarował w rozmowie z Radiem Zet prymas Polski abp Wojciech Polak, jednocześnie zapowiadając, że księża nie będą z ambon przekonywać Polaków do szczepienia. – Na razie nie ma takiej akcji – stwierdził abp Polak. Być może jest w tym cień nadziei, że „taka akcja” w ogóle jest możliwa. Z pewnością dla części społeczeństwa – zwłaszcza osób starszych, choć nie tylko – pozytywny głos Kościoła i zaangażowanie parafialnych, będących blisko lokalnej społeczności, księży po stronie szczepień mogłoby przechylić szalę i skłonić do takiej decyzji.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Barometr epidemii (37)
  • Barometr epidemii (36)
  • Barometr epidemii (35)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!