Barometr epidemii (47) - strona 2

28.02.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jak z tym walczyć? Nawet w kościołach, gdzie – zgodnie z zasadami wiary – obowiązywać powinna miłość bliźniego, a więc nienarażanie go na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, a przykazanie „nie zabijaj”, jak wielokrotnie podkreślał papież Franciszek nakłada na katolików wręcz obowiązek przestrzegania zasad sanitarnych – coraz częściej zasady owe są łamane. Chodzi w mniejszym stopniu o nakaz zasłaniania nosa i ust – ten jest, co do zasady, respektowany, jednak nagminne jest przekraczanie limitu osób, które mogą uczestniczyć w nabożeństwach. Ten limit nie został w obostrzeniach zmieniony i wewnątrz świątyń może przebywać określona liczba wiernych (1 osoba na 15 m kw., przy zachowaniu odstępu 1,5 metra). Wystarczy jednak odwiedzić w niedzielę losowo wybrane kościoły, by stwierdzić, że wiernych jest nawet kilka razy więcej, niż wynosi dopuszczalny, widoczny najczęściej na drzwiach kościoła, limit. A osoby, które zawiadamiają policję czy sanepid, jak to się stało w Małopolsce i na Podkarpaciu, spotykają się z szykanami ze strony włodarzy parafii jako „kapusie”, „donosiciele”, „trędowaci” (Małopolska), czy ci, którzy „utrudniają spotkanie z Panem Bogiem” (parafia w Czudcu na Podkarpaciu).

Nie wydaje się, by Ministerstwo Zdrowia miało pomysł, jak rozwiązać problem – choć ten może narastać: Wielki Post, który będzie trwać przez cały marzec to czas bardziej intensywnego uczestnictwa w nabożeństwach. – Wszystkich obowiązują te same reguły – usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu, gdy zadaliśmy pytanie, jak resort podchodzi do łamania obostrzeń sanitarnych w świątyniach. Nie uzyskaliśmy natomiast informacji, czy są prowadzone kontrole i jakie, jeśli są, były do tej pory ich efekty. Kontrole prewencyjne nie powinny stanowić problemu, a jednak – jak się wydaje – prowadzone są, jeśli w ogóle, tylko na wyraźny sygnał o łamaniu przepisów.

Największy błąd. Komunikacja w sprawie szczepień. Część nauczycieli, zapisanych na szczepienie, nie zgłasza się. Powód? Fatalna komunikacja w sprawie szczepionki AstraZeneca zbiera żniwo. Najpierw zamieszanie wokół skuteczności, które doprowadziło do błędnego porównywania skuteczności różnych preparatów, potem – fala doniesień o „niepokojących skutkach ubocznych”, którymi były (są) naturalne reakcje – bóle mięśni, bóle głowy, objawy grypopodobne, niekiedy gorączka. Objawy ustępujące po dobie, góra – dwóch. Objawy, co więcej, występujące z podobną częstotliwością w przypadku szczepionek mRNA i, przede wszystkim, świadczące wyłącznie o reakcji organizmu na szczepienie.

Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że z komunikacją w sprawie szczepionki AstraZeneca nie tylko Polska sobie radzi średnio. Jak wynika z doniesień „Politico”, w niemieckich magazynach zalega 1,4 mln dawek szczepionki oxfordzkiej, a zostało do tej pory wykorzystanych ok. ćwierć miliona. Powód? Część Niemców do 65. roku życia, którzy zgodnie z rekomendacjami Stałego Komitetu ds. Szczepień (STIKO), mogliby się zaszczepić preparatem AstraZeneca, odmawia. Szef STIKO Thomas Mertens przyznał w ostatnich dniach, że biorąc pod uwagę małe zainteresowanie, zalecenie, aby szczepionkę przyjmowały tylko osoby w wieku poniżej 65 lat, „może być częścią problemu”. – Pracujemy dość ciężko, aby spróbować przekonać ludzi do przyjęcia szczepionki i naprawdę zbudować zaufanie do szczepionki wśród populacji – powiedział.

Słabe wykorzystanie szczepionki AstraZeneca może tłumaczyć opóźnienia Niemiec w realizacji programu szczepień. Nasi zachodni sąsiedzi pozostają daleko w tyle za Polską, ale również za Hiszpanią i Włochami, biorąc pod uwagę tylko największe kraje UE (w tej chwili przynajmniej jedną dawkę szczepionki otrzymało 4,6 proc. Niemców, a 2,4 proc. zostało zaszczepionych dwiema dawkami).

strona 2 z 2
Zobacz także
  • Barometr epidemii (46)
  • Barometr epidemii (45)
  • Barometr epidemii (44)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!